Tymiankowy żel kupiłam z ciekawości, nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała braciszka wersji rumiankowej, tym bardziej, że w sieci był wychwalany. Więc jak tylko wykończyłam rumiankowy, pobiegłam do zielarni i chwyciłam go w swoje łapki. Kosztował mnie 16,50 zł za 150 ml produktu. Opłacało się?
Głównymi
składnikami olejku tymiankowego są tymol i karwakrol. Posiada on bardzo
silne właściwości przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Hamuje rozwój
bakterii chorobotwórczych (m.in. Staphylococcus aureus i
Propioniobacterium acnes, które odpowiadają za rozwój zmian
trądzikowych). Łagodzi stany zapalne, działa na skórę oczyszczająco i
tonizująco.
Hypoalergiczny, oczyszczający żel do
mycia twarzy z kwasem jabłkowym o aktywnym działaniu wygładzającym i
rozjaśniającym. Zawiera bardzo łagodny, ale jednocześnie skuteczny
środek myjący, który nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej skóry.
Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum, delikatnie złuszcza martwy
naskórek i reguluje procesy odnowy jego komórek. Żel został wzbogacony
olejkiem i ekstraktem z tymianku, które posiadają właściwości
przeciwzapalne i kojące. Systematyczne stosowanie pozwala zachować
gładką, zdrową skórę o równomiernym kolorycie.
- skutecznie oczyszcza
- rozjaśnia i wygładza skórę
- łagodzi podrażnienia
Do codziennej pielęgnacji cery łuszczącej się, zaczerwienionej i podrażnionej.
Woda,
Glukozyd laurylowy,
Gliceryna,
Ekstrakt z tymianku pospolitego,
Panthenol,
Kwas jabłkowy,
Wodorowęglan sodu,
Benzoesan sodu,
Olejek tymiankowy
Uwielbiam Sylveco za tę prostotę składu. Powiem szczerze, że jak na niego popatrzyłam, to myślałam, że będzie to znacznie lepsza wersja niż żel rumiankowy. Ekstrakt z tymianku bardzo wysoko - w rumiankowym nie było żadnego ekstraktu, do tego kwas jabłkowy i olejek tymiankowy, jakby ekstraktu było nam mało :)
Szata graficzna bardzo mi się podoba, wychwalałam ją już w przypadku recenzji tłustego kremu nagietkowo-brzozowego i żelu rumiankowego. Jest bardzo prosta, ze świetnie dobranymi kolorami, rysunek kwiatów jest śliczny i pięknie się prezentuje. Butelka jest poręczna, mogła by być jednak trochę większej pojemności. Zaopatrzona jest w wygodną pompkę, która pozwala nam na stopniowanie aplikacji produktu, za co duży plus - nie zużywam całej pompki (a i tak twarz jest oczyszczona), przez co produkt może służyć mi na dłużej.
Nie jest to typowy żel do twarzy, konsystencja jest bardziej lejąca, przypomina bardziej lekki olejek o delikatnie żółtawym zabarwieniu. Ładnie rozprowadza się po twarzy, jednak nie spodziewajcie się tutaj piany. Myjemy twarz delikatną emulsją, która radzi sobie z oczyszczaniem bardzo dobrze.
W zapachu wyczujemy tymianek. Taki ziołowy aromat jest dla mnie bardzo przyjemny, jednak po wyjściu z łazienki gdzieś znika. Nie ma się co martwić, że będzie nam przeszkadzał.
A teraz najważniejsze - działanie! Powiem szczerze, że trochę się zawiodłam na tej tymiankowej wersji. Tak samo jak rumiankowy braciszek pozostawia twarz nieco ściągniętą, ale to jeszcze pół biedy, bo zawsze po umyciu twarzy stosuję albo hydrolat, albo kremik. Stosuję go już przeszło półtora miesiąca, a efektów brak i brak. Nie pozbywa się zaskórników tak fajnie, jak to robił braciszek. Największe nadzieje pokładałam w rozjaśnianiu buźki - wiadomo skóra problematyczna to i liczne zaczerwienienia. Tutaj też średnio sobie z tym radził. Jedyny plusik to fakt, że odkąd go używam, niespodziewajki faktycznie występują rzadziej i szybciej się goją. Jednak dla mnie to za mało, za mało...
Jest to zdecydowanie delikatniejsza wersja żelu do mycia twarzy. Wiele dziewczyn się skarżyło, że na początku używania żelu rumiankowego miały trochę przesuszoną twarz, jednak po czasie ten efekt znikał. Obwiniam o to kwas salicylowy, który na mojej skórze nie zrobił wielkiego wrażenia, ponieważ kwasiłam się od początku września tonikiem PHA. Nie odczułam więc nijak kwasu na skórze, a kwas ładnie sobie działał i czyścił mi buźkę z nieprzyjemnej kaszki.
Także ja z podkulonym ogonem po wydenkowaniu wracam do żelu rumiankowego. Jednak jeśli masz cerę bardzo wrażliwą to gorąco polecam Ci właśnie tę wersję.
A teraz przyznawać się! Ile pączków zjadłyście? :) Przyznam szczerze, że nawet ja się złamałam i choć kosztowało mnie to trochę bólu brzucha to BYŁO WARTO!!! :):):)
U mnie rumiankowa wersja się nie sprawdziła, miałam po niej bolesne gule :/ Spróbowałabym chętnie tej wersji, ale boję się, że to była wina gliceryny i że tym razem byłoby to samo. Pączków zjadłam, delikatnie rzecz ujmując, wystarczająco ;)
OdpowiedzUsuńAkurat we wszystkich produktach myjących do twarzy mają glicerynę, specjalnie we wszystkie składy zajrzałam :(
Usuńnie miałam żadnego z tych zeli, ale musze spróbowac koniecznie ;)
OdpowiedzUsuń(pączki 2, o 2 za duzo ;p)
Tymianek dodaję do pieczarek, bo się bardzo lubią, ale nie wyobrażam sobie jakoś tego aromatu w kosmetykach.
OdpowiedzUsuńPączków zjadłam 2 - myślę, że przyzwoicie :)
Wypróbuję wersję rumiankową :D A co do pączków, aż wstyd... Zjadłam 4 zwykłe i znacznie więcej hiszpańskich xD
OdpowiedzUsuńPoszalałaś! :D
Usuńmoja cera robi się wrażliwa przez kurację dermatologiczną i na razie używam cetaphil. resztę swojego rumiankowego wykończę za jakiś czas a później skuszę się na ten tymiankowy, sylveco zrobiło na mnie mega wrażenie
OdpowiedzUsuńNa mnie również, szczególnie stosunek jakości do ceny :)
UsuńMoja przeglądarka wariuje, czy trochę się tu zmieniło? :)
OdpowiedzUsuńJak już pisałam u Pepy, tymianek kojarzy mi się z ziemniaczkami i tylko robiłabym się głodna... Ale też lubię takie ziołowe zapaszki, więc jak skończy mi się ten białoruski żel do mycia twarzy, może i wypróbuję ;) Tylko muszę namierzyć jakąś dobrze zaopatrzony sklep w moim mieście...
Zmieniło się, zmieniło. Staram się znaleźć coś bardziej praktycznego. Wydaje mi się, że zrobiło tu się trochę przestrzenniej :)
UsuńPoszukaj w zielarniach i wszelakich eko-sklepach, nawet w żywnościowych się znajdują czasem :)
faktycznie Sylveco zachwyca składami i szatą graficzną :) ja pragnę ponad życie rumiankową wersję, ale po drodze do zamówienia spotkałam kilka pozytywnych recenzji tego tymiankowego i już się zastanawiałam który wziąć pierwszy. Teraz już wiem, że raczej tej wersji nie kupię, no chyba, że mnie podrażni ;)
OdpowiedzUsuńah a co do pączków... pochłonęłam aż 3! początkowo nie miało być oczywiście żadnego :D
UsuńOj szkoda, że tak słabiutko wypadł :( ja jeszcze nigdy nie używałam kosmetyków od Sylveco :)
OdpowiedzUsuńMój żel zmienił barwę na mleczno-żółtą. Nawet napisałam w tej sprawie do Sylveco, ale dostałam odpowiedź, że to nie wpływa na działanie kosmetyku.
OdpowiedzUsuńMoże zdarza im się to od czasu do czasu, w końcu nie stosują stabilizatorów konsystencji. A coś oprócz barwy się zmieniło?
UsuńJakiś czas temu kupiłam wersję rumiankową i byłam z niej bardzo zadowolona. Dzisiaj (przed Twoją recenzją) kupiłam tymiankowy i aż straciłam entuzjazm. Szkoda, że nie przeczytałam jej wcześniej :(
OdpowiedzUsuńChyba sięgnę po rumiankową wersję :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj w sklepie wahałam się między nim, a mleczkiem arnikowym. Jednak ciekawość do mleczka wygrała :) Mam nadzieję, że spisze się przy demakijażu. Co do żelu, miałam wersję rumiankową i bardzo ją lubiłam, myślałam, że tymiankowa będzie równie dobra, jak nie lepsza. Teraz nie wiem czy opłaca się kupować.
OdpowiedzUsuńU mnie jest taka kwestia, że ja przechodzę kurację kwasem migdałowym, na co dzień stosuję tonik 10%, może dlatego działanie kwasu jabłkowego się nie ujawniło.
Usuńzaczęło się ciekawie - bardzo liczyłam na to działanie rozjaśniające skórę, szkoda że niewiele robi w tym temacie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sprawdził się w 100%. Ja mam na liście zakupów wersję rumiankową :-)
OdpowiedzUsuńNo to ja mu podziękuję, a tak mi chodził po głowie... :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Sylveco kuszą mnie od jakiegoś czasu, szczególnie ich kremy. Fajnie, że żel ma taki krótki skład, ale jak widać nie spełnia w stu procentach Twoich oczekiwań, a szkoda :) Wpakowałam wczoraj 5 pączków! :D
OdpowiedzUsuńJa też wróciłam już do wersji rumiankowej :). I zauważyłam, że muszę jej mniej nakładać na pompkę... tymiankowy jakoś szybciej rozpuszczał się na dłoni i znikał.
OdpowiedzUsuńA ja muszę się w końcu skusić na jakiś kosmetyk tej firmy bo jeszcze nic nie miałam, No cóż zjadłam 4 pączki :) pychotka
OdpowiedzUsuń