2 lis 2017

Triple Action Cleanser | Alpha-H dla cery tłustej i problematycznej

Cześć kochani! Alpha-H jest bardzo ciekawą marką. Produkuje kosmetyki ze składami o wysokim stężeniu składników aktywnych, tak by miały one realną szansę zmienić stan skóry na lepsze. Miałam okazję wypróbować kilka tych kosmetyków rodem z Australii.Tonik z najbardziej znanej serii Liquid Gold z kwasem glikolowym działała bardzo intensywnie na skórę, ale wysoka zawartość alkoholu za bardzo podrażniała mi skórę, co uniemożliwiło jego codzienne stosowanie. Za to Gentle Daily Exfoliant pokochałam cały swoim sercem i tą miłością dzieliłam się z Wami tutaj

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o żelu Triple Action Cleanser bez detergentów.


Produkt zamknięty jest w wąskiej, wysokiej tubie z solidnego plastiku. Plastik jest delikatnie chropowaty, pewnie trzyma się w wilgotnej ręce, naprawdę świetne rozwiązanie. Na białym kolorze jednak bardzo szybko widoczne są zabrudzenia i zacieki. 

Sam żel przypomina w konsystencji żel aloesowy. Aloes występuje w składzie kosmetyku, jest z resztą bardzo częstym gościem w produktach tej marki. Jest lekki i przypomina bardziej lekkie serum niż żel do mycia twarzy. Pachnie alkoholowo z delikatną nutą świeżego ogórka.

Woda, PEG-7 Glyceryl Cocoate, sok z liści aloesu, gliceryna, Polysorbate 20, Fenoksyetanol, glikol kaprylowo-kaprynowy, ekstrakt z ogórka, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, wodorotlenek potasu, Disodium EDTA, ekstrakt z tymianku, kompozycja zapachowa

Jedynymi składnik myjącymi w żelu to delikatne emulgatory: PEG-7 Glyceryl Cocoate, otrzymywany z oleju kokosowego i gliceryny oraz Polysorbate 20 - ten ostatni jest jednocześnie niejonową substancją powierzchniowo czynną. Sok z aloesu i ekstrakt z ogórka ukoją skórę, a w parze z ekstraktem z tymianku ją odświeżą. Tymianek ma świetne działanie antybakteryjne i będzie zapobiegał powstawaniu stanów zapalnych.


Chociaż doceniam delikatność produktu bez detergentów, nie potrafiłam się przekonać do formy, w jakiej żel występuję. Jak już wspomniałam, żel przypomina żel aloesowy i zachowuje się do niego bardzo podobnie. Po rozprowadzeniu na twarzy miałam wrażenie, że żel momentalnie wpija się w skórę i po chwili masowania nie czułam już produktu na skórze. Skutkowało to dodatkowym dobieraniem żelu do umycia skóry twarzy, szyi i dekoltu. Na jedno mycie wszystkich wymienionych partii zużywałam około 6 pompek żelu, co czyni go wyjątkowo niewydajnym. Stosowanie mniejszej ilości pozostawiało mnie w niekomfortowym poczuciu, że umyłam twarz niedokładnie. Przy mojej tłustej i problematycznej cerze ta świadomości była nie do zniesienia.

Żel jest bardzo delikatny dla skóry i może być stosowany do zmywania makijażu całej twarzy, jednak ja nie potrafiłam stosować go w okolicach oczu - próby powodowały szczypanie, a żel i tak nie potrafił poradzić sobie z wodoodpornym tuszem, nie wspominając już o linerze. Samą skórę pozostawiał lekko ściągniętą i miękką. Nie zauważyłam znacznego wpływu na występowanie zaskórników, wyprysków czy przetłuszczanie się mojej skóry. Wyjątkowo nie lubiłam stosować żelu w połączeniu z Luną, dawał wtedy wrażenie zgrzytania na skórze podczas wibracji. Możliwe, że dla mojej skóry oczyszczanie było zbyt delikatne i na dłuższą metę po prostu się nie sprawdzało.

200 ml żelu Triple Action Cleanser kosztuje 129zł w sklepie internetowym Alpha-H. Cena jest zaporowa, biorąc pod uwagę wyjątkową niewydajność produktu. Niemniej jednak jeśli ktoś ma wyjątkowo wrażliwą cerę, niedogadującą się z żadnym detergentem, może to być produkt który zamieni Waszą codzienną pielęgnację z koszmaru w przyjemność :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


29 paź 2017

Regulujący balsamy myjący | Czarszka

Cześć kochani! Znacie Czarszkę? Jest to dziewczyna niesamowita, pełna pozytywnej energii, prowadząca kanał na youtube głównie o kosmetykach. Mnie, lata temu, przyciągnęła jej naturalna odsłona, z mnóstwem filmików DIY - kosmetyki były proste, ale posiadały w sobie ogromną moc. To przez nią zaczęła się moja droga do świadomej pielęgnacji i zmiana kosmetyków na te bardziej naturalne :) Dlatego ogromnie się ucieszyłam, gdy Paulina ogłosiła, że stworzyła własne balsamy do mycia twarzy w wersjach trzech!

Upolować którykolwiek z balsamów Czarszki to nie mały wyczyn! Paulina uzupełnia magazyn co sobotę i dopiero w tym tygodniu udało jej się dobić do poniedziałku z niewykupionymi produktami. Co przy mojej pamięci dobrej, ale krótkotrwałej powodowało, że jak się zorientowałam, że balsamy powinny być już w sklepie - czyli z reguły w niedzielę ;) - to one dawno już były wykupione. Na szczęście raz pewnego sobotniego wieczoru moja pamięć nie zawiodła. Jest u mnie, regulujący balsam do mycia twarzy Czarszki!
Regulujący balsam do mycia twarzy

Masło shea, olej z pestek winogron, masło mango, olej z awokado, oliwa z oliwek, olej laurowy, olej tamanu, olej z czarnuszki, olejki eteryczne: eukaliptusowy, drzewo herbaciane

Och, gdybyście mogli poczuć zapach tego cuda poprzez słowa. Oleju laurowego nigdy nie miałam okazji powąchać, ale zapach oleju czarnuszki kocham i wyraźnie go czuć w balsamie. Ziemisty, lekko korzenny, z nutą eukaliptusa i drzewa herbacianego. Zmywanie makijażu nagle zrobiło się przyjemne. 

Przy moim codziennym makijażu mineralnym starcza mi ilość małego orzecha laskowego - przy czym starcza mi to również na szyję. Balsam rozcieram między palcami i wtedy zamienia się w płynny, gęsty olej. Nic nie ucieka przez palce, nie spływa z twarzy, świetnie się po skórze rozprowadza. Balsam radzi sobie nawet z mocniejszym makijażem, bez problemu rozpuszcza płynne trwałe pomadki, czy mój obecny Tattoo Liner od Kat von D. Czarszka w przypadku balsamu regulującego, ze względu na składniki, poleca omijanie okolic oczu, ale u mnie nie ma żadnego podrażnienia. Niemniej jednak w Waszym przypadku podejdźcie do tego z rozwagą.
Wersja regulująca

Jest bardzo wydajny, jak to w przypadku olejów - w ponad miesiąc dotarłam ledwo do połowy. Świetnie nadaje się również do masaży - używamy go wtedy na oczyszczoną już wcześniej skórę - zawarte w nim masła i oleje są nieschnące lub półschnące, przez to można się zapomnieć i masować się bitą godzinę przy filmie. Polecam Wam wszystkim taki relaks :)

Balsam nie schodzi tak łatwo ze skóry, przy jego stosowaniu konieczne jest dwuetapowe oczyszczenie. Raz zmywamy balsam ze skóry dowolnym detergentem - żelem, mydłem, ściereczką muślinową, jak kto woli. Po czym ponownie myjemy twarz. Wszelkie resztki balsamu pozostałe na skórze są zmieszane z makijażem i brudem nagromadzonym na naszej twarzy przez cały dzień, i nie chcecie by taka mieszanka została Wam na buzi. Zapchanie skóry gwarantowane.

Po nawet takim podwójnym umyciu twarzy skóra jest przyjemnie miękką i sprężysta, nie ściąga się tak szybko jak przy zwykłym myciu twarzy żelem/mydłem.

Czarszka regulujący balsam OCM

Uwielbiam ten balsam. Za skuteczność, wielofunkcyjność, zapach. Paulina, dobra robota! 
100ml balsamu (wszystkie wersje) kosztuje 60zł w sklepie Czarszka.pl. Przesyłka gratis!

P.S. Moja mama jest dumną posiadaczka ultradelikatnej wersji balsamu. Jest to wersja bez dodatków, składająca się z podstawowych maseł i olejów: masła shea, oleju z pestek winogron, masła mango, oleju z awokado i oliwy. Jest bezzapachowy, jaśniejszy od wersji regulującej, czyści buzię z taką samą skutecznością i nie powinien podrażnić nawet najbardziej wrażliwej skóry. Mama go kocha :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


15 sie 2017

Chemia mydła - tajemnice procesu saponifikacji

Cześć kochani! Dzisiejsza notatka jest dla mnie wyjątkowa. Rozpoczyna cykl, na który bardzo długo czekałam. I który jednocześnie bałam się rozpocząć, bo ciągle miałam wrażenie, że wiem za mało, ciągle mało mam Wam do przekazania. Do tego kroku przekonaliście mnie po części Wy, razem z moją rodziną - na czele z Tośkiem, który ciągle mi powtarzał, że niepotrzebnie zwlekam, że nigdy nie osiągnę momentu, gdy nie będzie czegoś więcej do przeczytania, do wypróbowania, do zepsucia. Porozmawiamy dzisiaj o mydle. A raczej zaczniemy rozmawiać, bo mydło to temat rzeka.

Na początek dobrej przygody z mydłem trochę teorii. Bez teorii nie ma mydła. Jeśli nie chcecie zrobić sobie krzywdy, trzeba wiedzieć z czym się ma do czynienia.


Mydło powstaje w reakcji saponifikacji inaczej zwaną reakcją zmydlania. Ale niech Was te nazewnictwo nie wystraszy, jest to nic innego jak reakcja zobojętniania - jedna z podstawowych reakcji, które poznajemy na lekcjach chemii w gimnazjum. Reakcja zobojętniania, czyli reakcja zasady z kwasem - w przypadku mydła jest to reakcja zasady sodowej bądź potasowej z wyższymi kwasami tłuszczowymi obecnymi w olejach - nazywamy je wyższe, ponieważ mają długie łańcuchy węglowe (czyli koło literki C we wzorze sumarycznym jest wysoka liczba, jak np. kwas stearynowy C17H35COOH). Produktem jest sól. Sól sodowa wyższego kwasu tłuszczowego. Mydło. I oczywiście woda. Reakcja zmydlania w pigułce.

Pamiętam moje pierwsze spotkanie z reakcją zmydlania. Była jedyną reakcją, której nie napisałam na sprawdzianie z chemii organicznej. Patrzcie, gdzie jestem dzisiaj, zamydlona po uszy :)


Dla bardziej dociekliwych opowiem skąd kwasy tłuszczowe w tłuszczach. Pamiętacie jeszcze z szkoły średniej budowę trójglicerydów? Wiem, wyższa szkoła jazdy, ale spokojnie, zaraz wszystko nam się w głowach rozjaśni. Trójgliceryd to ester gliceryny i właśnie kwasów tłuszczowych (które nota bene wcale nie muszą być takie same, stąd rozmaitość olejów i maseł dostępnych na rynku). Estry powstają w reakcji estryfikacji, która polega na połączeniu się ze sobą alkoholu i kwasu. Gliceryna to alkohol, kwasy tłuszczowe to... kwasy :) Ponieważ gliceryna ma w swojej strukturze trzy grupy alkoholowe (hydroksylowe), może w reakcji estryfikacji przyłączyć trzy kwasy tłuszczowe. Stąd tajemnicza nazwa trójglicerydów. 


Gdy do tłuszczy: olejów, maseł, jednym słowem mieszaniny różnych trójglicerydów, z których każdy zbudowany jest tak samo (gliceryna z przyłączonymi trzema kwasami tłuszczowymi) dodajemy naszej zasady w postaci roztworu (ług) ma miejsce reakcja odwrotna do estryfikacji. Nazywa się ją hydrolizą, czyli rozpadem cząsteczki estru pod wpływem wody. Rozpadem na to, z czego ester się składa, czyli w naszym trójglicerydowym przypadku jedną cząsteczkę gliceryny i trzy kwasów tłuszczowych. Jest to hydroliza zasadowa, ponieważ dzieje się ona w środowisku zasadowym, czyli naszego wodorotlenku obecnego w ługu. Hydroliza może się odbywać również w środowisku kwaśnym. Hydroliza zasadowa, w przeciwieństwie do kwasowej, jest nieodwracalnym procesem.


A więc rozpadł się już nasz trójgliceryd. Mamy więc wolną glicerynę, która pozostanie już w niezmienionej postaci do końca procesu tworzenia się mydła. Mamy również wolne kwasy tłuszczowe, które reagują z wodorotlenkiem. Dopiero teraz mamy do czynienia z procesem saponifikacji/zmydlania/zobojętniania. Dopiero teraz powstaje nam właściwe mydło.

Na zakończenie chciałabym wspomnieć o pH mydła. Wróćmy na chwilę myślami do klasycznej reakcji zobojętniania (wodorotlenek sodu z kwasem solnym, na drugi zdjęciu). W wyniku tej reakcji powstaje sól mocnego kwasu z mocną zasadą. Obie części niwelują swoje kwasowe/zasadowe właściwości, pH takiego roztworu będzie obojętne, czyli w okolicach 7 (odczyn dla wody). W przypadku mydła mamy do czynienia z solą słabego kwasu z mocną zasadą. Właściwości zasadowe będą przeważać nad właściwościami słabego kwasu, więc roztwór takiej soli będzie miał odczyn lekko zasadowy - chociaż będzie on zdecydowanie niższy niż w przypadku czystej zasady (pH = 12-14 w zależności od stężenia). Dlatego pH mydła po odleżakowaniu waha się w granicach 8-9 i jest to całkiem dobre mydło :) Leżakowanie mydła powinno trwać przynajmniej 4 tygodnie, ale można ten proces przyspieszyć, stosując metodę na ciepło. Ale to już temat na inny dzień.

Podoba Wam się mydlenie od strony teoretycznej, chemicznej? :) W następnej części porozmawiamy o bezpieczeństwie przy produkcji mydła. Ług jest żrący, więc trzeba wiedzieć jak z nim pracować. Gdy się go bliżej pozna, nie taki diabeł straszny, jak go malują!


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka

Disqus for Jaskółcze Ziele