28 mar 2015

Warzywny koktajl dla skóry | Gaia Creams ♥

Cześć słońca! U Was też wiosna taka niezdecydowana, nieśmiała? Tęskno mi strasznie za ciepłem słoneczka, za kolorami świata i tą niesamowitą pozytywną energią. Może u Was słoneczko dzisiaj świeci? U mnie niestety pochmurno, szaro-buro i zimno, ale na szczęście przestało padać!

Takie dni trzeba sobie urozmaicać, wprowadzać w nie energię. Ja sobie z nimi radzę całkiem nieźle z pomocą porannych soków warzywnych - zakochałam się w marchewkowo-buraczkowym! - i dzięki takiemu samemu cudnemu koktajlowi od Gaia Creams.


Magia tego malutkiego słoiczka bazuje na tak uwielbianej przeze mnie ostatnimi czasy marchwi i to właśnie jej zawdzięcza swój intensywny żółty kolor. Ale nie martwcie się, nie pozostawia on na twarzy efektu jak po kurkumie (czy oranżu metylowym, co przypomina mi moje ostatnie laborki :)), skóra przypomina muśniętą słońcem. Ale marchew, a właściwie jej korzeń, bo to z niego pozyskiwany jest nasz macerat, to nie tylko ten niesamowity kolor! To też beta-karoten, który wzmocni barierę lipidową naskórka, uelastyczni ją i zmiękczy, ukoi zmiany trądzikowe i inne stany zapalne, zniweluje zaczerwienienia, mnóstwo witamin - głównie A i E - oraz nasyconych kwasów tłuszczowych.
A do tego skóra nabiera pięknego, słonecznego blasku!

Jednak sama marchew warzywnego koktajlu nie czyni. Do słoiczka wskoczyła też dynia, a właściwie jej pestki, by dostarczyć skórze kwasów omega 3 i 6, ponownie doładować ją w witaminy A i E, pozbyć się wolnych rodników i sprezentować... trochę cynku, który przy cerze problematycznej i rozregulowanej. 

Jako wsparcie przychodzi olej jojoba w budowie podobny do sebum - stąd tak pięknie reguluje jego produkcję oraz ratuje skórę z jego niedoborem! - masło shea, wiesiołek, słodkie migdały i tworzy nam się słoneczny mus, który ukoi, natłuści, odżywi i wyreguluje skórę twarzy. I trochę zmniejszy tęsknotę za słońcem :)

Skład w pełnej krasie:

masło shea, olej z wiesiołka, olej jojoba, olej ze słodkich migdałów, macerat z korzenia (nie pestek!) marchwi, olej z pestek dyni 



Kremik, jak każdy żywy krem Gaia Creams ma konsystencję musu. Po przyłożeniu palca wyraźnie słychać pękające pęcherzyki powietrza. Pierwszy kontakt z paluszkiem jest nieco toporny, ale kremik, niczym masełko zaraz się topi, więc na twarz nakładamy już leciutki olejek, który momentalnie wpija się w buźkę - chyba, że oczywiście nałożymy go nieco więcej :) Jednak nie jest to efekt zupełnie jak po olejku, nie da się z pomocą tego kremiku przeprowadzić masażu twarzy, kremik za szybko wnika w skórę - wiec do tej przyjemności służy mi inne cudo Gaia Creams ♥

Mus jest nie do wykończenia. Gości u mnie od świąt - gościnnie odwiedza również twarz Tośka - a jego zużycie możecie podejrzeć na zdjęciach. Nie ograniczam się z jego stosowaniem do samej twarzy, nie skąpię tej warzywnej przyjemności szyi i dekoltowi. Jestem zdania, że skóra szyi i dekoltu zasługuje na taką samą uwagę, co buźka. Ratuje również moje dłonie po laborkach, na których zawsze coś po dłoni pocieknie (lub obrywa się z pipety sąsiada :)).


Kocham go za efekt na skórze, gdy wszystko już ładnie w nią wsiąknie. Jest rozpromieniona, z wewnętrznym blaskiem i to już od pierwszego użycia. Z czasem skóra staje się mokra w dotyku, nie kaprysi i nie jest wiecznie spragniona. Czerwone przebarwienia znikają, skóra odzyskuje jednolity koloryt, nie jest podrażniona i ciężko ją do tego stanu doprowadzić. Idealnie spisywał się podczas mojej kuracji kwasami - i tej domowej, i w gabinecie kosmetycznym z mocniejszym stężeniem. Pięknie koił i wyciszał już w ciągu jednej nocy. 

Moja cera jest dzisiaj normalna. Nie świecę się mocno, a delikatnego blasku się nie wstydzę, bo moja skóra wygląda zdrowo, promieniście. Wypryski występują u mnie rzadko i szybko się goją, nie pozostawiają po sobie czerwonego śladu na długo. Pory są dobrze oczyszczone. Mogę śmiało powiedzieć, że z tym kremikiem udało mi się osiągnąć równowagę w pielęgnacji.


Uwielbiam warzywny koktajl Gaia Creams ♥


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


23 mar 2015

Nie ma lipy? Jest lipa!

Kochani! Strasznie ciężko mi ostatnio znaleźć czas lub ochotę na pisanie dla Was. Złożyło się na to bardzo wiele czynników i muszę przyznać, że im dalej w to blogowe lenistwo brnęłam tym trudniej było się z niego wygrzebać. Ale oto jestem, cała dla Was, z nowymi pomysłami, już na wiosennie!

Wiecie, pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, za to wiosna bezkonkurencyjnie Jaskółkę przywraca :)

Zaległą nagrodę (czyli aromaterapeutyczny roll-on!) dla najaktywniejszej Czytelniczki w lutym i jeszcze kawałkiem marca, gdy dałam Wam jeszcze okazję się wykazać dostaje:

Alina N.


za ciepłe słowa, niewyczerpaną chęć do rozmowy i mnóstwo humoru :) Czekam na wiadomość od Ciebie: ziele.jaskolcze@gmail.com

I przedstawiam Wam kolejną nagrodę, już teraz na okres tej resztki marca i kwietnia.


Sympatyczne mleczko do ciała o cudnym zapachu lawendy i geranium!

A dzisiaj poopowiadam Wam o naszej rodzimej lipie - perfidnie wykorzystuję swój kurs ogólnouczelniany :) Właśnie o lipie miałam dzisiaj opowiadać na zajęciach, ale zajęcia odpadły i uznałam, że to palec Boży, że koniecznie muszę dzisiaj dla Was o lipie napisać. Na lipę bowiem natkniecie się na każdym kroku i naprawdę warto jej potencjał wykorzystać - dla zdrowia i urody!

Lipa jest bardzo charakterystycznym drzewem, kwitnie na przełomie czerwca i lipca, a jej jasnożółte drobniutkie kwiaty przepięknie pachną. Mają charakterystyczne sercowate liście regularnie piłkowane na brzegach, ciężko ją pomylić z jakimkolwiek innym drzewem.

Lipa występuje u nas w dwóch odmianach - drobnolistnej i szerokolistnej (czasem można spotkać nazwę wielkolistna). Wyglądają bardzo podobnie, mają praktycznie te same właściwości, ale jeśli jesteście zainteresowani tematem podpowiem Wam jak je rozróżnić. Wystarczy popatrzyć na pędy w okolicach pąków - u szerokolistnej są pokryte drobnymi włoskami, u drobnolistnej są one zupełnie gładkie - lub na spody liści: w okolicy kątów nerwów występują drobne włoski, które u szerokolistnej lipy mają barwę białą, a u drobnolistnej rudawą :) Jeśli lipka obrodziła już w owoce, czyli orzeszki, wystarczy spróbować je zgnieść w palcach. Orzeszki drobnolistnej z łatwością się poddadzą, a z szerokolistnymi z racji charakterystycznych wystających żeber nawet rosły mężczyzna będzie miał problemy.

beawkuchni.com
Do naszych niecnych miksturek będziemy potrzebować i kwiecia, i orzeszków. Kwiaty zbieramy w czerwcu razem z drobnym listkiem zrośniętym z łodygą kwiatową i suszymy rozłożone cienką warstwą w temperaturze pokojowej. Tak przygotowany susz możemy wykorzystać do herbatek, okładów w przypadku skóry podrażnionej, poparzonej czy na zmęczone oczy - lipa genialnie usuwa cienie i obrzęki oczek, jest też zbawieniem dla alergików, bez lipy!

Pokochacie kąpiele z suszem lipowym. Możecie wrzucić go bezpośrednio do wody lub wsypać do bawełnianego woreczka jeśli nie chce Wam się później po takiej kąpieli sprzątać wanny :) Lipa swoim działaniem relaksacyjnym spokojnie może równać się lawendzie! Do tego świetnie rozluźnia spięte mięśnie, jest wybawieniem w wypadku przeciągającego się stresu i w stanach napięcia nerwowego. Wiem co mówię :)

Jeśli żyjecie w stresie, musicie zaprzyjaźnić się z herbatką z lipy. Działa uspokajająco - co najlepsze, to działanie można przełożyć na nasze pociechy, napar z lipy jest bardzo łagodny i można go podawać już niemowlakom. Herbatka jest idealna przed snem, ułatwia zasypianie - tutaj też u brzdąców będzie pomocna :)
Przy okazji, nic tak nie łagodzi zmęczonego, podrażnionego gardełka oraz nie zbija gorączki jak stara dobra lipa.

Jeśli macie cerę tłustą i mieszaną lub męczą Was rozszerzone pory, lipa ponownie Was wspomoże. Wykorzystujcie napar w maseczkach glinkowych, wszelkich innych sypkich albo dodawajcie odrobinę do gotowych maseczek. Lipa ściąga pory i reguluje produkcje sebum jak mało co!

zdrowie.wp.pl

Jednak najlepsze działanie ze wszystkich cudów lipy mają jej orzeszki. Zbieramy je jeszcze zielone, niedojrzałe i ucieramy z wodą na pastę. Taka pasta jest zbawieniem w przypadku chorób gardła, szczególnie anginy, zwalcza chrypkę, zgagę, łagodzi objawy wrzodów żołądka.  Można ją stosować z powodzeniem na skórę i nasze babcie z powodzeniem używały ją w przypadku oparzeń, podrażnień, wysypek, łupieżu czy też w formie maseczki.

Taką pastę można spokojnie stosować w małych ilościach u niemowlaków w przypadku zaparć, podrażnień skóry czy gardełka.

A na zakończenie podaję Wam przepis na cudny syrop z kwiatów lipy, który będzie nam przypominał lato w chłodne dni. Razem z ciepłą herbatką rozgrzeje i wzmocni odporność!

150g suszu
1kg cukru rozpuszczonego w 1l wody
cytryna
Susz zalewamy w słoiku gorącym syropem powstałym po rozpuszczeniu cukru w wodzie. Wyciskamy do niego sok z całej cytryny i zostawiamy na dwa dni przykryty szmatką - od czasu do czasu mieszając. Po dwóch dniach odsączamy kwiaty i pasteryzujemy nasz syrop :)

Aż nie mogę się doczekać czerwca!
Planujecie swoje zbiory?

Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


2 mar 2015

Winogronowe wariacje!

Cześć kochani! Wiem, że ostatnio mnie tutaj brakło, ale miałam sporo na głowie w związku z sesją i pierwszym od początku do końca moim koncertem. Po tak długim zastoju na blogu ciężko jest znowu ruszyć z kopyta, ale mam nadzieję, że po kilku zdaniach wszystko rozkula się samo :)
I mam nadzieję, że sama też się rozkulam, bo od kilku dni potwornie męczy mnie kość ogonowa. Miałam kiedyś mały wypadek podczas nauki jazdy na snowboardzie, gdzie nieźle po niej oberwałam i od czasu do czasu mi się odzywa. Jednak to, przez co obecnie przechodzę, nigdy mi się nie przytrafiło i jeśli w przeciągu kilku dni nic się nie zmieni, robię sobie nieco dłuższy weekend, by w piątek poodwiedzać paru lekarzy. Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo nieobecność dłuższa nieobecność na moich studiach to jest fatalny interes!
Mam nadzieję, że docenicie mój wysiłek, bo siedzenie przy komputerze jest dla mnie ogromnym wysiłkiem na ten moment... Ale czego się dla Was nie robi :) Zaopatrzyłam się w pyszny rosołek domowej roboty i stawiam czoła wyzwaniu!
Więc zanim te kilka "trudnych" zdań będę miała za sobą, zacznę od czegoś miłego. Wczoraj były moje urodziny! Oficjalnie przestałam być nastolatką i przyznam się, że jest to dla mnie trochę przytłaczające... :) Ale jak to w czasie okołourodzinkowym bywa, jest mi całkiem wesoło, bo spędzam czas wśród bliskich.
Fajnie się złożyło, bo moje urodziny nałożyły się z powrotem teściów z wycieczki do Chin. Dostałam cudne, cudne ręcznie malowane pałeczki z podobizną smoka i już nie mogę się doczekać domowego sushi, by je na dniach ochrzcić. Pokazywałam je Wam na instagramie :) Do tego dostaliśmy kołdrę wypełnioną jedwabiem i musże przyznać, że cudnie się pod nią śpi! I czeka mnie jeszcze wizyta w Instytucie Yasumi, gdy wymyślę na co się wybrać. Jakieś rady? Macie ulubione zabiegi?

http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&ved=0CAcQjRw&url=http%3A%2F%2Fprzepisy.magazyn-kuchnia.pl%2Fprzepisy%2Fskladniki%2F159695142%2Fwinogrona%2Fp&ei=4GH0VIvVKsHaaP7OgIgE&bvm=bv.87269000,d.d2s&psig=AFQjCNEON6tj6lUvECAwOxYtn3S3Dzb85A&ust=1425388377232391
przepisy.magazyn-kuchnia.pl

Dzisiaj będzie słodko! Dzisiaj o winogronach, które ostatnio u mnie lądują dzień w dzień i znikają w zawrotnym tempie. Są smaczne, a do tego bardzo zdrowe. Sam Hipokrates porównywał właściwości winogron do właściwości miodu :)
Winogrona są przebogate w flawonoidy. Najwięcej zawierają ich ciemnofioletowe odmiany - generalnie im ciemniejsze, tym lepiej. Flawonoidy są bardzo silnymi antyoksydantami, czyli zwalczają wolne rodniki, dzięki czemu chronią przed mutacjami czy chorobami serca.
Najciemniejsze, fioletowe winogrona są również bardzo dobrym źródłem żelaza!

Winogrona, jak większość owoców i warzyw, są świetnym źródłem witamin i minerałów. Jednak to, co odróżnia je od pozostałych to zawartość jodu, który jest bardzo ważny w prawidłowym funkcjonowaniu tarczycy, szczególnie jeśli chodzi o kobiety.

Odchudzacie się, tak jak ja? Tym bardziej powinniście sięgać po winogrona! Zawierają resweratrol, antyoksydant, który nasila proces rozpadu tkanki tłuszczowej i reguluje poziom glukozy i insuliny we krwi. W ciemnych winogronach, a właściwie w ich skórce, możemy znaleźć od 50 do 100 mg resweratrolu przypadające na 1 gram skórki! Resweratrol znajdziecie również w orzechach czy owocach jagodowych, jednak to właśnie w ciemnych winogronach znajdziecie go najwięcej.
Poza tym winogrona pomagają, jeśli macie ochotę na coś słodkiego :)

http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&ved=0CAcQjRw&url=http%3A%2F%2Fzdrowie.gazeta.pl%2FZdrowie%2F56%2C101460%2C15015299%2CCzerwone_wino___odprezenie_i_doladowanie_polifenoli%2C%2C3.html&ei=SmL0VLazCtXXavnZgvgB&bvm=bv.87269000,d.d2s&psig=AFQjCNGZYYEMi6DGVbSvow36_n0_RPyPUw&ust=1425388474204432
zdrowie.gazeta.pl

Lubicie czerwone winko? Ja niestety tylko w wersji bambusowej, czyli wymieszane z colą, więc na ten moment jest to dla mnie temat zakazany. Ale lampka wina raz na jakiś czas procesu odchudzania nie zaburzy, a jest to bardzo zdrowe. Stąd tak zwany francuski paradoks, najdłuższa w zachodniej Europie średnią długość życia pomimo bardzo tłustej diety i dużego spożycia alkoholu - zwłaszcza właśnie wina. Czerwone wino również zawiera flawonoidy i resweratrol, które zmniejszają występowanie chorób naczyniowo sercowych.

Zarówno wino, jak i winogrona są wykorzystywane w kosmetyce. Winogrona docenia się w przypadkach cer przetłuszczających się, gdyż wykazuje działanie regulujące sebum. Wino zdecydowanie częściej spotyka się przy pielęgnacji cery dojrzałej, jednak spotkacie się również z zabiegami wyszczuplającymi na bazie wina. Mam kilka sprawdzonych przepisów z nimi w roli głównej!

Kąpałyście się kiedyś w winie? Nie jest to tylko zabieg, który spotkacie w spa. Jeśli zostanie Wam resztka w butelce, śmiało dodajcie ją do kąpieli. Regularne wlewanie szklanki czerwonego wina do kąpieli (wystarczy tak niewiele!) ujędrni Waszą skórę, do tego pory Waszej skóry będą świetnie oczyszczone. A jakie to jest relaksujące!

http://lilinaturalna.com/
lilinaturalna.com

Winogrona są na tyle wyjątkowe, że każda część rośliny ma inne właściwości, przez co domowo robione maseczki z winogron są wyjątkowo uniwersalne. Miąższ zawiera kwas winny, który delikatnie rozjaśnia i złuszcza skórę - jak to większość kwasów owocowych :) Do tego zawiera mnóstwo witamin i minerałów, więc pięknie odżywi naszą skórę.
Pestki winogron wykorzystuje się w peelingach, więc jeśli tylko macie w zanadrzu bardzo dobry blender lub mężczyznę, który je rozpracuje w moździerzu, to korzystajcie! Taki peeling świetnie oczyści skórę i przy okazji również pięknie odżywi, w końcu to je właśnie wykorzystuje się do wytwarzania oleju z pestek winogron.
To właśnie skórka owoców jest najbogatsza w flawonoidy i polifenole, więc wykorzystując winogrona do domowych maseczek nie odrzucajcie skórek! Zmiażdżcie je, choćby za pomocą łyżki, wyciśnijcie z nich jak najwięcej, by nasza skóra mogła czerpać i czerpać.

Winogrona możecie zmieszać ze wszystkim, co znajdziecie w domu! Olejem, miodem, cukrem, jogurtem, ograniczeniem jest tylko i wyłącznie Wasza wyobraźnia :)


Lubicie winogrona? A może wolicie winko? :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Disqus for Jaskółcze Ziele