Dzisiaj w kajeciku gościmy męskie spojrzenie na pielęgnację. Nie wiem jak to u Was wygląda, ale mojego Tośka ciężko jest mi przekonać do smarowania sucharka, bo to przecież takie niemęskie. Jeśli jednak chodzi o pielęgnację brody, tutaj z otwartymi oczami obserwowałam codzienne smarowanie, masowanie, mizianie olejkiem. Ja pozostaję dalej w szoku, a słowo w dzisiejszej notatce przejmuje Tosiek :)
Hej
ludzie! Pomimo tego, że chyba jestem jedyną osobą, która przeczytała każdą, ale
to absolutnie każdą notkę Jaskółki, wciąż nie mam pojęcia jak zacząć i
przeprowadzić dzisiejszą, gościnną notkę. Może zacznę od początku:
To już wiem dlaczego mój szampon topnieje w oczach... [Jaskółka]
Ale za to jaki olejek… Mmm… Podsunięcie pod nos buteleczki przenosi przenosi nas w serce lasu, dookoła świerki, sosny, zapach żywicy, piżma, no i Ty, siłujący się z niedźwiedziem! W końcu jesteś facetem! Oj tak. To jest bardzo dobry opis magicznej zawartości. Z niedźwiedziami się co prawda nie siłowałem, ale jako harcerz lasów wiele zwiedziłem, i człowiek naprawdę ma wrażenie, że twórcy zamknęli cały ten aromat, klimat w buteleczce, dodając jednak czegoś… podkreślającego męski charakter jeszcze bardziej. Nie wiem, czy to kwestia piżma, czy innych substancji zapachowych, ale ten zapach jest jednym z moich ulubionych.
Co do
wydajności, na całą brodę wystarczyło tyle,
ile otrzymałem po dwukrotnym obróceniu otwartej buteleczki zatkanej palcem.
Czasem nawet i resztę twarzy udało mi się wysmarować. Chociaż… gdy nalałem
sobie po prostu na rękę, i wtarłem w czuprynę, również wchłonęło się
praktycznie wszystko. Nie zaskoczę chyba nikogo jeśli powiem, że konsystencja
jest… jak olej. Brak mi tutaj konkretniejszego porównania i pod tym względem
Izu będzie miała lepszy pomysł jak Wam to opisać. Od siebie mogę dopowiedzieć
jedynie, że olejek jest na tyle gęsty, że aplikacja nie sprawia najmniejszego
problemu.
Olejek gęstością jest czymś pomiędzy olejek rycynowym a zwykłym ciekłym olejem. Nie jest zbyt gęsty, przez co nie ciągnie włosów podczas aplikacji, ale też nie jest zbyt lekki, nie przecieka przez palce. Idealnie wyważony :) [Jaskółka]
Przechodząc do meritum: jaki dostajemy feedback od naszej brody po zastosowaniu olejku? Gdyby bliżej by mi było do Rumcajsa, powiedziałbym, że włożenie ręki w brodę jest jak przytulenie młodej owieczki. Przy mojej czuprynie jest to zaledwie ułamek tego, jednak uczucie wciąż jest fantastyczne! Włosy są zdecydowanie bardziej miękkie, przy dłuższym stosowaniu widać zmniejszenie ilości rozdwojonych końcówek, no i rosną jak szalone. Sama broda po naolejowaniu nie wygląda na tłustą, przestrzegam jednak przed przytulaniem dziewczyny ubranej w drogą bluzkę. To się źle skończy. Serio.
Produkt
absolutnie polecam. Według mnie must have każdego dbającego o siebie faceta!
Ja na zakończenie jeszcze wtrącę swoje trzy grosze odnośnie składu:
Olej z krokosza barwierskiego, olej z pestek winogron, olej jojoba, olej arganowy, olej kameliowy, olej sezamowy, olejek rozmarynowy, olejek cedrowy, olejek paczuli, limonen, linalol.
I w ten sposób od grudnia mam w mieszkaniu pełnokrwistego lumberseksualistę, brodacza pachnącego lasem. I nie narzekam!
Chcielibyście jeszcze ugościć tutaj Tośka? :)