31 gru 2016

Be.Loved Take the Day off | olejek do demakijażu

Cześć kochani!

Mam ogromną nadzieję, że Wasze Święta Bożego Narodzenia były piękne, spędzone w rodzinnym gronie, z atmosferą ciepłą i radosną. I takiego też nadchodzącego roku! Pełnego kreatywnych pomysłów, które będą Was codziennie ładować pozytywną energią. Z całego serducha Wam, i sobie!, tego życzę.

Dzisiejszym postem zamkniemy rok 2016, w którym miałam okazję poznać wiele wspaniałych, głównie polskich marek - na pewno możecie wyczekiwać porządnego podsumowania :) Dzisiejszy bohater to mała zapowiedź jednej z pozycji, mowa bowiem o marce Be.Loved, która na zakończenie postanowiła mnie bardzo miło przywitać. A, dzięki już takiej małej tradycji w postaci Wielkiego Świątecznego Konkursu u Lili, będę miała okazję poznać markę jeszcze bliżej, gdy przyjedzie do mnie zestaw Tropikalna Wyspa! Już nie mogę się doczekać! ♥
Dla Was Aniołek też zostawił zgubioną świąteczną paczkę u Lili? :) Pochwalcie się dobrą nowiną!

Be.Loved to polska marka z siedzibą na Łotwie założona przez Kingę, która oprócz tego, że tworzy kosmetyki prosto z serca, to jeszcze jest nauczycielką jogi i promotorką zdrowego trybu życia. Opowiadałam Wam już ostatnio o ręcznie wyrabianym Powietrzu o ulotnym zapachu róży, ylang-ylang, a dzisiaj przyszedł czas na olejek do demakijażu Szafran&Śliwka Take the Day off.

Olejek do demakijażu Szafran&Śliwka

Zmyj z siebie dzień.  Pięknie pachnący marcepanem lekki olejek zamknięty w butelce z Miron Glass to idealny pretekst, dla odrobiny relaksu przed snem. Zarówno oleje z krokosza i z pestek śliwki szczególnie dobrze działają na moją skórę - są lekkie, nie obciążają jej, szybko się wchłaniają i zawierają mnóstwo cudowności, które gotowe są jej podarować. Cudowności te są chronione przez Miron Glass, które sprawia, że nasz produkt pozostaje dłużej świeży, dłużej zachowuje pełnię swoich właściwości.

Oleje: z krokosza (szafranu fałszywego), słonecznikowy, rycynowy, arganowy, z pestek winogron, z pestek śliwki; witamina E

Olejek ma ma słomkowy kolor i jest bardzo leciutki, co w przypadku olejku do demakijażu to dla mnie minus. Nie używam do demakijaż płatka kosmetycznego, demakijaż przy pomocy olejku zwykłam wykonywać rękoma, bez zbędnego pocierania skóry, a z dodatkiem przyjemnego masażu, jaki można sobie zapewnić. W takim wypadku olejek trochę za szybko wpija mi w skórę, przez co muszę stosować większą ilość - zużywam 4-5 pompek, w zależności od mocy mojego makijażu :), by olejek dokładnie zmył makijaż, a przy okazji by pomasować sobie trochę napięte przez ciężar dnia mięśnie twarzy. Jeśli nie przywykłyście do masowania buzi przy okazji demakijażu olejkiem, koniecznie spróbujcie. Skóra Wam za to podziękuje!

Demakijaż olejami metodą OCM

Olejek, podczas wykonywania demakijażu z króciutkim masażem, ma czas odżywić skórę - i robi to, w fenomenalny sposób! Skóra staje się miękka i lepiej napięta, i pozostaje taka po dokładnym umyciu buzi naturalnym mydełkiem. Osoby z suchą skórą mogłyby postawić jedynie na delikatne obmycie twarzy ściereczką z mikrofibry lub gąbeczką konjac namoczoną w ciepłej wodzie - tak jak przy OCM, ja jednak, posiadaczka skóry przetłuszczającej się, wolę nie zostawiać zbyt dużo olejku na skórze, tym bardziej, że do samego demakijażu zużywam go dużo. Tak jak już wspomniałam, podczas delikatnego masażu własnymi ciepłymi palcami, olejek ma czas się wchłonąć (a poprawa krążenia tylko mu w tym pomaga), dzięki czemu nawet po umyciu twarzy mydełkiem skóra pozostaje przyjemnie miękka i odżywiona.

Uwielbiam ten olejek. Nie ma on problemu ze zmyciem nawet mocnego makijażu, a umożliwia nam połączenie oczyszczania twarzy z odżywieniem i odprężeniem skóry. Mógłby być nieco bardziej wydajniejszy, można by pomyśleć o dodaniu gęściejszego oleju lub masełka, by był bardziej treściwszy, a demakijaż przebiegałby przy użyciu mniejszej ilości - szczególnie, że cena olejku nie jest mała.

Olejek Take the Day off od Be.Loved o pojemności 30ml kosztuje 95zł, 100ml 130zł w sklepie internetowym Dom i Uroda.

Uwaga! W sklepie jest teraz promocja! Za mniejszą pojemność zapłacimy 64zł, a za większą 99zł! 

Cudownej zabawy sylwestrowej! ♥ Widzimy się w 2017!


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


18 gru 2016

Pearl Luminate Brilliant Deep Cleanser | Skin79

Cześć kochani! Zima przywitała mnie podłym choróbskiem, które w pierwszej chwili zbagatelizowałam - przecież mnie zwykłe przeziębienie nie pokona :) odmawiałam zachorowania! - i niedocenione powaliło mnie całą swoją mocą. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wylądowałam w łóżku z gorączką nie do zbicia i antybiotykiem! Tosiek musiał się cały czas o mnie troszczyć, dbać o zapasy ciepłej herbatki i ciepłe obiadki, i spisał się w tej roli wyśmienicie. Kocham go za to, jak się mną opiekuję, gdy jestem takim małym chorym boroczkiem :)

Ciągle jeszcze nie odzyskałam pełni sił, ale zebrałam się w sobie i zrobiłam wcale nie małą sesję zdjęciową na zdjęcia - zaraz po porządnym posprzątaniu mieszkania i zabawach z Płoteczką... i chwili grania na konsoli, którą przedwcześnie przyniósł nam Aniołek (razem z ukochanym Wiedźminem i The Last of Us, w którą to gra tylko Tosiek, a ja nieśmiało patrzę, nie mam nerwów na takie gry!). Zdjęć mi teraz nie braknie, więc nie mam wymówki - pozostało tylko dla Was pisać... A mam tyle rzeczy Wam do pokazania!

Kosmetyki koreańskie to ciągle nowość w mojej łazience, ale muszę przyznać, że powoli zaczynam rozumieć za czym dokładnie tłumy szaleją. Te, które docierają na nasz rynek w większości mają świetne, choć wcale nie naturalne składy, a przy okazji mają niezwykłą zdolność cieszenia oka. Są po prostu piękne, a pięknych rzeczy chętniej się używa, prawda?

Kolejną taką pięknością w mojej kolekcji jest delikatny żel do mycia twarzy Skin79 Pearl Luminate Brilliant Deep Cleanser, który ma zapewnić perliste rozświetlenie i nawilżenie. Ciekawi, jak się sprawuje?

Recenzja żelu do mycia twarzy z perłami ahoya Skin79

Jego urok tkwi w perełkach, których nie w sposób sfotografować tak, by oddać ich piękno - a przynajmniej mi takich zdolności brakuje. Perełki, pięknie błyszczące w świetle, różnej wielkości zawieszone są w żelu. Nie zacinają bardzo wygodnej pompki, pękają zanim wydostaną się na zewnątrz, uwalniając miliony cudnych refleksów, które to trafiają na naszą buzię. Sprytnie przemyślane! Efekt WOW już po pierwszym użyciu, od razu można poczuć się piękniejszym :)

Produkt zamknięty jest w tubie z solidnego plastiku, zdolnego do przetrwania spotkania z podłogą bez większego uszczerbku. Jest to opakowanie typu airless, co możecie zaobserwować na zdjęciu, dzięki czemu kontakt produktu z powietrzem jest ograniczony do minimum. Pompka pozwala na stopniowanie aplikacji produktu, więc nie ma mowy o jego marnotrawstwie - co jest istotne przy jego cenie.

Żel ma aksamitną konsystencję i tworzy równie aksamitną, kremową piankę, która daje bardzo przyjemne uczucie na skórze. Uczucie to potęgowane jest jego zapachem - świeżym i kobiecym, choć dla mnie trochę za intensywnym jak na tego typu produkt. Jest niesamowicie wydajny, głównie dlatego, że pieni się obficie, a piana jest kremowa i potrzeba naprawdę niewiele produktu, by umyć twarz, szyję i dekolt.

Opinia na temat koreańskiego żelu do mycia twarzy Skin79

Woda, betaina kokamidopropylowa, Acrylates Copolymer, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Disodium Cocoamphodiacetate, Potassium Cocoyl Glycinate, chlorek sodu, 1,2-Hexanediol, glikol butylenowy, Caprylic/Capric Triglyceride gliceryna, glikol dipropylenowy, zapach, trietanoloamina (TEA), ekstrakty: z nasion chia, z gotu kola, z pstrolistki sercowatej; hydrolizowany kolagen, ekstrakt z pereł (1,000ppm), glikol heksylenowy, agar, propanodiol, guma arabska, dwutlenek tytanu, puder perłowy (95ppm), Menthyl Lactate (pochodna mentolu i kwasu mlekowego), Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, syntetyczna mika, Methyl Diisopropyl Propionamide, Ethyl Menthane Carboxamide, aluminium, tlenek cyny, oliwa z oliwek, olejek pomarańczowy, kwas glikolowy, oleje: z liści herbaty, moringa, ryżowy, sezamowy, kokosowy, sojowy, perilla; olejek miętowy, ekstrakt z orzechów piorących, olejki: eukaliptusowy, limonkowy, z rumianku rzymskiego; proteiny z masy perłowej (0,016ppm), ekstrakty: z jagód goji, z kwiatów narcyza, z herbaty, z saussurey chińskiej, z korzenia Ulmus Davidiana, z rozmarynu, ze skórki mandarynki, z jeżyny koreańskiej, z brzoskwini, z kosańca różnobarwnego, z chabra bławatka, ze słodkich migdałów, z kwiatów bzu czarnego, z lotosu, z kwiatów gorzkiej pomarańczy, z owoców cytryńca chińskiego, z magnolii, z kiwi, z fragnipani, z frezji, z gujawy, z piwonii chinskiej, z rokitnika, z gardenii, z konwalii, z głogu, z makuwa (koreański melon), z Dendropanax Morbifera, z kory Mallotus Japonicus, z mniszka, z liści hurmy, z korzenia jukki, z jaśminu, z nasion chia, z amarantusa, z liści flaszowca.

Boziątko... przebrnąć przez ten skład to wcale nie taka łatwa rzecz. Żel zawiera w sobie OGROM ekstraktów z ziół, owoców znanych bardziej lub mniej, egzotycznych również w różnym stopniu - zapewniają one bardzo szerokie spektrum działania. Znajdziemy tu również ciekawe oleje, jak na przykład moringa czy perilla, i olejki eteryczne, które złagodzą działanie i tak już łagodnych detergentów. Są również obiecane perły Ahoya w postaci i pudru, i ekstraktu, i nawet masy perłowej. Oraz miły akcent w postaci kwasu glikolowego. Trochę martwi mnie obecność aluminium i tlenku cyny.

Pearl Luminate Brilliant Deep Cleanser

Żel pozostawia skórę miękką, nie ściąga jej, co świadczy o jego delikatności. Jednocześnie bardzo dobrze ją oczyszcza, jednak nie stosowałabym samego żelu do oczyszczania buzi z makijażu - obawiam się, że mógłby sobie nie poradzić, poza tym szkoda by było tych wszystkich składników, które siedzą w żelu i czekają, by dostać się na wstępnie oczyszczoną skórę! Skóra jest po nim rozświetlona - dzięki zawartości miki i pudru perłowego - wygląda na wypoczętą. 

Z obietnic producenta z pewnością mogę się podpisać pod właściwościami nawilżającymi, skóra po żelu jest aksamitna, nie pojawiają się żadne suche skórki, nie ma mowy o nieprzyjemnym ściągnięciu skóry po jej umyciu. Rozjaśnienia skóry, poza omówionym efektem rozświetlenia, nie zauważyłam.

Osobiście raczej nie sądzę, bym sięgnęła po ten żel po raz kolejny. Jest delikatny dla mojej skóry i polubiliśmy się przez ten wspólny czas, ale jego cena jest zdecydowanie zbyt wysoka jak na moje potrzeby. Jestem w stanie zrozumieć jego cenę ze względu na ogrom ekstraktów, które producent wpakował w ten produkt - niemniej jednak wolałabym zobaczyć te ekstrakty w późniejszych krokach mojej pielęgnacji. Żel do mycia twarzy pozostaje na skórze bardzo krótko - chociaż w moim przypadku i tak trwa to długo, pełen cykl z Luną trwa minutę; czy ktoś z Was myję swoją twarz przez minutę rano i wieczorem? - i ubolewam nad tym, że większość cudownych ekstraktów nie ma szansy porządnie na skórze zadziałać. Ponadto nieco niepokoi mnie obecność aluminium i tlenku cyny w składzie i sama bym po ten produkt nie sięgnęła.

Poza tym, hej, hej! Za sto złotych oczekuję spektakularnego efektu, nie tylko dodatku miki do żelu :)



Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


9 gru 2016

Drugie spotkanie blogerek urodowych w Zabrzu!

Cześć kochani! Wydaje się, jakby to było zaledwie wczoraj.  Restauracja Impresja, która nic się nie zmieniła, dalej jest piękna i z charakterem - była to niegdyś pływalnia Huty Zabrze. Klimat podkręcony ogniem strzelającym przyjemnie w kominku, dającym ciepło tak upragnione w ten zimny, zimny dzień, szczególnie na śląsku. I dziewięć uśmiechniętych buziek zgromadzonych przy jednym stole, wymieniających się anegdotkami, mniej lub bardziej kosmetycznymi. Dużo śmiechu, jeszcze więcej pozytywnej energii. Taki krótki opis tego, co działo się w Zabrzu 12 listopada, drugiego już naszego spotkania - jak bawiłyśmy się podczas pierwszego możecie sprawdzić tutaj.


W spotkaniu brała udział większość dziewczyn z poprzedniej ekipy, dołączyły do nas tym razem dodatkowe dwie duszyczki - Daria prowadząca bloga Ekocentryczka oraz Angel - Kosmetyki Bez Tajemnic. Chyba nie trzeba dziewczyn bliżej przedstawiać, prawda? :)

Organizatorki:
Klaudia SheWolf (od niedawna również na YouTube!)

Agnieszka Agusiak747
Karolina Yuki
Paulina Czarszka
Patrycja Pata Bloguje
i ja :)



Spotkanie było kameralne i muszę przyznać, że taka forma spotkań towarzysko-blogerskich odpowiada mi znacznie bardziej. Atmosfera staje się bardziej przyjacielska i bez problemu można porozmawiać z każdą z osobna. Tak wciągnęłyśmy się w rozmowy, że zupełnie zapomniałyśmy o zdjęciach, przez co nasze relacje wyglądają tak bidnie... Ale to tylko świadczy o tym, jak świetnie się bawiłyśmy. W ramach spotkania nagrałyśmy kolejne Babskie Gadanie, które stopniowo będzie pojawiać się na kanale Czarszki - pierwszy odcinek, a w nim mój debiut przed kamerą!, możecie zobaczyć tutaj. Dajcie znać, jak Wam się podoba :)


Była rozlana herbata, rozlane wino, zbyt duże bajgle, by szykownie je ugryźć, było spóźnienie na kolejne spotkanie... :) Sama wyszłam ze spotkania z zadowolonym brzuszkiem, trafiła do niego pyszna sałatka z pieczonym burakiem i serem halloumi, było mocno czekoladowe brownie, lampka półsłodkiego wina i zielona herbata. Jak tu nie być szczęśliwym?

Och, gdyby nie kochana Aga, która skusiła się na te same pyszności, nie miałabym teraz zdjęć :)

Brownie z lodami

Dziewczyny postarały się tysiąc razy bardziej, niż ostatnim razem - z małą pomocą pozostałych dziewczyn ze znajomościami tu i ówdzie. Najbardziej cieszy mnie to, że podarunki są do nas dopasowane, dlatego sporą sporą część będziecie mieć okazję zobaczyć tutaj prędzej czy później - a parę rzeczy już pojawiło się w jaskółczym notatniku: bąbelkująca maska ryżowa Skin79 (cudo!), perfumy w olejku Jadoo od Mohani oraz maska ryżowa w płachcie TonyMoly czy ręcznie wyrabiane mydło Powietrze Be.Loved. Szykuje się sporo nowości, a to wszystko dzięki naszym sponsorom:



P.S. Wiecie, że Helfy otworzyło się ostatnio w Katowicach? :)

Koniecznie zajrzyjcie do dziewczyn!


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka

7 gru 2016

Ręcznie wyrobione Powietrze | Mydło Air Be.Loved

Cześć kochani! Ci z Was, którzy znają mnie już trochę, wiedzą, że kocham mydła. Taka kostka może być prawdziwym dziełem sztuki. Doceniam to coraz bardziej wraz z przybywającymi stosikami moich własnych kostek. Tosiek nawet obiecał mi własną drewnianą formę i krajalnicę na święta! Jak Go nie kochać?

Oprócz własnych kostek chętnie sięgam i po kupne, by się inspirować, by określić oczekiwania i stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Na spotkaniu w Zabrzu dostałam taką cudną kosteczkę naszej polskiej marki Be.Loved o tajemniczym zapachu Powietrza. Chcecie poznać Powietrze?

Naturalne mydło ręcznie wyrabiane metodą na zimno

Powietrze jest jednym z czterech żywiołów i powiem Wam szczerze, że jestem ogromnie ciekawa pozostałych trzech! Jest to naturalne mydło ręcznie wyrabiane metodą na zimno. Pachnie ono delikatnie, ulotnie, trochę różą, trochę ylang-ylang, na pewno naturalnym mydełkiem - za całokształt zapachu odpowiadają jedynie olejki eteryczne i swoisty aromat mydła. Ma ono równie delikatną, kremową strukturę i niewątpliwie wygląda pięknie. Ogromnie zazdroszczę umiejętności, które potrafią wytworzyć takie piękne zdobienie wewnątrz kostki.

Zmydlone zasadą sodową: oliwa z oliwek, olej kokosowy, woda, NaOH, zmydlone: masło shea, olej rzepakowy, olej rycynowy, olej z krokosza, biała glinka, olejek ylang-ylang, olejek geraniowy, olejek z drzewa sandałowego, olejek paczuli 

Skład godny pięknego, ręcznie robionego mydełka. Za właściwości odżywcze odpowiadają oliwa, masło shea oraz olej z krokosza. Olej kokosowy wnosi do mydełka właściwości oczyszczające, a rycynowy daje kremową pianę. Brakuje mi w składzie mydełka obiecanego jedwabiu i miki odpowiadającej za różowy odcień, nie ma ich uwzględnionych również na stronie producenta. Gdzie się one zapodziały?

Naturalne mydło ręcznie wyrabiane metodą na zimno

Mydełko świetnie się u mnie sprawdziło, było delikatne dla skóry, jego zapach bardzo przypadł mi do gustu i mogłam się cieszyć kremową pianą. Niemniej jednak kostka szybko topniała w rękach i zniknęła mi po dwóch tygodniach. Chciałabym móc dłużej cieszyć się Powietrzem.
Na pewno sięgnę po pozostałe żywioły, z niezaspokojonej mydlarskiej ciekawości :)

A tak na marginesie, może to już moje mydlane zboczenie, ale myśląc Powietrze od razu mam w głowie wizję mydła ubijanego! Tylko ja tak mam? :)

100g kostka naturalnego mydła ręcznie wyrabianego o wdzięcznej nazwie Powietrze kosztuje 30zł w sklepie internetowym Be.Loved. Znajdziecie tam też pozostałe 3 żywioły.


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Disqus for Jaskółcze Ziele