Cześć kochani! Już ostatnio wspominałam Wam, że szykują się kolejni oswajacze jesieni. Tak, tak! Bo jesień jest do oswojenia, trzeba tylko znaleźć na nią swój sposób - chociaż powoli powinnam zaczynać mówić już o oswajaniu zimy, bo już nawet w Opolu za oknem biało! Pierwszą część malutkich umilaczy czasu podczas oswajania tej jesieni pokazywałam Wam już tutaj, dzisiaj mam nową partię, jeszcze ciepłą!
Jesień lubi ciepłe, korzenne zapachy. Lubi też pielęgnowanie, pod każdą postacią. Jeśli lubicie jadalne, świąteczne klimaty w kosmetykach, koniecznie musicie się poznać z peelingiem Hagi. Pachnie świątecznymi ciasteczkami z cudownie korzenną nutą. Słodycz świetnie ścierająca i pielęgnująca ciało, bez uczucia przesadnej tłustości po.
Ostatnio uwielbiam sięgać po maseczki w płachcie. Niosą w sobie ogromną wygodę w stosowaniu i skuteczność działania - podczas trzymania jej na twarzy skóra nie oddycha, przez co wchłanianie ciągle wilgotnych składników aktywnych jest zintensyfikowane. Koreańskie maski ostatnio mnie urzekły, a tą o najlepszym jak dotąd działaniu - świetnie oczyszcza i rozświetla buzię! - i z dodatkowym efektem piany znajdziecie tutaj.
Moja buzia jesienią potrzebuje nawilżenia. Zapewnia je intensywnie nawilżające serum Bio IQ w pakiecie z kremem, który możecie zobaczyć tutaj. Serum nawilża zdecydowanie mocniej niż krem, delikatnie napina skórę i ma również działanie przeciwstarzeniowe - czego chcieć więcej?
Jeśli jesień, o perfumy. Najchętniej sięgam po moje ukochane Feminite du Bois od Serge Lutens. Ciepło cynamonem, korzennie goździkiem, drzewne tak głęboko, cedrem z cudnym aromatem owoców w otwarciu, brzoskwini i śliwki. Przyjemnie otulają pod szalikiem. Z nimi do pary, szczególnie w ciągu dnia, towarzyszą mi nieco subtelniejsze orientalne perfumy w olejku Jadoo od Mohani. Pięknie połączenie kwiatu jaśminu i lotosu na ciepłej bazie z cynamonu i goździka.
Jesienią trzeba się też porządnie rozgrzać. Ja rozgrzewam się w wannie z solą Rozgrzewającą Fresh&Natural. Było już o niej niedawno, o tutaj. Ponownie cynamon, ponownie goździk i świąteczna pomarańcza. Do tego nagietek i nic więcej mi do przyjemnego wieczoru nie potrzeba.
Chyba, że herbaty. Herbaty nigdy dość. Tutaj ponownie aromatycznie, waniliowy chai, herbata którą znam od lat, sprowadzaną z Anglii. Niedawno znalazłam ją u nas na półce w Tesco i tak już gości u mnie już długo. Przyjemnie korzenna, rozgrzewająca, piję ją zawsze z dodatkiem brązowego cukru i odrobiny mleka, na angielską modłę. Do kąpieli, do filmu, książki czy do sprawozdań z laboratoriów idealna :)
Podoba mi się moja jesień :) A jak tam z Wami, czym umilacie sobie ten czas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com