Cześć kochani! Byliśmy wczoraj z Tośkiem w schronisku, ponieważ chcemy przygarnąć małego psiaka do naszego mieszkanka, by było w nim trochę weselej - i by mieć niezły powód do częstych spacerów, szczególnie wieczorami, gdy Opole jest takie piękne! Jednak nasza wypatrzona psina, w której zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, była już zarezerwowana - byliśmy 4 w kolejce, którzy o nią pytają - więc będziemy po prostu obserwować stronę schroniska. Sama wycieczka mocno mną wstrząsnęła, ale dobrze wiedziałam, że tak będzie. Najchętniej przygarnęłabym je wszystkie, było tam wiele przepięknych dużych psiaków, nawet rasowców, o niesamowicie smutnych oczach, które mocno mnie przygnębiły... Jak tam jest z Wami? Macie jakieś pociechy ze schroniska?
W dzisiejszej notatce porozmawiamy o mojej wcale nie łatwej drodze do zrozumienia swojej cery. Moja tłusta buzia wciąż pozostaje dla mnie jedną wielką zagadką, ale nauczyłyśmy się żyć w kompromisie. Podstawą mojej pielęgnacji są i zawsze będą kwasy - bez nich nie dość, że mnie wysypuje, to jeszcze buzia kaprysi, przetłuszcza się niemiłosiernie nawet na skroniach, przesusza na czole i nosku, i cuda wianki się dzieją. Tak więc katuję ją kwasami z korzyścią dla mnie - oczywiście mówię to żartobliwie, używam na co dzień delikatnych kwasów PHA :) - i delikatnie pielęgnuję na każdym innym kroku, z korzyścią dla niej.
W przypadku kremu do twarzy, nigdy nie szaleję, bo mojej buzi służy minimalizm. Obserwuję ją dokładnie i jestem już wyczulona na jej potrzeby. Na co dzień wystarcza jej porządna dawka nawilżenia, czasem prosi mnie o lżejsze potraktowanie wieczorem, lekkim serum na bazie wody, czasem wręcz przeciwnie ma ochotę na tłuścioszka z Gaia Creams. A ja spełniam jej kaprysy, bo to w końcu dla obopólnego dobra.
W codziennej pielęgnacji pomaga mi obecnie intensywnie nawilżający krem z Bio IQ, z którego jestem bardzo zadowolona. Skóra nie przesusza się, nie jest podrażniona w ciągu dnia i nie ściąga się nieprzyjemnie. Zauważyłam, że moje zaróżowione policzki i broda lekko przybladły i nie wybijają mi się już tak bardzo w ciągu dnia spod makijażu.
Krem zamknięty jest w wysokiej wąskiej i przeźroczystej butelce z uroczą minimalistyczną grafiką. Pompka - z dedykowaną skówką, jak się dowiedziałam od Czarszki :) - działa bez zarzutu, aplikuje akuratną porcję produktu. Sam krem zaś jest lekki, ładnie się rozprowadza i pozostawia delikatną warstewkę odczuwalną jeszcze przez 5 minut po nakremowaniu skóry - niemniej jednak nic tłustego. Nie powoduje u mnie zwiększonego świecenia, a makijaż - czy to mineralny, czy klasyczny podkład - trzyma się na nim dobrze i wygląda naturalnie.
Woda, hydrolat z oczaru wirginijskiego, gliceryna, triglicerydy C10-18, alkohol cetylowy, glicerol stearynianu, trigliceryd kaprynowy, olej słonecznikowy, palmitynian izopropylu, hydrolizowane proteiny pszenicy, kompozycja zapachowa, masło shea, Gliceryl Undecylenate, Octyldodecanol, olej z awokado, olej z kiełków pszenicy, kwas cytrynowy, ekstrakt z korzenia arcydzięgla lekarskiego, ekstrakt z liści aloesu, olej arganowy, guma ksantanowa, mika, CI 77891 (tlenek tytanu (IV)), sorbitan potasu, hialuronian sodu, tokoferol (wit. E), beta-sitosterol, olej jojoba, skwalan, macerat z korzenia marchwi, CI 77491 (tlenek żelaza), ekstrakt z kwiatów lilii białej, ekstrakt z dzikiej róży, olejek rumiankowy, benzoesan sodu, geraniol, cytronelol, linalol, limonen
Skład długi, ale niezwykle bogaty w składniki odżywcze i aktywne. Krem ma przez to bardziej wszechstronne działanie, wzmacnia barierę lipidową naskórka, dba o wzmocnienie naczyń krwionośnych, reguluje proces wytwarzania sebum, ma właściwości antybakteryjne i przeciwstarzeniowe. Dodatkowo dzięki dodatkowi tlenku tytanu będzie chronił nasza skórę przed promieniowaniem, chociaż warto pomyśleć jeszcze o dodatkowej ochronie.
Kremik spełnia wszystkie moje oczekiwania wobec niego, na noc wzbogacam go często dwoma kroplami olejku - stosuję na zmianę marulę i arganowy - by dodatkowo odżywić skórę. Pomimo dodatku olejku krem nie staję się ciężki, jedynie wchłania się troszkę dłużej. Podoba mi się wygląd mojej skóry, jest sprężysta i ma śliczny naturalny blask z rana - który niestety muszę przypudrować, by nie błyszczeć się w ciągu dnia. Sam kremik wchłania się do lekkiego matu, z zachowaniem blasku pięknej, zdrowej skóry. Sam producent polega go również do cery tłustej i trądzikowej, i ja podpisuje się pod tym obiema rękoma. Zdecydowanie mam mniej nieprzyjaciół na twarzy, odkąd go używam.
50ml kremu Bio IQ kosztuje 89zł
50ml kremu Bio IQ kosztuje 89zł
Znacie Bio IQ? Macie wśród ich kosmetyków swoich ulubieńców?
Życzę Wam wszystkim przepięknego weekendu, mam nadzieję pełnego słońca i ruchu! Ja śmigam właśnie na pilates - który kocham całym serduchem! Tym bardziej, że to dopiero drugi miesiąc ćwiczeń raz w tygodniu, a efekty powoli zaczynają się zaznaczać! Nawet Tosiek zauważył
Życzę Wam wszystkim przepięknego weekendu, mam nadzieję pełnego słońca i ruchu! Ja śmigam właśnie na pilates - który kocham całym serduchem! Tym bardziej, że to dopiero drugi miesiąc ćwiczeń raz w tygodniu, a efekty powoli zaczynają się zaznaczać! Nawet Tosiek zauważył
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com