31 maj 2016

Krem do cery tłustej i mieszanek z soforą japońską | Natura Siberica

Cześć słońca! Tak narzekałam na chmury za oknem (i zazdrościłam pogody wielu Wam, podglądając na Instagramie), to dzisiaj tak przygrzało, że ledwo byłam w stanie ćwiczyć. Ania, nasza trenerka, nic sobie nie robi z pogody, więc wszystkie skończyłyśmy przemoczone do suchej nitki. Leżę teraz na tapczanie jak zdjęta skóra z diabła, pomijam wodę (trzecią szklankę już...) i staram się złapać oddech. Będzie sukces, jeśli dzisiaj coś produktywnego zrobię! Hej, hej... przecież piszę notatkę :)

Skoro już przy słońcu jesteśmy, i przy cieplejszej, to chciałabym z Wami podzielić kremem, który przy tej pogodzie mi towarzyszy. Mowa o kremie z soforą japońską, kremie typowo do cery tłustej i mieszanej (co u mnie, pomimo, że cerę mam tłustą, jest rzadkie) rosyjskiej marki Natura Siberica, który miałam okazję poznać dzięki drogerii Prawo Natury.

Kremik zamknięty jest w opakowaniu typu air less, z bardzo wygodną pompką, przy której można kontrolować ilość aplikowanego produktu poprzez nacisk - czyli rozwiązanie idealne! Opakowanie z solidnego plastiku, niskie, ale szerokie, dzięki czemu się nie przewraca... tak łatwo - bo ja mam szczególną zdolność do miotania kosmetykami po podłodze (przy okazji mogę powiedzieć, że jest ono wytrzymała i nie widać po nim, że ma za sobą kilka bliskich spotkań z podłogą :)).


Opakowanie jest w ładnym odcieniu błękitu, lecz bez większych rewelacji. Dużo ładniejszy był kartonik, w którym do mnie przyjechał - ale kartoników nie kolekcjonuję, by Wam pokazać. Na etykiecie znajdziemy najważniejsze informacje dotyczące kremu.

Sam krem jest dość gęsty z racji obecności filtrów chemicznych i z tego samego powodu troszkę bieli. Stąd też wywarł na mnie złe pierwsze wrażenie podczas nakładania - wyobraźcie to sobie, słońce za oknem, cieplutko, ubrana nie w spodnie, a w sukienkę... a tu na twarzy gęsty krem bielący jak filtr przeciwsłoneczny. Byłam przerażona, że po godzinie będzie można przeglądać się w moim czole, a przede mną cały dzień w laboratorium - łącznie 6 godzin, gdzie zawsze jest ciepło i duszno.

Dałam mu chwilę na wchłonięcie się i na szczęście zapaliło się światełko w tunelu. Potrzebuje do całkowitego wchłonięcia około pięciu minut, ale pozostawia na skórę matową - naturalnie, z lekkim, zdrowym blaskiem. Oto jak wyglądałam po powrocie z laboratorium. Padałam twarzą na pysk, ale po sześciu godzinach w laboratorium moja tłusta cera wyglądała tak:


Stąd też uśmiech na twarzy :)

Krem ma delikatny zapach kojarzący mi się z kremem Bambino, taki mały powrót do dzieciństwa, w lepszej wersji! Jego wydajność jest duża, po dwóch miesiącach dotarłam ledwo do połowy opakowania. Muszę zaznaczyć, że nakładam go na twarz, szyję i dekolt, jak każdy mój krem, nieco grubszą warstwą niż zwykle - by obecność filtrów miała rację bytu.

Woda, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, alkohol cetylowy, glukozyd cetylowy, monostearynian gliceryny, gliceryna, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate (filtr UV), Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine (filtr UV), ekstrakt z ziaren soczewicy, stearyloglutaminian sodu, tokoferol (wit. E), hialuronian sodu (sól kwasu hialuronowego), guma ksantanowa, poliglicerolowe estry olejku sosnowego, kompozycja zapachowa, olej arganowy, ekstrakt z owoców palmy Serenoa Serrulata, olej sezamowy, kwas cytrynowy, kwas askorbinowy/polipeptydy z pomarańczy/z cytryny/ z limonki, olej lniany, ekstrakt z pąków kwiatów sofory japońskiej, ekstrakt z wiązówki błotnej, Palmitoil Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate (działa jak jad węża!), ekstrakt z kocimiętki syberyjskiej, ekstrakt z syberyskiego bodziszka (geranium), ekstrakt z kostrzewy, hydrolat rumiankowy, kwas dehydrooctowy, alkohol benzylowy, benzoesan sodu, sorbitan potasu, Ethylhexylglycerin, CI 75810 (miedziowy kompleks chlorofilu, barwnik), CI 75125 (barwnik kosmetyczny), CI 75130 (beta karoten), citronelol, geraniol, Hexyl Cinnamal, limonen, linalol, Buthylphenyl Methylpropional

Kosmetyki Natura Siberica charakteryzują się długimi składami, nie do końca naturalnymi. Marka ta łączy w swoich kosmetykach zdobycze kosmetologii z naturalną siłą ziół, najczęściej pochodzących z Syberii - wiele z nich jest dziko zbieranych. Filtry zastosowane w kremie, to filtry mineralne zapewniające ochronę SPF-15. Zioła w większości mają działanie regulujące pracę gruczołów łojowych, czyli produkcję sebum przez nasze buźki, dodatkowo również koją naszą skórę i zwalczają wolne rodniki. Gliceryna i kwas hialuronowy wspomogą ich działanie nawilżające. Oleje zastosowane w kremie to arganowy i sezamowy, z którymi to tłuste buzie (a przynajmniej moja) bardzo się lubią. Ponadto znajdziemy w nim peptydy, w tym jeden kompleks o działaniu podobnym do jadu węża, co ma dawać efekt delikatnego liftingu twarzy, oraz witaminy E i C.

Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate, Glycerin, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Lens Esculenta (Lentil) Seed Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Citric Acid, Ascorbic Acid/Orange/Citrus Limon/Citrus Aurantifolia Polypeptides, Linum Usitatissimum Seed Oil *, Sophora Japonica Flower Bud Extract, Spiraea Ulmaria Extract *, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Nepeta Sibirica ExtractWH, Geranium Sibiricum ExtractWH, Festuca Altaica ExtractWH, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water *, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, CI 75810, CI 75125, CI 75130, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional - See more at: http://prawo-natury.pl/kremy/189-natura-siberica-krem-do-twarzy-na-dzien-sofora-japonska-do-cery-tlustej-i-mieszanej-50-ml-4744183011205.html#sthash.q1oI5s2x.dpuf
Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate, Glycerin, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Lens Esculenta (Lentil) Seed Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Citric Acid, Ascorbic Acid/Orange/Citrus Limon/Citrus Aurantifolia Polypeptides, Linum Usitatissimum Seed Oil *, Sophora Japonica Flower Bud Extract, Spiraea Ulmaria Extract *, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Nepeta Sibirica ExtractWH, Geranium Sibiricum ExtractWH, Festuca Altaica ExtractWH, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water *, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, CI 75810, CI 75125, CI 75130, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional - See more at: http://prawo-natury.pl/kremy/189-natura-siberica-krem-do-twarzy-na-dzien-sofora-japonska-do-cery-tlustej-i-mieszanej-50-ml-4744183011205.html#sthash.q1oI5s2x.dpuf
Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate, Glycerin, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Lens Esculenta (Lentil) Seed Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Citric Acid, Ascorbic Acid/Orange/Citrus Limon/Citrus Aurantifolia Polypeptides, Linum Usitatissimum Seed Oil *, Sophora Japonica Flower Bud Extract, Spiraea Ulmaria Extract *, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Nepeta Sibirica ExtractWH, Geranium Sibiricum ExtractWH, Festuca Altaica ExtractWH, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water *, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, CI 75810, CI 75125, CI 75130, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional - See more at: http://prawo-natury.pl/kremy/189-natura-siberica-krem-do-twarzy-na-dzien-sofora-japonska-do-cery-tlustej-i-mieszanej-50-ml-4744183011205.html#sthash.q1oI5s2x.dpuf
Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate, Glycerin, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Lens Esculenta (Lentil) Seed Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Parfum, Argania Spinosa Kernel Oil, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Citric Acid, Ascorbic Acid/Orange/Citrus Limon/Citrus Aurantifolia Polypeptides, Linum Usitatissimum Seed Oil *, Sophora Japonica Flower Bud Extract, Spiraea Ulmaria Extract *, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Nepeta Sibirica ExtractWH, Geranium Sibiricum ExtractWH, Festuca Altaica ExtractWH, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water *, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, CI 75810, CI 75125, CI 75130, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional - See more at: http://prawo-natury.pl/kremy/189-natura-siberica-krem-do-twarzy-na-dzien-sofora-japonska-do-cery-tlustej-i-mieszanej-50-ml-4744183011205.html#sthash.q1oI5s2x.dpuf

Muszę Wam się przyznać, że jestem zadowolona z tego kremu. Od lat sięgałam w stronę kremów nawilżających, więc była to i dla mojej skóry, i dla mnie samej miła odmiana. Krem ładnie trzyma mat na mojej skórze, daje ciała jedynie przy wysokich temperaturach za oknem, ale taki już jest mój urok. Cenię go za filtr przeciwsłoneczny, chociaż i tak zawsze na skórze mam minerały, które również chronią ją przed promieniowaniem słonecznym. Moja skóra jest dobrze nawilżona i, co najbardziej mnie zaskoczyło, jest ładnie oczyszczona, bez nieprzyjaciół. Stan ten utrzymuje się już przez dłuższy czas, dlatego jestem nim szczerze zachwycona.

Niemniej jednak nie do końca spisuje mi się w bardzo ciepłe dni. Myślę, że byłby dla mnie idealny w okresie jesiennym i wczesną wiosną. Obecność filtrów sprawia, że gdy na zewnątrz jest naprawdę gorąco, a ja spędzam dzień na uniwersytecie, to niestety świecę się dość mocno w połowie dnia.

Za 50ml kremu zapłacimy 27,99zł w drogerii Prawo Natury.


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


27 maj 2016

Olej arganowy i żółta glinka | Nature Queen

Cześć słońca :) Mam nadzieję, że korzystacie z długiego weekendu pełną piersią. Mi na pewno dał on okazję do wzięcia oddechu, poukładania swoich uczelnianych spraw i spotkania z Wami w ramach mojej dzisiejszej notatki. Dzisiaj, nawet jeśli za oknem słońce do Was nie zagląda, znajdziecie go troszkę w dzisiejszych produktach, które zawitały tutaj z uprzejmości Nature Queen.

Nature Queen to marka oferująca półprodukty kosmetyczne wysokiej jakości, nad którą kontrolę sprawują już na poziomie upraw. Oprócz jakości, dbają również o środowisko, przykuwając szczególną uwagę do tego, by ani uprawy, ani produkcja mu nie szkodziły. Mamy więc ze sobą przyjaciół dbających nie tylko o nasze ciała, ale również otaczający nas świat, co nigdy nie powinno sobie zaprzeczać.

W moim małym koszyczku w łazience znalazł się olej arganowy i glinka żółta, które to oba bardzo dobrze znam. Oba te półprodukty dobrze, a zarazem delikatnie dbają o moją skórę, więc przywitałam je bardzo serdecznie. Szczególnie, że mają takie piękne, bardzo estetyczne opakowania, prawda?


Opakowania to duży plus Nature Queen. Kryje się za nimi pomysł, są niebanalne i zapadają w pamięć. Do tego są bardzo funkcjonalne, olej wyposażony w pompkę nie brudzi wszystkiego dookoła i samą buteleczkę można dumnie prezentować w łazience - bez tłustych zacieków i nieestetycznych plam. Opakowanie na glinkę też zostało bardzo dobrze przemyślane, szeroka podstawa zmniejsza ryzyko przewrócenia się glinki, znacznie trudniej jest wysypać podczas nabierania. Ponadto jest chroniona dodatkową osłonką.

Ach, te opakowania tak bardzo mi się podobają! Szczególnie słoneczna odsłona glinki żółtej. Oba świetnie korespondują z zawartością i są żywym dowodem na to, że estetyka, schludność i minimalizm nie muszą być nudne!


Kto z nas w dzisiejszych czasach nie zna oleju arganowego? Płynne złoto Maroka stało się naszym dobrym przyjacielem, odkąd w świecie kosmetycznym zrobiło się na jego temat głośno, jednak swoimi właściwościami zdążył zasłynąć już dużo wcześniej - w czasach starożytnych, jako źródło młodości. Ma to dzisiaj bardzo wielkie uzasadnienie, ponieważ ma on zawierać dwa razy więcej witaminy E niż oliwa z oliwek, której towarzyszą liczne związki antyoksydacyjne i przeciwrodnikowe takie jak karotenoidy, polifenole, fitosterole czy alkohole tripertynowe.

Cudowność tego oleju leży w jego uniwersalności - może go stosować osoba ze skórą dojrzała, suchą, alergiczną czy nawet skłonną do trądziku, i wszystkie one będą z niego bardzo zadowolone. Sama, jak już Wam wielokrotnie zaznaczałam, jestem posiadaczką cery tłustej, która nie stroni od nieprzyjaciół, odziedziczyłam również po mamusi skłonności do naczynek. Olej arganowy stosuję najczęściej jako dodatek do domowych maseczek lub do podkręcenia działania mojego kremu na noc, gdy tylko moja skóra tego potrzebuje - w postaci jednej, dwóch kropli do wieczornej porcji kremu. Gdy mam ochotę się odprężyć, nakładam olej na całą buzię i masuję ją przynajmniej przez pięć minut - gorąco polecam Wam taki zabieg od czasu do czasu, oprócz odprężenia zapewnicie sobie również jędrną i zdrowo wyglądająca skórę, a i nadmiar limfy zostanie w ten sposób usunięty, przez co przez kilka następnych dni wygląda się rześko i jak po porządnym śnie :)

Olej arganowy Nature Queen jest dobrej jakości, pachnie przyjemnie świeżymi orzechami - jest to jednak zapach bardzo delikatny, więc nie musicie się przejmować, że będzie Wam przeszkadzał. Mój Tosiek na przykład nie wyczuwa tego zapachu :) Jak przystało na olej arganowy, nie jest zbyt ciężki, ma delikatny, słomkowy kolor.


Glinka żółta jest moją przyjaciółką od bardzo dawna. Jest ona wprost stworzona dla cery tłustej, borykającej się z problemami, która jednak - tak jak moja, naczynkowa - potrzebuje delikatnego traktowania. Absorbuje ona zanieczyszczenia ze skóry, reguluje pracę gruczołów łojowych, czym wpływa na produkcję sebum, ma oczywiście działanie przeciwtrądzikowe. Poprawia koloryt skóry i dostarcza jej minerałów. Swój kolor zawdzięcza tlenkowi żelaza.

To, za co lubię ją najbardziej, to jej delikatność. Oczyszcza bardzo dobrze moją skórę, ale nie podrażnia jej w żaden sposób. Oczywiście, skóra jest po niej ściągnięta - jest to spowodowane jej wysokim pH, powyżej 7, jednak uczucie to można zniwelować tonikiem do twarzy, który przywróci naszej skórze odpowiednie, lekko kwaśne pH.

Jest mi niezwykle pomocna w dni, gdy odwiedza mnie większa ilość nieprzyjaciół, najczęściej tuż przed tymi naszymi, kobiecymi dniami. Nie tylko pomaga im szybciej zniknąć, ale też ranki, które po nich pozostają szybciej bledną i się goją za sprawą tej glinki.

Gorąco polecam Wam również kąpiele z dodatkiem tej glinki! Już kilka potrafi przywrócić jędrność skórze. Słyszałam też sporo o jej działaniu antycellulitowym, co chętnie sprawdzę, stosując ją w postaci okładów - zanim będę miała okazję pokazać się w bikini :)


W mojej przygodzie z żółtą glinką spotkałam się już z wieloma markami, jak i jej postaciami. Plusem tej w proszku jest indywidualne jej przygotowanie, w zależności od potrzeb skóry. Żółta glinka Nature Queen wyróżnia się na tle innych dobrym zmieleniem - po zmieszaniu z wodą lub żelem aloesowym zamienia się w delikatny krem.

Olej arganowy (30ml za 22,49zł) oraz glinkę żółtą (100ml za 15,99zł) znajdziecie w sklepie internetowym Nature Queen.

Nature Queen ma w planach wprowadzić również swoje własne kosmetyki do oferty, czego szczerze nie mogę się doczekać! Trzymam kciuki za ich premierę :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


10 maj 2016

Odżywczy olejek do włosów o zapachu arbuza | Vianek

Cześć kochani! Piękne słońce za oknem, a ja tkwię w domu z ostrym zatruciem pokarmowym - z resztą nie leżę sama, tylko całą rodziną Tośka. Mówiłam, że wiosna mnie nie lubi! A ja mam tak ogromną ochotę na rolki... Jakby tego było mało, zapisałam się w maju na dodatkową godzinę pilatesu, a właściwie Body Art, które to podobno daje popalić jeszcze bardziej - ale właśnie o to mi chodzi. I zajęcia miałam wczoraj, gdy zupełnie bezsilnie leżałam w łóżku w Pielgrzymowicach, nie w Opolu, próbując uspokoić brzuszek.

Skoro wiosna już na całego do nas zawitała, ja mam dla Was równie wiosenny kosmetyk, pełen słońca i słodkiego zapachu. Cała linia Vianka ma przepiękne kolory i niezwykłe, bardzo świeże zapachy kojarzone z wiosną. Jeśli jeszcze o tym nie wiecie, Vianek jest nową linią wypuszczoną przez Sylveco, pierwszą w której postanowili pobawić się zapachem - i to we wspaniały sposób! Miałam okazję podotykać, pooglądać i obwąchać sporo nowości z tej linii przy okazji naszego spotkania z dziewczynami w Opolu, i już teraz mogę Wam powiedzieć, że jestem zauroczona ich peelingami, szczególnie borówkowym i z kwiatem bzu. 
Najbardziej podoba mi się hasło przewodnie marki: Vianek upleciony z polskich kwiatów i ziół :)

Vianek oferuje nam 6 serii opatrzonych kolorem, dzięki czemu możemy dopasować kosmetyki do naszych potrzeb:
  • czerwona niesie ze sobą ujędrnienie ciała
  • fioletowa wzmocni i ukoi naszą skórę
  • różowa ma działanie łagodzące i regenerujące
  • zielona to orzeźwianie, oczyszczanie i detoksykacja ciała
  • pomarańczowa ma silne działanie odżywcze
  • niebieska ma za zadanie nawilżyć nasze ciało od stóp do głów
Każda z serii została przeze mnie podlinkowana, byście mogły się z nimi zapoznać i dowiedzieć, na jakich składnikach opierają swoje działanie :)

W dzisiejszej notatce poopowiadamy sobie o olejku do włosów z serii odżywczej. Seria ta ma przepiękny słoneczny kolor żółci i pomarańczu oraz pachnie odświeżającym, słodkawym arbuzem!


Opakowania Vianka są po prostu przepiękne. Motyw kwiatów nawiązujący do naszego polskiego folkloru w kolorze odpowiadającym danej serii w połączeniu z prostotą pozostałej części opakowania daje naprawdę spektakularny efekt. Każde pojedyncze opakowanie prezentuje się przepięknie i cieszy oko. Moja buteleczka oleju jest zaopatrzona w wygodną pompkę, dzięki czemu mogę aplikować olejek prosto na dłoń, bez zbędnego bałaganu wokół siebie i przetłuszczonego opakowania. Jedna pompka aplikuje tyle oleju, ile widzicie na zdjęciu poniżej.

Olejek jest lekki, ale też nie znika szybko z włosów. Słoneczny kolor zawdzięcza najprawdopodobniej dodatkowi oleju z rokitnika. Ma równie piękny słodkawy zapach arbuza. Sama fankom arbuza w zapach nie jestem, ale arbuz Vianka jest naprawdę przepiękny... Soczysty, dojrzały, pełen słońca!

Olej sojowy, olej z pestek moreli, Coco-Caprylate (z oleju kokosowego), masło awokado, ekstrakt z nagietka lekarskiego, ekstrakt z miodunki plamistej, ekstrakt z ziela pięciornika gęsiego, octan tokoferylu (witamina E), olej z rokitnika, lecytyna sojowa, kompozycja zapachowa

Skład krótki, pełny bardzo ciekawych składników, w tym naszych polskich ziół, bardzo naturalny i sensowny - czyli mamy tu wszystkie cechy, które charakteryzowały Sylveco. Olej z pestek moreli i z rokitnika to oleje bogate w witaminy. Dodatek masła awokado bardzo mnie cieszy, ponieważ olej z tego owocu świetnie wpływał na moje włosy. Lecytyna ma działanie nawilżające, zastosowane ekstrakty z polskich ziół przyniosą naszym włosom i skórze głowy odżywienie.


Olejek uwielbiam już od pierwszego użycia, a z każdym kolejnym moje włosy wyglądają coraz lepiej. Olejek jest naprawdę przyjemny w użyciu, szybko się rozprowadza na włosach, a jego pozostałości na rękach można w te dłonie wmasować, nie zapominając o paznokciach. Lub nanieść na twarz i troszeczkę ją pomasować w ramach wieczornego relaksu :) Taki olejek jest bardzo uniwersalnym produktem, ponieważ ma ogromne spektrum działania i nie należy się sugerować jedynie podpowiedzią producenta - zdarzało mi się już myć nim buzię, która po takim oczyszczeniu była przyjemnie mięciutka, wysmarowałam się nim od stóp do głów jak balsamem do ciała i pięknie pachniałam cały wieczór - jeśli lubicie stosować olejki do ciała, koniecznie wypróbujcie go również w tej formie, olejek całkiem szybko się wchłania!

Moje włosy są obecnie w słabej kondycji, chociaż robię wszystko, by przywrócić im dobrą formę. Olejek pięknie je ujarzmia, sprawia, że układają się znacznie lepiej, zdecydowanie mniej się puszą i są przyjemnie miękkie. Olejowanie zawsze dobrze służyło moim włosom, dlatego jeśli tylko jest to możliwe staram się olejować włosy przed każdym myciem - obecnie jest to średnio 3 razy w tygodniu. Widzę już powoli poprawę ich kondycji, lecz jeszcze długa droga przede mną, pełna nawilżania i olejowania. Na pewno z odżywczym olejkiem Vianka u boku!

Za 200ml olejku zapłacimy niecałe 21zł :) Na przykład na stronie Vianka, ale możecie szukać też tych produktów po zielarniach, sklepach ekologicznych lub w Polskich Drogeriach.

Znacie się już z Viankiem? Macie już swoje ulubione Viankowe kosmetyki?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


5 maj 2016

Regenerująca, oczyszczająco-odżywcza i Kleopatra | Maseczki Dermaglin

Cześć kochani! Wyjątkowo nie lubimy się z wiosną za oknem. A przynajmniej ona nie lubi mnie. Zwiozłam w końcu do Opola rolki - Tosiek oczywiście o swoich zapomniał. Rolki, na które miałam ochotę od dawna. A że zajęcia na uniwersytecie wczoraj tak fortunnie miały się nie odbyć, nie licząc porannych, miałam cały dzień dla siebie, który chciałam przeznaczyć właśnie na rolki - a Tosiek by biegał za mną, skoro jest gapa :) I co? I z rolek nici, bo padało, cały dzień. A dzisiaj? Dzisiaj słońce na całego, a ja nie mam kiedy iść na rolki. Siedzę z Wami tutaj przez chwilę, w międzyczasie robiąc obiad, a potem śmigam na pilates. Jeśli Ania zostawi mi jeszcze trochę sił - w co wątpię, bo Ania to chodzący wyciskacz siódmych potów - to może pójdę na małą przejażdżkę. Bo w piątek już niestety znów nie mam kiedy.

Nie wiem jak u Was, ale moje ciało na wiosnę przechodzi swoisty bunt. Włosy wypadają garściami, buzię wysypuje, błyszczę się niesamowicie i jakby tego było mało, to jestem wiecznie zmęczona. Przesilenie wiosenne to zdecydowanie najgorszy dla mnie okres w roku. Na szczęście włosy przestały już tak mocno wypadać, błyszczenie zniwelował mój nowiutki krem, ale wypryski dalej się pojawiają (a ostre majówkowe jedzenie mojej buzi nie pomogło :)). Dlatego ogromnym wsparciem okazują się oczyszczające glinkowe maseczki Dermaglin, które można spotkać w Rossmannie.


Glinki te dostałam na naszym wiosennym spotkaniu w Opolu z dziewczynami, ale znałam je już dużo wcześniej. Generalnie mają one bardzo dobre, króciutkie składy i bazują na zielonej glince kambryjskiej prosto z Zatoki Fińskiej, która ma świetne działanie oczyszczające. Pozostałe dodatki nadają maseczkom dodatkowe działanie. Co lepsze, produkt jest w zupełności polski, naturalny, na każdą kieszeń i łatwo dostępny, stąd sama często po nie sięgałam, gdy stawałam przy półce z maseczkami w saszetkach w Rossmannie.

Polecam Wam również stronę Dermaglin, szczególnie podstronę o glince kambryjskiej. Można na niej dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy o glinkach, jaka jest natura ich działania i w jaki inny, nietypowy sposób można glinki wykorzystać (lub jak wykorzystywano je dawniej). Poniżej przedstawiam Wam fragment, który osobiście mnie najbardziej zaciekawił, jako rosnącego małego naukowca:

"...Wiadomo, że w glince nie ma bakterii. Pochłania ona płynne i gazowe toksyny, zapachy , gazy i zabija zarazki chorobotwórcze. Neutralizuje stęchłe zapachy masła i innych produktów. Marchewka, burak, rzepa, ziemniaki nie gniją przez całą zimę, jeśli na kilka sekund zanurzyć je do roztworu glinki, a potem wysuszyć. Szczury i myszy nie trują się trucizną, jeśli w pobliżu zalega warstwa gliny. Jeśli głowę myć glinianą wodą (dodawać do wody niewielką ilość gliny), to znika łupież. Jeśli glinę rozcięczyć wodą, położyć na szmatkę i natrzeć zęby, to dziąsła przestaną krwawić, a zęby będą białe. Jeśli papier toaletowy posypywać glinką to, to nigdy nie będziemy mieli hemoroidów. Jeśli oczy myć wodą, która jest na powierzchni warstwy gliny, to leczą się stany zapalne oczu i powiek..."


Wszystkie maseczki są bardzo gęste, dzięki czemu znacznie wolniej zasycha na twarzy. Saszetka zawiera 20g glinki, co jest ilością naprawdę bardzo dużą, z reguły dzielimy się saszetką na pół razem z Tośkiem - jak już Go przekonam, że to dla jego dobra :) 

Regenerująca ma przyjemny zapach olejku pomarańczowego - i jest jedyną zapachową maseczką w tym zestawieniu. Ze wszystkich wypróbowanych przeze mnie maseczek przy niej właśnie efekt odżywienia był najlepiej widoczny. Świetnie radzi sobie z wszelkimi podrażnieniami, delikatnie je koi i pozostawia skórę miękką jeszcze przez kilka dni.

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, miód, olej jojoba, kwas dehydrooctowy, olejek pomarańczowy


Maseczka oczyszczająco-odżywcza to moja zdecydowana faworytka. Mam problem z zieloną glinką, ponieważ bardzo często mocno wysusza moją skórę, dlatego rzadko ją kupuję w wersji solo - tutaj zdecydowanie wolę glinkę żółtą. W tej formie nie ma tak drastycznego działania na moją skórę, a pięknie ją oczyszcza. Ponadto skóra jest przyjemnie miękka, chociaż miękkość ta nie utrzymuje się tak długo, jak w przypadku regenerującej i jest dodatkowo lekko napięta - zwężają się pory.

Co ciekawe, skład jej jest uboższy niż regenerującej - ale składniki się pokrywają. Widać miód łagodzi działanie glinki, a mi jednak chodzi o odpowiednie oczyszczenie skóry w pierwszej kolejności.

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, olej jojoba, kwas dehydrooctowy

Powiem szczerze, że królowa jest dla mnie zagadką. Bazując na składzie, powinna lepiej odżywiać moją buzię, ponieważ jest bogatsza od regenerującej wersji o olej z dzikiej róży. Niemniej jednak to ta pierwsza daje na mojej buzi lepszy efekt - może to kwestia proporcji, może indywidualnych potrzeb mojej skóry? Fakt faktem, że regenerująca lepiej działa. I lepiej pachnie :)

Skóra po Kleopatrze jest jak najbardziej przyjemniej miękka, ale efekt utrzymuje się krócej. Z Kleopatrą kojarzy mi się też piękna nieskazitelna skóra, więc brakuje mi tutaj trochę działania rozjaśniającego. Lub mleka w składzie!

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, miód, olejek z dzikiej róży, olej jojoba, kwas dehydrooctowy

1 saszetka (20g maseczki) kosztuje ok. 7zł w Rossmannie.

Znacie już maseczki Dermaglin? Lubicie się z nimi czy może sięgacie po inne gotowe maseczki?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


3 maj 2016

Masło do ciała: Szałwia muszkatołowa & Miłorząb japoński | Be Organic

Cześć kochani! Jak tam Wasza majówka? U nas pogoda z początku była przepiękna, więc pierwszy grill w tym roku był jak najbardziej udany. Teraz już nieco gorzej, szaro buro i czasem pada, ale dalej jest cieplutko - więc korzystamy z Tośkiem ile się da ze spacerów po wsi. Wczoraj nawet udaliśmy się do lasu na dawne miejsce zbiórek harcerskich z dzieciństwa Tośka, gdzie z dobrym kumplem rozpaliliśmy ognisko i siedzieliśmy całkiem do późna! :)

Dzięki uprzejmości Be Organic mam ogromną przyjemność gościć u siebie na półce, koło łóżka masło do ciała Szałwia muszkatołowa & Miłorząb japoński. Be Organic to polska firma oferująca na razie zaledwie kilka naturalnych kosmetyków aptecznych, za to, patrząc po ich obecności w blogosferze bardzo dobrze dopracowanych. Przypominają mi pod tym względem Sylveco, które tak daleko zaszło. Ogromnie podoba mi się ich filozofia: Be Organic, Be Natural, Be You, w której ukazują dbałość o każdy szczegół produktu wychodzącego spod ręki firmy: kosmetyki są zaprojektowane tak, by wspomagać nasze ciało w naturalnej odnowie, jednocześnie pamiętając o biodegradowalnych opakowaniach. Firma nie testuje swoich produktów na zwierzętach.


Opakowanie ma swój urok, prawda? Mnie urzekło, od pierwszego wejrzenia. Zachowam je do produkcji swoich własnych mazideł. Ten piękny słoiczek kryje w sobie gęste mazidło o delikatnym, świeżym zapachu. Pomimo gęstości, masło rozsmarowuje się na skórze bardzo łatwo, jednak bardzo długo się wchłania. W tym czasie tworzy też mazaje na skórze.


Skład jest bogaty w masła i oleje. Na samym początku widnieje tajemniczy olej roślinny (Olus Oil), gliceryna i masło shea, czyli świetny zestaw dla skóry suchej. Masło shea przewija się przez skład kilkukrotnie, w postaci estrów czy w niezmydlonej. Dalej, już niestety za zapachem w składzie gości olej z krokosza, ze słodkich migdałów oraz ekstrakty: z ginkgo biloba (miłorząb japoński) o działaniu ujędrniającym i szałwii muszkatołowej, relaksującej, wykorzystywanej w aromaterapii. Oprócz tych cudowności w składzie znajdują się witaminy: E, C i F, świetne antyoksydanty.



Do tej pory średnio lubiłam się z takimi gęstymi, powoli wchłaniającymi się mazidłami. Na pewno nie polubiliśmy się w ciągu dnia, ponieważ nie lubię uczucia powłoki na skórze, do której non stop się przykleja - a jestem zbyt ruchliwa by grzecznie siedzieć i czekać aż wszystko się wchłonie. A tym bardziej czekać, zanim wskoczę w ubranka :)

Za to pod wieczór, gdy jedyne co mnie czeka to skok pod kołderkę z notatkami - bo na książki ostatnio nie mam czasu - sięgałam po nie często. I to nie dlatego, że wieczorami uczucie lepkości jest dla mnie miłe! Dlatego, że naprawdę było warto. Powstająca po nakremowaniu - czy raczej namasłowaniu? :) - ciałka wieczorem nie sprawia mi takiego problemu, a rano budziłam się z miękką, przepięknie nawilżoną skórą. Efekty po prostu czuć i to już po pierwszym użyciu. Jestem tym masełkiem szczerze zachwycona, bo żadne mazidło nie dawało mi takiego efektu!


Za 200ml masła zapłacicie 44,80 zł w sklepie internetowym Be Organic.
Ale widziałam masełko dosłownie wczoraj w Hebe. Standardowa cena jest nieco wyższa, bo 51zł z hakiem, ale obecnie jest promocja na wszystkie produkty Be Organic - dostaniecie masełko za nieco ponad 30zł. Wraz z nasionami szałwii muszkatołowej do zasadzenia!

Znacie się już z Be Organic?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Disqus for Jaskółcze Ziele