5 maj 2016

Regenerująca, oczyszczająco-odżywcza i Kleopatra | Maseczki Dermaglin

Cześć kochani! Wyjątkowo nie lubimy się z wiosną za oknem. A przynajmniej ona nie lubi mnie. Zwiozłam w końcu do Opola rolki - Tosiek oczywiście o swoich zapomniał. Rolki, na które miałam ochotę od dawna. A że zajęcia na uniwersytecie wczoraj tak fortunnie miały się nie odbyć, nie licząc porannych, miałam cały dzień dla siebie, który chciałam przeznaczyć właśnie na rolki - a Tosiek by biegał za mną, skoro jest gapa :) I co? I z rolek nici, bo padało, cały dzień. A dzisiaj? Dzisiaj słońce na całego, a ja nie mam kiedy iść na rolki. Siedzę z Wami tutaj przez chwilę, w międzyczasie robiąc obiad, a potem śmigam na pilates. Jeśli Ania zostawi mi jeszcze trochę sił - w co wątpię, bo Ania to chodzący wyciskacz siódmych potów - to może pójdę na małą przejażdżkę. Bo w piątek już niestety znów nie mam kiedy.

Nie wiem jak u Was, ale moje ciało na wiosnę przechodzi swoisty bunt. Włosy wypadają garściami, buzię wysypuje, błyszczę się niesamowicie i jakby tego było mało, to jestem wiecznie zmęczona. Przesilenie wiosenne to zdecydowanie najgorszy dla mnie okres w roku. Na szczęście włosy przestały już tak mocno wypadać, błyszczenie zniwelował mój nowiutki krem, ale wypryski dalej się pojawiają (a ostre majówkowe jedzenie mojej buzi nie pomogło :)). Dlatego ogromnym wsparciem okazują się oczyszczające glinkowe maseczki Dermaglin, które można spotkać w Rossmannie.


Glinki te dostałam na naszym wiosennym spotkaniu w Opolu z dziewczynami, ale znałam je już dużo wcześniej. Generalnie mają one bardzo dobre, króciutkie składy i bazują na zielonej glince kambryjskiej prosto z Zatoki Fińskiej, która ma świetne działanie oczyszczające. Pozostałe dodatki nadają maseczkom dodatkowe działanie. Co lepsze, produkt jest w zupełności polski, naturalny, na każdą kieszeń i łatwo dostępny, stąd sama często po nie sięgałam, gdy stawałam przy półce z maseczkami w saszetkach w Rossmannie.

Polecam Wam również stronę Dermaglin, szczególnie podstronę o glince kambryjskiej. Można na niej dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy o glinkach, jaka jest natura ich działania i w jaki inny, nietypowy sposób można glinki wykorzystać (lub jak wykorzystywano je dawniej). Poniżej przedstawiam Wam fragment, który osobiście mnie najbardziej zaciekawił, jako rosnącego małego naukowca:

"...Wiadomo, że w glince nie ma bakterii. Pochłania ona płynne i gazowe toksyny, zapachy , gazy i zabija zarazki chorobotwórcze. Neutralizuje stęchłe zapachy masła i innych produktów. Marchewka, burak, rzepa, ziemniaki nie gniją przez całą zimę, jeśli na kilka sekund zanurzyć je do roztworu glinki, a potem wysuszyć. Szczury i myszy nie trują się trucizną, jeśli w pobliżu zalega warstwa gliny. Jeśli głowę myć glinianą wodą (dodawać do wody niewielką ilość gliny), to znika łupież. Jeśli glinę rozcięczyć wodą, położyć na szmatkę i natrzeć zęby, to dziąsła przestaną krwawić, a zęby będą białe. Jeśli papier toaletowy posypywać glinką to, to nigdy nie będziemy mieli hemoroidów. Jeśli oczy myć wodą, która jest na powierzchni warstwy gliny, to leczą się stany zapalne oczu i powiek..."


Wszystkie maseczki są bardzo gęste, dzięki czemu znacznie wolniej zasycha na twarzy. Saszetka zawiera 20g glinki, co jest ilością naprawdę bardzo dużą, z reguły dzielimy się saszetką na pół razem z Tośkiem - jak już Go przekonam, że to dla jego dobra :) 

Regenerująca ma przyjemny zapach olejku pomarańczowego - i jest jedyną zapachową maseczką w tym zestawieniu. Ze wszystkich wypróbowanych przeze mnie maseczek przy niej właśnie efekt odżywienia był najlepiej widoczny. Świetnie radzi sobie z wszelkimi podrażnieniami, delikatnie je koi i pozostawia skórę miękką jeszcze przez kilka dni.

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, miód, olej jojoba, kwas dehydrooctowy, olejek pomarańczowy


Maseczka oczyszczająco-odżywcza to moja zdecydowana faworytka. Mam problem z zieloną glinką, ponieważ bardzo często mocno wysusza moją skórę, dlatego rzadko ją kupuję w wersji solo - tutaj zdecydowanie wolę glinkę żółtą. W tej formie nie ma tak drastycznego działania na moją skórę, a pięknie ją oczyszcza. Ponadto skóra jest przyjemnie miękka, chociaż miękkość ta nie utrzymuje się tak długo, jak w przypadku regenerującej i jest dodatkowo lekko napięta - zwężają się pory.

Co ciekawe, skład jej jest uboższy niż regenerującej - ale składniki się pokrywają. Widać miód łagodzi działanie glinki, a mi jednak chodzi o odpowiednie oczyszczenie skóry w pierwszej kolejności.

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, olej jojoba, kwas dehydrooctowy

Powiem szczerze, że królowa jest dla mnie zagadką. Bazując na składzie, powinna lepiej odżywiać moją buzię, ponieważ jest bogatsza od regenerującej wersji o olej z dzikiej róży. Niemniej jednak to ta pierwsza daje na mojej buzi lepszy efekt - może to kwestia proporcji, może indywidualnych potrzeb mojej skóry? Fakt faktem, że regenerująca lepiej działa. I lepiej pachnie :)

Skóra po Kleopatrze jest jak najbardziej przyjemniej miękka, ale efekt utrzymuje się krócej. Z Kleopatrą kojarzy mi się też piękna nieskazitelna skóra, więc brakuje mi tutaj trochę działania rozjaśniającego. Lub mleka w składzie!

Glinka kambryjska, woda, hydrolizowany jedwab, miód, olejek z dzikiej róży, olej jojoba, kwas dehydrooctowy

1 saszetka (20g maseczki) kosztuje ok. 7zł w Rossmannie.

Znacie już maseczki Dermaglin? Lubicie się z nimi czy może sięgacie po inne gotowe maseczki?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele