Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty

14 sie 2015

Zioła ochładzające | Napoje idealne na upały

Od kilku dni straszy nas burza. Ale zamiast przyjść i przynieść trochę orzeźwienia, ona postanawia przejść bokiem, pozostawiając tylko duszne powietrze. Nie jestem fanką gorących dni, dopóki nie jestem nad wodą, gdzie w każdej chwili mogę się odświeżyć, a delikatny wiaterek nie sprawi, że słońce przestaje być takie uciążliwe.

Mam jednak kilka sposobów na chwilę orzeźwienia. Magiczne napoje z prostych ziół, które spotkacie w większości ogródków. W taką pogodę, jaką mamy obecnie, nie ma nic lepszego od domowej wody smakowej, by picie wody przestało być w końcu nudne. Tak więc zrobi nam się smacznie, orzeźwiająco i, co najważniejsze, pozostaniemy dobrze nawodnieni!


Pomagają mi w tym takie zioła jak klasyczna mięta, melisa, rumianek i róża. Są to zioła delikatnie ochładzające, które zadziałają na nasze ciało znacznie lepiej od lodowatych napojów. A poza tym pysznie smakują i jeszcze lepiej pachną!

Jeśli macie świeżą miętę i melisę w ogródku, zbierzcie ich trochę i postawcie w wazonie! W razie potrzeby, macie je zawsze pod ręką, a pokój wypełni się przepięknym zapachem. Orzeźwiającym, delikatnie słodkim i naturalnym. Od razu się poprawia nastrój!
Po sesji zdjęciowej cały mój pokój pachnie cudnie!


Mój dzień zawsze rozpoczynam od filiżanki herbaty. Z reguły jest to zielona herbata - ma świetne działanie redukujące uczucie głodu! Zaparzam ją wodą o temperaturze około 80 stopni, od zagotowania wody odczekuję zawsze mniej więcej dziesięć minut. Dzięki temu herbata jest znacznie smaczniejsza, a ja nie piję do śniadania gorącego kubka i nie pocę się tak mocno.
Odkąd nastały ciepłe dni, znacznie częściej sięgam po rumianek lub do swojej ulubionej zielonej herbaty dodaję róży. Herbatka ma wtedy niepowtarzalny aromat i sprawia, że poranne upały nie są już takie uciążliwe.


W ciągu dnia też często piję herbatę, sięgam po nią z przyzwyczajenia, bo jestem bardzo herbacianą osóbką. Jednak gdy jest tak bardzo gorąco, jak obecnie, zdecydowanie częściej przyrządzam sobie wodę smakową. Do litrowego dzbanka dodaję mięty pieprzowej i melisy, prosto z ogródka - miętę koniecznie z łodyżkami, wtedy woda ma znacznie intensywniejszy aromat! Z łodyżkami wytrzymuje również znacznie dłużej w wodzie, nie więdnie i starcza na więcej użyć :)

Taką mieszankę warto odstawić na chwilę, by wszystkie smaki przeszły do wody. Jeśli lubicie, możecie dodać również lodu, by wzmocnić uczucie orzeźwienia - mi jednak w zupełności wystarcza taka woda w temperaturze pokojowej. Po wypiciu lodowatego napoju uczucie orzeźwienia jest jedynie chwilowe, a i tak zaczynamy się pocić z powodu reakcji stresowej, co pięknie opisała autorka bloga Śliwki Robaczywki - odsuwamy jedynie pocenie w czasie.


A jakie są Wasze sprawdzone przepisy na wodę smakową?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


23 mar 2015

Nie ma lipy? Jest lipa!

Kochani! Strasznie ciężko mi ostatnio znaleźć czas lub ochotę na pisanie dla Was. Złożyło się na to bardzo wiele czynników i muszę przyznać, że im dalej w to blogowe lenistwo brnęłam tym trudniej było się z niego wygrzebać. Ale oto jestem, cała dla Was, z nowymi pomysłami, już na wiosennie!

Wiecie, pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, za to wiosna bezkonkurencyjnie Jaskółkę przywraca :)

Zaległą nagrodę (czyli aromaterapeutyczny roll-on!) dla najaktywniejszej Czytelniczki w lutym i jeszcze kawałkiem marca, gdy dałam Wam jeszcze okazję się wykazać dostaje:

Alina N.


za ciepłe słowa, niewyczerpaną chęć do rozmowy i mnóstwo humoru :) Czekam na wiadomość od Ciebie: ziele.jaskolcze@gmail.com

I przedstawiam Wam kolejną nagrodę, już teraz na okres tej resztki marca i kwietnia.


Sympatyczne mleczko do ciała o cudnym zapachu lawendy i geranium!

A dzisiaj poopowiadam Wam o naszej rodzimej lipie - perfidnie wykorzystuję swój kurs ogólnouczelniany :) Właśnie o lipie miałam dzisiaj opowiadać na zajęciach, ale zajęcia odpadły i uznałam, że to palec Boży, że koniecznie muszę dzisiaj dla Was o lipie napisać. Na lipę bowiem natkniecie się na każdym kroku i naprawdę warto jej potencjał wykorzystać - dla zdrowia i urody!

Lipa jest bardzo charakterystycznym drzewem, kwitnie na przełomie czerwca i lipca, a jej jasnożółte drobniutkie kwiaty przepięknie pachną. Mają charakterystyczne sercowate liście regularnie piłkowane na brzegach, ciężko ją pomylić z jakimkolwiek innym drzewem.

Lipa występuje u nas w dwóch odmianach - drobnolistnej i szerokolistnej (czasem można spotkać nazwę wielkolistna). Wyglądają bardzo podobnie, mają praktycznie te same właściwości, ale jeśli jesteście zainteresowani tematem podpowiem Wam jak je rozróżnić. Wystarczy popatrzyć na pędy w okolicach pąków - u szerokolistnej są pokryte drobnymi włoskami, u drobnolistnej są one zupełnie gładkie - lub na spody liści: w okolicy kątów nerwów występują drobne włoski, które u szerokolistnej lipy mają barwę białą, a u drobnolistnej rudawą :) Jeśli lipka obrodziła już w owoce, czyli orzeszki, wystarczy spróbować je zgnieść w palcach. Orzeszki drobnolistnej z łatwością się poddadzą, a z szerokolistnymi z racji charakterystycznych wystających żeber nawet rosły mężczyzna będzie miał problemy.

beawkuchni.com
Do naszych niecnych miksturek będziemy potrzebować i kwiecia, i orzeszków. Kwiaty zbieramy w czerwcu razem z drobnym listkiem zrośniętym z łodygą kwiatową i suszymy rozłożone cienką warstwą w temperaturze pokojowej. Tak przygotowany susz możemy wykorzystać do herbatek, okładów w przypadku skóry podrażnionej, poparzonej czy na zmęczone oczy - lipa genialnie usuwa cienie i obrzęki oczek, jest też zbawieniem dla alergików, bez lipy!

Pokochacie kąpiele z suszem lipowym. Możecie wrzucić go bezpośrednio do wody lub wsypać do bawełnianego woreczka jeśli nie chce Wam się później po takiej kąpieli sprzątać wanny :) Lipa swoim działaniem relaksacyjnym spokojnie może równać się lawendzie! Do tego świetnie rozluźnia spięte mięśnie, jest wybawieniem w wypadku przeciągającego się stresu i w stanach napięcia nerwowego. Wiem co mówię :)

Jeśli żyjecie w stresie, musicie zaprzyjaźnić się z herbatką z lipy. Działa uspokajająco - co najlepsze, to działanie można przełożyć na nasze pociechy, napar z lipy jest bardzo łagodny i można go podawać już niemowlakom. Herbatka jest idealna przed snem, ułatwia zasypianie - tutaj też u brzdąców będzie pomocna :)
Przy okazji, nic tak nie łagodzi zmęczonego, podrażnionego gardełka oraz nie zbija gorączki jak stara dobra lipa.

Jeśli macie cerę tłustą i mieszaną lub męczą Was rozszerzone pory, lipa ponownie Was wspomoże. Wykorzystujcie napar w maseczkach glinkowych, wszelkich innych sypkich albo dodawajcie odrobinę do gotowych maseczek. Lipa ściąga pory i reguluje produkcje sebum jak mało co!

zdrowie.wp.pl

Jednak najlepsze działanie ze wszystkich cudów lipy mają jej orzeszki. Zbieramy je jeszcze zielone, niedojrzałe i ucieramy z wodą na pastę. Taka pasta jest zbawieniem w przypadku chorób gardła, szczególnie anginy, zwalcza chrypkę, zgagę, łagodzi objawy wrzodów żołądka.  Można ją stosować z powodzeniem na skórę i nasze babcie z powodzeniem używały ją w przypadku oparzeń, podrażnień, wysypek, łupieżu czy też w formie maseczki.

Taką pastę można spokojnie stosować w małych ilościach u niemowlaków w przypadku zaparć, podrażnień skóry czy gardełka.

A na zakończenie podaję Wam przepis na cudny syrop z kwiatów lipy, który będzie nam przypominał lato w chłodne dni. Razem z ciepłą herbatką rozgrzeje i wzmocni odporność!

150g suszu
1kg cukru rozpuszczonego w 1l wody
cytryna
Susz zalewamy w słoiku gorącym syropem powstałym po rozpuszczeniu cukru w wodzie. Wyciskamy do niego sok z całej cytryny i zostawiamy na dwa dni przykryty szmatką - od czasu do czasu mieszając. Po dwóch dniach odsączamy kwiaty i pasteryzujemy nasz syrop :)

Aż nie mogę się doczekać czerwca!
Planujecie swoje zbiory?

Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


7 sty 2015

10 najczęściej czytanych notatek z 2014 roku!


Ogromnie mnie cieszy, że temat drogich odżywek do rzęs był najbardziej poczytnym w ubiegłym roku. Warto zapoznać się z notatką i zapamiętać sobie na całe życie - nie ma co upiększać się na siłę!
Klik!

Równie ogromnie mnie cieszy, że interesują Was tematy około zdrowotne, nie tylko urodowe i pielęgnacyjne. Notatka o zielonej herbacie cieszyła się ogromną popularnością :)
Klik!
Uwielbiam miodek! I tak jak w temacie, nie tylko chętnie kładę go na buźkę, równie chętnie go zlizuję!
Klik!

Poznanie się na betainie kokamidopropylowej kosztowało mnie wiele nerwów i włosów, ale też z jej odstawieniem zupełnie pozbyłam się łupieżu.
Klik!
Wiele z Was przyznało mi się do wykorzystywania oleju rycynowego przyciemnienia i poprawy stanu rzęs. Ja sama niegdyś z niego korzystałam, co wywołało u mnie nadwrażliwość oczu - na szczęście chwilową. Kolejny post ku przestrodze.
Klik!

Pojawił się też pewien cudak, który zdziałał cuda nie tylko na mojej główce! Fenomenalne działanie zostało potwierdzone również u mojej mamy i Tośka. Całą trójką gorąco polecamy!
Klik!
Jak ja dawno nie piłam yerby! Wychodzi na to, że przed maturą byłam mądrzejsza! Koniecznie muszę rozejrzeć się za kolejną paczką, w końcu sesja na horyzoncie!
Klik!

Lubicie domową pielęgnację? Ja bardzo! Domowo hodowany tymianek i mięta mogą zdziałać cuda na Waszych buźkach. Warto też zaopatrzyć się w olejki eteryczne, działają cuda również w płukankach na włosy!
Henna chai zrobił furorę na mojej główce, a Wy ciągle chętnie zaglądacie na efekty tego nowego przepisu. Moje włosy nabrały pięknych czerwonych refleksów i ciągle wyglądają naturalnie :)
Klik!

Fanką kawy nie jestem, jej smak zupełnie mi nie podchodzi, a po wypiciu nawet małej ilości mam rewolucję w brzuszku. Co wcale nie oznacza, że nie lubię zabierać jej do łazienki na małe spa :)
Klik!





 

A jakie są Wasze ulubione notatki z mojego kajecika? :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka

7 lut 2014

Mały ziołowy pomocnik - yerba mate!

Wróciłam do szkoły, a jeszcze nie do końca wybudziłam się ze snu zimowego. Wracam do domku, idę drzemać, a po drzemaniu mam zamulony mózg i ciężko mi się wybudzić. Bardzo możliwe, że zima mi nie służy - na szczęście jest jej coraz mniej, słoneczko pięknie świeci i mam nadzieję, że takie codziennie drzemanko to tylko czas przejściowy. Niemniej jednak muszę z tym sobie jakoś radzić - a kawy nie cierpię. Dla mnie to zło wcielone. Kiedyś była tylko herbata, zimna woda po twarzy i jakoś to szło. Na szczęście teraz mam swojego małego pomocnika.


Yerba mate. Coś, co można albo pokochać, albo znienawidzić. Ma bardzo specyficzny, intensywny trawiasty posmak, pełen goryczy. Ciężko jest go pić na siłę. Przyznam szczerze, że pierwsze parzenie mnie samą odpycha (tak, to cudeńko można parzyć tak długo, dopóki wydziela się aromat - raz potestowałyśmy yerbę z mamą, wymieniając się kubkami. 7 naparów, potem miałyśmy dość), z reguły staram się yerbę szybko wypić, by dolać sobie wody. Od drugiego jest już przyjemnie :)

Dość przyjemną formą picia yerby jest terere - czyli yerba na zimno. Terere jest świetne w upalne dni, znacznie łagodniejsze w smaku a zupełnie nie odstępuje właściwościami wersji ciepłej. Terere z cytrynką i miodkiem jest naprawdę pyszne!

Co nam może dać yerba? Dla mnie jej najważniejszą właściwością jest to, że stymuluje umysł - jest więc genialna do nauki! Do tego poprawia koncentrację i pamięć - jest bogata w magnez. Świetna zaprawa do matury, pod sesję. Do tego może zastąpić kawę, bo pobudza. Jednak nie tak gwałtownie jak kawa - pobudzenie wzmacnia się stopniowo, za to utrzymuje się do kilku godzin. I nie spada tak gwałtownie! Do tego, przy okazji (jakby Wam było mało!) znosi zmęczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
Zawdzięcza to odmianie kofeiny, a mianowicie mateinie. 

Uwielbiam się uczyć przy yerbie, zaopatrza mnie w skupienie i stałą koncentrację. I nie mam po niej problemów ze zaśnięciem :)

http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&docid=V3buMg9HN3CAcM&tbnid=UOGFiYuen8LANM:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwroclove.info%2F2013%2F04%2F15%2Fzielone-zloto-yerba-mate%2F&ei=5Tr1UrngOcPO0AXS8YDABQ&bvm=bv.60799247,d.ZG4&psig=AFQjCNFTGQbnRIvguprXhFHrXGwOqBQDGA&ust=1391889448300188

Yerba zawiera także inne pierwiastki: mangan, potas. Dzięki nim utrzymuje balans elektrolitów organizmie, często zaburzany przez dietę wysokobiałkową i w konsekwencji szybką utratę wagi czy też po stosowaniu środków przeczyszczających.
Jest też nam bardzo pomocna na nasze comiesięczne bolączki. Działa moczopędnie, a więc łagodzi objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego, które m.in. związane jest z zatrzymywaniem płynów w organizmie.

Wspomaga trawienie i jest pomocna z nadmiarem tłuszczyku. Badania in vitro wykazały, że hamuje aktywność lipazy trzustkowej, która jest odpowiedzialna za trawienie tłuszczy - czyli tłuszcze nie są przez nas wchłaniane. Przy okazji działa detoksykująco na nasz organizm. Dostarczy również sporą dawkę witamin, dzięki czemu możemy tylko pięknieć. I na dodatek dobrze się wyśpimy, bo yerba walczy z bezsennością - a nie ma piękniejszej kobiety od wyspanej kobiety. Mężczyzn też to dotyczy!

Do tego worka wspaniałości możemy dorzucić właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwnowotworowe, przeciwgrzybicze, może również ochronić nasze serduszko. Tak aktualnie na okres zimowy - wspomaga odporność organizmu. Obniża poziom złego cholesterolu, czyli chroni przed miażdżycą. Jest również polecana profilaktycznie przy cukrzycy - by uniknąć powikłań.


http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&docid=2LkU7ku4lfQTGM&tbnid=0IgAHhGKNwf3GM:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.guarani.pl%2F&ei=Lzz1UtyaM4SV0QX5sICgCA&bvm=bv.60799247,d.ZG4&psig=AFQjCNE7JZDinYhnAQC-iNOBEZc8OvuKvQ&ust=1391889825261664

Niemniej jednak, yerba mate nie jest dla wszystkich - już pomijając walory smakowe, gusta i guściki. Osoby palące i spożywające alkohol w dużych ilościach nie powinny sięgać po yerbę - niektóre badania wskazują, że to połączenie ma związek z nowotworowymi zmianami przełyku.

Lubicie yerbę? Często pijecie? Ja muszę zacząć częściej! :)

Trzymajcie się ciepło! Jaskółka

21 sty 2014

Cera tłusta i trądzik a zioła - Mięta i tymianek

Nie odzywałam się wczoraj, bo większość dnia spałam! A i to nie pomogło, bo obudziłam się dzisiaj o 11. Okres pomiędzy spaniem a spaniem wypełniłam książką i trochę Was poodwiedziałam.
Dziękuję wszystkim za życzenia. Studniówka oczywiście się udała, będę ją bardzo mile wspominać! Sala była przepiękna, prowadzący byli świetni, potrafili zaciągnąć tłum do zabawy. W efekcie skończyłam z obolałymi nogami i zadowolonym brzuszkiem, bo jedzenie było przepyszne. Do tego poznałam kolejną cudną herbatę od Liptona - Green Tea Orient: jest to delikatna zielona herbata z nutką orzeźwienia i korzennym posmakiem. Cudne połączenie!


Dzisiaj światło u mnie jest beznadziejne, szaro-buro na zewnątrz się zrobiło, więc jeszcze dzisiaj nie pokażę Wam mojego studniówkowego makijażu (jeśli jesteście zainteresowani tym, jaką fryzurę miałam, zapraszam na mojego Facebooka ;)). Wykonałam jednak inny, niż planowałam, postawiłam na delikatność z nutką złotka - i dobrze, bo większość dziewczyn postawiła na mocne i wyraziste makijaże!
Tymczasem, z moim wiecznie śpiącym Rudym na kolanach, zapraszam Was w świat ziół...

Mięta


To zioło jest jednym z najstarszych ziół leczniczych świata. Istnieje 30 gatunków mięty, co zwiększa jej obszar występowania, dlatego była wykorzystywana w różnych kulturach. Znajdziemy ją m.in. w przepisach medycyny chińskiej, u Egipcjan (używano jej do balsamowania zwłok), u nas w średniowieczu wykorzystywano ją do przyrządzania bandaży, a sam Hipokrates doceniał jej działanie na bóle głowy, mdłości oraz na zmiany skórne.


Aromatyczne zielone listki urzekają nie tylko zapachem, który zawdzięcza ona olejkom eterycznym (głównie mentolowi). W listkach mięty znajdziemy garbniki (właściwości przeciwzapalne), gorycze, (wspomagają układ trawienny), flawonoidy (przeciwutleniacze), karoten, rutynę, witaminy A i C, a także pierwiastki: magnez, potas, wapń i żelazo.
Dzięki temu mięta ma właściwości rozkurczające, antyseptyczne, odświeżające, przeciwbólowe i rozluźniające. Pita po każdym posiłku wspomaga trawienie i pozwala pozbyć się problemów gastrycznych. Nerwusów potrafi uspokoić, stosowana jako okład na czoło (w formie bandaża maczanego w naparze lub okładu z listków) pozwala pozbyć się migreny. Inhalacje naparem z mięty pozwalają nam udrożnić drogi oddechowe, zmniejszyć stany zapalne i odświeżyć oddech.

Mięta jest doceniania również w pielęgnacji, polecana jest w formie parówki dla cer tłustych i trądzikowych. Para wodna otworzy nam pory, dzięki czemu olejki eteryczne dostaną się do głębszych partii skóry, gdzie ją oczyszczą, zwalczą nieproszonych gości i pięknie odświeżą. Pamiętajcie, by po parówce (lub po zabiegach pielęgnacyjnych, które później wykonamy) zamknąć pory, przemywając twarz zimną wodą.

Dodatkowo zarówno picie, jak i stosowanie okładów pozwala nam zwalczyć bóle miesiączkowe. Mięta może być również pocieszeniem dla osób mających problemy ze snem.


Uwaga! Mięta nie jest polecana u kobiet w ciąży (należy skonsultować się z lekarzem), u dzieci poniżej 4. roku życia oraz astmatyków - mogą wystąpić skurcze krtani.
Do tego mentol może wywołać reakcje alergiczną. Przed użyciem olejku eterycznego, warto jest sprawdzić czy coś takiego u nas nie wystąpi. Mieszamy kroplę olejku miętowego w odrobinie innego oleju i nakładamy na skórę za uchem. Jeśli reakcja alergiczna nie wystąpi w ciągu 12 godzin, możemy śmiało stosować ten olejek.
Nigdy nie nakładamy na skórę olejku w czystej postaci! Można się poważnie poparzyć.

Jak stosować miętę w domku? Wystarczy zakupić miętę, może być w formie herbatki, i/lub olejek eteryczny i zrobić sobie małe miętowe spa!

Tonik dla cery tłustej, mieszanej, problematycznej (a także dla wszystkich cer na upały)
Najprostszy tonik na świecie. Wystarczy zaparzyć miętę - wystarczy jedna torebka - i voilà! Osoby z cerą tłustą mogą pokusić się jeszcze o dodanie odrobiny olejku miętowego - dosłownie 3 krople wystarczą. Wielka moc w tym siedzi :)
Mamy do wyboru trzymać go w lodówce i robić go średnio co tydzień lub zakonserwować go kieliszkiem wódki - wtedy nie musi być trzymany w lodówce i powinien wytrzymać 2-3 tygodnie.

Orzeźwiająca kąpiel w upalne dni lub po siłowni
Nalewamy letnią wodę do wanny, parzymy kubek mięty i dodajemy napar do naszej kąpieli. Można dodać również olejku eterycznego, maksymalnie 5 kropli. I relaksujemy się!
Ciało jest niesamowicie odświeżone po takiej kąpieli.

Miętowy roller do masażu 
Mentol jest wykorzystywany w kosmetykach antycellulitowych. Dlaczego więc nie wykorzystać jego magii w domu? Przygotowujemy napar z mięty, z jednej lub dwóch torebek, dodajemy 3 krople olejku eterycznego, napar przelewamy do pojemnika po jogurcie i wkładamy do lodówki. Gotowym rollerem masujemy miejsca z cellulitem.
Zimno zwiększa metabolizm - ciało dostaje sygnał, że trzeba się ogrzać, więc w komórkach praca wre :)

Tymianek


Tymianek pochodzi z okolic basenu Morza Śródziemnego, nie bez powodu jest więc kojarzony z Włochami czy Prowansją. W starożytnej Grecji był uważany za symbol siły i odwagi (gr. thymos - odwaga), a w starożytnym Egipcie, tak jak mięta, był używany do balsamowania. W Polsce poznano go dzięki królowej Bonie. Zgodnie z wierzeniami ludowymi, polecało się go osobom nieśmiałym, by dodał im odwagi.


Tymianek bogaty jest w olejki eteryczne, głównie tymol, który zapewnia mu działanie antyseptyczne i przeciwzapalne. Posiada również flawonoidy, garbniki, sole mineralne oraz saponiny.
Ziele wykorzystywane jest w walce z chorobami układu oddechowego, ponieważ oprócz właściwości antyseptycznych, działa również wykrztuśnie i rozkurczowo - dlatego spotkamy tymianek w wielu syropach czy tabletkach na gardło. Stosowany jest także przy nieżycie żołądka, podrażnieniach jelit czy biegunce. Polecany jest profilaktycznie przy dbaniu o higienę jamy ustnej.
Jednak zbyt częste stosowanie może wywołać mdłości!

W pielęgnacji stosowany jest przy cerach tłustych, zanieczyszczonych, z trądzikiem. Działa odkażająco, przeciwzapalne, jednocześnie odświeża. Wyciągi z tymianku są pomocne przy łojotokowym zapaleniu skóry, płukanki na włosy potrafią zwalczyć łupież. W połączeniu z rozmarynem w formie płukanki do włosów opóźnia ich przetłuszczanie.

Możemy go stosować również w formie kąpieli, jednak jego susz należy gotować pół godziny. Wsypujemy do garnka 150g zioła, zalewamy wodą na tyle, by zioła były przykryte i gotujemy.
Taka kąpiel pomoże nam odkwasić organizm, jest polecana w okresie zimowych, gdy doświadczamy mniej ruchu.


Do codziennej pielęgnacji polecam Wam olejek tymiankowy. Możecie dodać kilka kropli do przygotowanego toniku miętowego, by wzmocnić jego działanie, do płukanki do włosów, do parówki. I cieszyć się z jego działania.
Pamiętajcie jednak, by ziołowej płukanki nie stosować zbyt często. Zioła są cudem natury, jednak stosowane zbyt często potrafią włosy wysuszyć.

Olejek tymiankowy, jak i ekstrakt z tego zioła znajdziecie w żelu Sylveco - u mnie spisuje się świetnie, mam go od tygodnia a już buźka wygląda lepiej :)

Lubicie się bawić z ziołami? Macie może swoje własne przepisy z nimi w roli głównej?

Pozdrawiam! Jaskółka

11 cze 2013

Moja obecna pielęgnacja włosów

Przepraszam za tę kilkudniową przerwę - powrót do szkoły po chorobie zabrał mi trochę czasu :)
Od dłuższego czasu wkręcam się poważnie w Klub Włosomaniaczek - a szczególnie motywuje mnie fakt, że moje włosy tak na prawdę nie potrzebują dużo, by pięknie wyglądać. Mam włosy farbowane od 2 lat na kolor czerwony, teraz przerzuciłam się na farbowanie henną, by nie psuć już więcej moich starań o piękne i silne włosy.  Jeszcze do niedawna borykałam się z problemem przetłuszczających się włosów i łupieżu odziedziczonego po tatusiu. Moje włosy przez farbowanie były suche, łamliwe, o rozdwajających się końcówkach i zupełnie bez życia.
Jak już wspomniałam, nie tak dawno temu moja skóra głowy lubiła się strasznie przetłuszczać, do tego stopnia, że moje włosy nie wytrzymywały do końca dnia w stanie względnej świeżości. Stan ten uległ zmianie po stosowaniu płukanek do włosów z rumianka i szałwii (teraz doszedł jeszcze dziurawiec :) ). Zioła kupiłam w prostym sklepie spożywczym po 2,05zł za paczkę, są pakowane w torebki po 20 sztuk. Przygotowuje swoją płukankę poprzez wrzucenie do miski 4 torebki ziół (obecnie mieszam wszystkie 3, w różnej proporcji), zalewam litrem wrzątku i pod przykryciem pozwalam im się zaparzyć (zazwyczaj wykorzystuję miskę również do parówki przy stosowaniu OCM - informacje o tym znajdziecie tu klik). Używam płukanki, gdy ostygnie na tyle, bym mogła polać nią włosy - płukanki działają lepiej na ciepło, bo mogą wtedy wniknąć wgłąb włosa. Ja używam swojej płukanki zawsze na zakończenie mycia głowy, gdy mam pewność, że spłukałam dokładnie szampon czy odżywkę. Zauważyłam również, że ta płukanka pomogła mi w walce z łupieżem :)
Teraz zauważyłam, że rumianku jest 40 torebek - podwójna korzyść za 2,05 zł :)
Zabrałam się również do olejowania włosów, średnio raz na tydzień. Nie stosuję olejów na noc, gdyż nieszczególnie podoba mi się traktowanie mojej pościeli w ten sposób - nakładam olej na 3-4 godziny w ciągu dnia, po czym myję głowę szamponem z SLS (w moim przypadku jest to syoss bez silikonów chroniący kolor głowy - obecnie niestety używam go na co dzień, bo przesyłka ze Skarbów Syberii mi jeszcze nie doszła...). Nie stosuję specjalnie wyszukanych mieszanek, nakładam na głowę olej z pestek winogron, 13zł za 500ml w sklepie spożywczym, czasem z domieszką oleju rycynowego.
13 zł za 500ml w osiedlowym sklepie spożywczym. W Biedronce ponoć można go dostać za 10zł :)
Moje mycie głowy też nie jest standardowe. Z racji stosowania szamponu z SLS, chronię je dodatkowo stosując OMO (Odżywianie, Mycie, Odżywianie)
  • Odżywianie 1: w tym kroku można stosować jakąkolwiek odżywkę, nawet z silikonami. Odżywka ma nie tyle odżywiać włosy, co stanowić barierę włosów przed stosowanym szamponem - dzięki czemu się nie wysuszają. Można odżywkę zastąpić jakimś olejem :)
    Jeśli masz przetłuszczające się włosy, użyj odżywkę tylko na długości (zacznij nakładanie odżywki od włosów za uchem)
  • Mycie
  • Odżywianie 2: tutaj stosujemy już odżywkę lekką, która się lubi z naszymi włosami. Trzymamy ją kilka minut po czym spłukujemy chłodną wodą.
    Ja obecnie używam odżywkę z Alterry, z granatem i aloesem. Polubiłyśmy się od pierwszego użycia :)
 Zostawiłam ją u babci, więc muszę posłużyć się zdjęciem ze strony Rossmanna
Z racji włosowej obsesji, dopieszczam moje włosy również domowymi sposobami. Pisałam Wam już o płukance z piwa (klik), czy też z wody ryżowej (klik). Dzisiaj mam dla Was prostą maskę do włosów z zastosowaniem kurzego żółtka:
  • 1 kurze żółtko
  • łyżeczka oleju rycynowego
  • pół łyżki oleju z pestek winogron (w moim wydaniu, można zastąpić innym lub pominąć)
  • odrobina wody dla łatwiejszego rozprowadzania (nie za dużo! będzie spływać z włosów!)

 Mieszankę nakładamy na włosy i trzymamy pół godziny, następnie spłukujemy chłodną wodą. Można ją stosować jako 3 pkt. OMO, trzeba jednak uważać, by dokładnie wypłukać mieszankę z włosów.
P.S. Pozostałe białko można ubić na pianę i ew. z dodatkiem odrobiny soku z cytryny nałożyć na twarz - ekspresowa maseczka oczyszczająco-ściągająca dla cery tłustej i mieszanej :)

A jak wyglądają moje włosy przy takiej pielęgnacji?

Są to włosy 3 dni po hennowaniu - jeśli chcecie porównać efekty, zapraszam: klik

Zastanawiam się również czy nie podejść do metody No Poo - mycie włosów bez używania szamponu. Czytałam ostatnimi czasy o tym dość dużo i pomimo wielu pozytywnych opinii ciągle nie do końca jestem przekonana. Informacje dotyczące tej metody znajdziecie na Czeszę Się . Ja sama może spróbuję w wakacje, gdy w razie czego nie będę musiała wychodzić z domu ;p

A jak wygląda Wasza pielęgnacja włosów? Może stosujecie No Poo i możecie rozwiać moje obawy? Piszcie! :)
Pozdrawiam! I. 

Disqus for Jaskółcze Ziele