29 lis 2013

Aromatyczna kawa na szaro-bury dzień...

Przepraszam Was kochane za ponowne zniknięcie bez słowa, ale miałam ciężki tydzień z próbnymi maturami. Podstawa poszła mi całkiem nieźle, teraz już jestem po ostatniej części, rozszerzonej biologii... z której nie jestem zadowolona. Nie poszło mi masakrycznie, myślę, że 70% uzbieram, ale nie mogę sobie darować głupoty powypisywanej pod niektórymi pytaniami...

Ale zostawmy już moją małą porażkę w tyle. Dzisiaj zapraszam Was na kawę. Lecz nie taką z ciastkiem, lecz taką do łazienki :) Pogaduszki są dalej mile widziane :)


Sama kawy nie lubię, wydaje mi się gorzka, cierpka. I z reguły w moim brzuszku po niej robią się rewolucje. Zdarzy mi się wypić kawę gdzieś w kawiarni, ale z reguł musi to być cudo z dużą ilością cukru, mleka i z dodatkiem syropu. A że od takich cukrowych bomb stronię, a za zwykłą nie przepadam, to nie pijam. Za to uwielbiam zapach kawy i bardzo lubię zabierać ją ze sobą do łazienki niekoniecznie w filiżance... choć z ciastkiem do pary bardzo chętnie :)

Kawa, dzięki zawartym w sobie związkom pobudza, poprawia koncentrację, a także nastrój. Więc nie taki diabeł straszny, jakim go malują w gazetach. Dodatkowo dzięki zawartości polifenoli pomaga ona zachować młodość na dłużej. Chroni przed zawałem serca, udarem i miażdżycą, ograniczając odkładanie się cholesterolu w naczyniach krwionośnych (uwaga! kawa parzona "po turecku" lub zalewana wrzątkiem zwiększa odkładanie się cholesterolu!). Ogranicza skłonności do migren, dzięki zawartości przeciwutleniaczy chroni wątrobę przed nowotworami, działa moczopędnie, dzięki czemu szkodliwe substancje szybko są usuwane z pęcherza moczowego. Co ciekawe, dzięki niej plemniki są bardziej żywotne - czyli wzmacnia płodność u mężczyzn. Odpręża, zmniejszając napięcie mięśniowe, jest stosowana jako profilaktyka przed chorobą Parkinsona, gdyż wzmacnia ona naczynia krwionośne w mózgu oraz dzięki zawartości garbników chroni przed próchnicą. Kawa oczyszcza nasz organizm, usuwając toksyny zalegające w komórkach. Filiżanka kawy raz na dzień jak najbardziej, jest wręcz mile widziana, ale nie więcej.

Nałogowe picie kawy może wypłukać magnez z organizmu, przez co nasza koncentracja poleci na łeb na szyję. Brak magnezu powoduje również liczne skurcze i ciągłe zmęczenie. Wypłukuje również witaminy z grupy B i wapń, co prowadzi do osteoporozy. Kawa może powodować również zwiększone wydzielanie kwasów w żołądku, co jest łatwym sposobem na wrzody żołądka. jednak jest jedna właściwość kawy, która może Was zaciekawić (i pewnie znacznie bardziej zniechęci Was do wypicia kolejnego kubka niż wcześniej wspomniane objawy...:)). Kawa zatrzymuje w organizmie wodę. U znajomej chemiczki, dla której 7 kubków kawy na dzień było normą, kawa potrafiła zatrzymać... 7 kg wody. Całkiem sporo, prawa? A to się później wiąże z cellulitem wodnym, którego bardzo nie lubimy. Dlatego warto ograniczyć kawę i pić więcej wody, by organizm nie musiał jej więcej magazynować - normalnie dieta cud :)
Przyspiesza skurcze jelit, co może powodować biegunkę, Może powodować rozdrażnienie i niepokój, a nawet zaburzyć dnia i nocy, powodując problemy ze snem.


Kawa nie jest nowością na pielęgnacyjnym rynku, wykorzystywane są jej możliwości w zwalczaniu wolnych rodników, by nasza skóra dłużej mogła pozostać młoda. Ponieważ potrafi zatrzymać wodę w organizmie, stosowana na skórę ułatwia wiązanie przez nią wody. Ma również duże możliwości pobudzające, co jest wykorzystywane w kremach i serach pod oczy - przepis na taki prosty roll-on z kofeiną możecie znaleźć u Arsenic: klik. Kofeina zwalcza obrzęki, a nawet potrafi wygładzić zmarszczki, które niedawno powstały, więc czemu by tego nie wykorzystać?

Jeśli chodzi o pielęgnację ciała, kawa jest niezawodna w walce z cellulitem, dzięki przyspieszaniu metabolizmu, co pozwala na szybsze spalanie tkanki tłuszczowej i usprawnia odpływ limfy z tej tkanki. Warto zaznaczyć, że kawa ma właściwości drenujące, czyli ułatwia wnikanie w skórę substancji czynnych - warto ją łączyć z kupnymi serami czy balsamami. Stosowana jako peeling poprawia krążenie krwi, a także ujędrnia i uelastycznia ciało. Pomaga również pozbyć się przebarwień.
I chyba nie muszę wspominać, że taka pielęgnacja działa na zmysły, poprawiając nasze samopoczucie? :) Jest świetna w aromaterapii, bo działa relaksująco i odprężająco.

Istnieje dużo serii kosmetyków wykorzystujących kofeinę, można się również spotkać z dużą ofertą w SPA. Jednak dlaczego nie miałybyśmy przyrządzić sobie takiego SPA w domku, skoro każda z nas ma łatwy dostęp to kawy? Teraz przyszedł czas na przepisy :)

http://malgorzatamyslicka.blogspot.com/

Jeśli zależy Wam na redukcji cellulitu, na pewno polubicie się z peelingiem kawowym. Do wersji wyszczuplającej i antycellulitowej potrzebna będzie świeżo zmielona kawa, oliwa z oliwek lub dowolny olej, który nawilży naszą skórę (jeśli chcecie zwiększyć właściwości drenujące, gorąco polecam olej ze słodkich migdałów), opcjonalnie cukier, jeśli lubicie mocniejsze zdzieraki, kilka kropli olejku grejfrutowego lub soku z grejpfruta (dla wzmocnienia właściwości antycellulitowych) i również opcjonalnie żel pod prysznic - najlepiej bezzapachowy o krótkim składzie. Przepis jest banalnie prosty, tym bardziej, że każda z nas dopasowuje go pod swoje upodobania. Ja z reguł wykorzystuję 2 łyżki świeżo zmielonej kawy, 1 łyżkę oliwy z oliwek lub oleju ryżowego (lub oczywiście olej ze słodkich migdałów, jeśli mam), małą łyżkę cukru. Żel dodajecie, jeśli chcecie by Wasz peeling był peelingiem myjącym - ja wykonuję peeling na już umytej skórze. Peeling ma być gładką pastą.
Peeling pozostawia skórę gładką i sprężystą, a stosowany 2-3 razy w tygodniu przez dłuższy okres czasu redukuje cellulit.

Dla uelastycznienia i nawilżenia skóry stosuje się peeling z zaparzonych fusów. Reszta składników i przygotowanie jest identyczne do peelingu powyżej :)
Dla rozjaśnienia skóry można stosować odrobinę soku z cytryny.

Zaparzona kawa może być dodatkiem do stosowanych na co dzień kremów, serów czy balsamów do ciała. Wystarczy zaparzyć kawę i napar dodać do porcji produktu, który mam zamiar nanieść na skórę. Można kawę z nim połączyć już na dłoni lub w miseczce, jak tylko Wam jest wygodniej.
Można również po prostu połączyć ją z olejem i wymasować się (lub wykorzystać kogoś... :)) od stóp do głów!

Z kawy możemy zrobić płukankę do włosów, która w tym wypadku jest przeznaczona dla brunetek i szatynek, gdyż kawa przyciemnia włosy. 2 łyżki mielonej kawy zalewamy szklanką wrzątki, odsączamy fusy i dodajemy litr ciepłej wody - może być to równie dobrze napar z ziół, np. z pokrzywy, szałwii czy rumianku. Płukankę stosujemy na już umyte włosy i jej nie spłukujemy. Włosy będą odżywione, ciemny kolor wzmocni się i będzie pełen blasku. Dodatkowo płukanka pobudzi wzrost włosów i zapobiegnie ich wypadaniu.

Kawę w rozcieńczeniu można stosować również po prostu jako wcierkę, choć szkoda jest nie wykorzystać jej właściwości na całej długości włosów :)

A najciekawsze zastosowanie kawy, również pobudzające wzrost włosów, ale także nawilżające skalp. regulujące pracę gruczołów łojowych, zatrzymujące wypadanie włosów, a nawet łupież jest... peelingowanie skóry głowy fusami kawy, według przepisu Herrbaty: klik. Ja zabieram się za peelingowanie dzisiaj wieczorkiem :)



Trzymajcie się ciepło! Jaskółka

Disqus for Jaskółcze Ziele