20 lut 2014

Szałwia i lawenda - pianka do higieny intymnej od Green Pharmacy

Strasznie podupadłam na duchu, gdy doszło do mnie co się dzieje na Ukrainie. Przerażające jest to, że sąsiadujemy z krajem, który musi walczyć o wolność jednostki.


Dzielmy się tym filmikiem, może gdy większość zwróci się ku Ukrainie coś się poprawi.

Mam dla Was dzisiaj recenzję pianki do higieny intymnej, którą dostałam w ramach testów od Elfa Pharm i która służyła mi przez ostatnie 2 tygodnie.


Delikatna pianka do codziennej higieny intymnej z ekstraktami roślinnymi jest nowoczesnym preparatem o specjalnej, szczególnie lekkiej konsystencji. Zapewnia odczucie komfortu i świeżości. Posiada wspaniałe właściwości odświeżające i antyseptyczne. Łatwo się zmywa, nie wysusza skóry, łagodzi podrażnienia, współdziała z naturalnym poziomem PH miejsc intymnych, przeciwdziała powstawaniu infekcji. Nie zawiera mydła. Idealnie dostosowana do wrażliwej skóry. Zalecana do higieny intymnej zarówno kobiet jak i mężczyzn.

 Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate (mocny detergent), SLS, Allantoin, Panthenol, ekstrakt z szałwii, ekstrakt z lawendy, Polysorbate 20 (emulgator O/W, substancja bezpieczna), Glycereth-2 Cocoate (detergent łagodny dla skóry), CAPB, Cocamide DEA (detergent stosowany w ograniczonym stężeniu), Parfum, Benzyl Alcohol (konserwant do 1%), Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone (konserwanty do 0,0015%, biodegradowalne), Hexyl Cinnamal (aldehyd imitujący zapach jaśminu, potencjalny alergen, do 0,01%), Linalool (imituje zapach konwalii, potencjalny alergen, do 0,01%), Butylphenyl Methylopropional (składnik kompozycji zapachowej, potencjalny alergen, do 0,01%), Limonene (imituje zapach skórki cytrynowej, potencjalny alergen do 0,01%)

W składzie znajdziemy 5 detergentów, z czego 3 są dość mocne. Znajdziemy również spore ilości alatoiny, pantenolu, ekstraktów z szałwii i lawendy, ma co o nas dbać. Użyte konserwanty są całkiem przyzwoite, mogłabym się jedynie przyczepić do zapachowej końcówki (nigdy nie rozumiem występowania tej końcówki przy jednoczesnej obecności parfum w połowie składu...).


Tak jak obiecują nam na opakowaniu, w składzie nie znajdziemy parabenów i składników sztucznie koloryzujących. Skład krótki i całkiem przyzwoity.

Szata graficzna jest bardzo ładna, szata graficzna wszystkich kosmetyków Green Pharmacy bardzo mi się podoba. Butelka ładnie komponuje się w łazience, jest bardzo poręczna, posiada pompkę, co na pierwszy rzut oka wydaje się być plusem. Ja mam trochę zastrzeżeń do pompki, nie chodzi gładko, co jest wyraźnym utrudnieniem, szczególnie gdy stosujemy ją mokrymi rękoma. Niemniej jednak da się stopniować ilość piany w zależności od tego jak mocno pompkę przyciśniemy, co mi się podoba. Gdyby tylko samo pompowanie było łatwiejsze...


Piana jest bardzo treściwa, "zbita", przez to bardzo aksamitna, łatwo rozprowadza się po skórze, jednak potrzebuję dwóch pompek do dokładnego obmycia. Zapach pianki jest świeży, ziołowy, bardzo przyjemny dla nosa. Zapach utrzymuje się długo i tutaj może już trochę drażnić na dłuższą metę, ale z dwojga złego znacznie bardziej preferuję ten zapach :)

Pomimo "treściwej" pianki, produkt jest średnio wydajny. Jak wspomniałam, do obmycia potrzebuję dwóch pompek, przez co w ciągu dwóch tygodni zużyłam prawie jedną czwartą produktu - czyli butelka posłuży nam przez dwa miesiące. Średni wynik, biorąc pod uwagę, że Skarb Matki używałam od listopada do końca stycznia i ledwo doszłam do połowy. Sama pianka ma małą pojemność, 150ml, za które co prawda zapłacimy zaledwie 7zł, ale kto z nas lubi często latać do drogerii?

Jedną pełną pompkę prezentuję Wam na poniższym zdjęciu:



To, co zdaje się być najważniejsze w piance to fakt, że po obmyciu się czuje się... "naga". Obwiniam za to trzy silne detergenty w składzie, efekt jest średnio komfortowy i chociaż szybko znika, to niesmaczek mały pozostaje. Pianka jednak przyjemnie odświeża, efekt utrzymuje się do paru godzin, oczywiście w zależności od dnia i jak już wspomniałam, utrzymuje się również delikatny zapach. W okresie miesiączkowania lubię podmyć się częściej niż tylko podczas wieczornego prysznica (z reguły dwa do trzech razy) i przy tym pianka zupełnie się nie sprawdza. Już na drugi dzień wieczorem czułam nieprzyjemne pieczenie, co w połączeniu z okresem dało niezbyt miły efekt. Za to również obwiniam detergenty.

Pod koniec stosowania nabawiłam się małego podrażnienia, gdzie pianka również miała małe pole do popisu - i tu również nie popisała się zbyt dobrze. Zaraz po obmyciu towarzyszyło mi pieczenie, które znikało po pół godziny. Do następnej kąpieli miałam spokój, więc summa summarum pianka poradziła sobie z podrażnieniem, ale sytuacja powtórzyła się ponownie po obmyciu. Niby fajnie, w ciągu dnia miałam spokój, ale są produkty, które dają takie same efekty bez pieczenia po kąpieli, więc po co się męczyć?

Tutaj widać zużycie po dwóch tygodniach.

Z tym produktem się niestety nie zaprzyjaźniłam. Na szczęście mydełko jak na razie dobrze się sprawuje, więc mam nadzieję, że chociaż z nim nawiążę dobre relacje :)

Jednak jeśli wiecie, że lubicie produkty, które mocno oczyszczają i nie macie problemów z ewentualnym wysuszeniem i podrażnieniami po mocnych detergentach - nie zniechęcajcie się do niej. Warto wypróbować na własnej skórze.

Od Green Pharmacy miałam jedynie olejek przeciwko wypadaniu włosów, mgiełkę o tym samym działaniu i teraz te dwa produkty do higieny intymnej. A jak z Wami? Możecie mi coś polecić na przyszłość? :)

Pozdrawiam! Jaskółka

Disqus for Jaskółcze Ziele