1 mar 2014

Sylveco - lekki kremik nagietkowy oraz kawałek ciacha dla każdego!

Dziś są moje urodziny! Zaraz więc zrobię sobie małe spa, a wieczorem idziemy z B. na sushi i do kina - oglądał ktoś Pompeje? Z racji tego mam dla każdej z Was kawałek ciasta! Zjedzcie sobie bezkarnie ulubione ciacho, obiecuję Wam, że w urodzinowym ciachu dla Jaskółki nie będzie żadnych kalorii! :)


A to moje ulubione ciacho! Mmm... nadrobię sobie dzisiaj tłusty czwartek - tym lepiej, bo urodzinowe nie tuczy! :)

Mam dla Was również recenzję lekkiego kremiku od Sylveco. To, że za tą marką szaleję wiecie od dawna. Ogromnie mnie cieszy, że ta polska firma się rozwija, ostatnio dodali 5 nowych produktów do swojej oferty. Czekałam szczególnie na produkty do włosów, niestety oba szampony zawierają cocamidopropyl betaine, więc nie będę mogła ich używać, ale chętnie kupię hibiskusowy tonik do twarzy.


Nagietek lekarski to źródło substancji aktywnych o właściwościach przeciwbakteryjnych, przeciwzapalnych, gojących i oczyszczających. Zastosowanie tego cennego surowca gwarantuje w lekkim kremie nagietkowym skuteczną pielęgnację i regenerację w przypadku skóry skłonnej do infekcji, podrażnionej, zanieczyszczonej, z objawami trądziku.

Hypoalergiczny lekki krem nagietkowy jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery i zapewnia ochronę skóry podrażnionej. Zawiera ekstrakty z kory brzozy i nagietka lekarskiego o działaniu regenerującym, oczyszczającym i przyspieszającym odnowę naskórka. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, natomiast dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu.
  • chroni skórę podrażnioną
  • wygładza i zmiękcza
  • przyspiesza regenerację
 Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Olej jojoba,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Alkohol benzylowy,  Betulina,  Witamina E,  Ekstrakt z aloesu,  Alantoina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Ekstrakt z nagietka lekarskiego,  Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej,  Lupeol,  Kwas oleanolowy,  Kwas betulinowy

Skład, jak wszystkie składy Sylveco, jest przepiękny. Jest tu trochę więcej chemii w związku bardzo lekką konsystencją produktu, musimy się z tym liczyć - jednak nic mnie tu nie kole w oczy. Mnóstwo ekstraktów, olei.


Produkt zamknięty jest w bardzo poręcznej, ślicznej i malutkiej butelce typu airless - nic nam się do środka nie dostaje, produkt jest bezpieczny. Nie da się go odkręcić - można by to uznać za minus, bo nie wiemy ile produktu nam pozostało, jednak plastik jest cienki i jeśli spojrzymy pod światło spokojnie będziemy mogły określić ile nam kremiku zostało. Ja, używając go od początków stycznia, zużyłam połowę, jest to więc bardzo dobry wynik.

Najbardziej podoba mi się pompka. Chodzi gładko, jednak stawia lekki opór, dzięki czemu można stopniować nacisk - zużywamy dokładnie tyle produktu, ile potrzebujemy.

Konsystencja jest faktycznie bardzo lekka, jednak pozostawia film. Żeby zniknął musimy trochę poczekać. Nauczyłam się nakładać krem przed ubieraniem się i śniadankiem, by dopiero na końcu się pomalować, ale początki były ciężkie. Zapach ma bardzo delikatny, żeby go wyczuć, musimy przyłożyć porcję kremiku pod nos. Ciężko go określić, jest bardzo... naturalny :)


Proszę bardzo, pełna pompka - było ciężko, ale się udało :) Taką porcję rozprowadziłam na twarz, szyję i starczyło jeszcze na dekolt.

Kremik fajnie się rozprowadza, jednak trochę bieli twarz - trzeba go długo wmasowywać. I tak, jak już wspomniałam, pozostawia film na twarzy. Mam cerę mieszaną skłonną do przesuszeń i odkąd stosuję ten krem nie mam problemów z suchymi skórkami (nie licząc okresu po peelingu kwasowym). Fajnie koi buźkę po kwasowej kuracji, jednak przy mojej mieszanej buźce kiepsko trzyma minerały, szybko zaczynam się błyszczeć i poprawianie na nim makijażu kończy się brzydkim, pudrowym efektem. Znika po czasie, ale pierwsze wrażenie nieciekawe.

Tak samo jest w dni, podczas których się nie maluję. W ciągu godziny moja buźka już zaczyna błyszczeć i choć początkowo efekt mi nie przeszkadza, pełen mat nigdy mnie nie interesował, to po trzech godzinach można się w moim czole przeglądać jak w lustrze.
Choć fajnie sprawdza się w okresie zimowym, gdzie fajnie chroni twarz przed zmianami pogodowymi, to nie wyobrażam sobie stosować go w lecie. Robi się coraz cieplej i będę musiała wrócić do lekkiego kremu na dzień od babci Agafii.

To, co najbardziej zawiodło mnie w kremie, to fakt, że nie poprawił stanu mojej cery. Stosowałam go równolegle z żelem tymiankowym i charakterystyczna dla cer problematycznych kaszka nie znikała. Jedynym plusem było szybsze gojenie się niespodziewajek, nie pozostawały brzydkich czerwonych plam, ale zaczerwienienia na policzkach jak były, tak są. Miałam nadzieję, że będzie dopełnieniem nagietkowego tłuścioszka, że w ciągu dnia skóra również będzie oczyszczana, że kremik o nią zadba równie dobrze, jakbym chodziła z tą tłustą warstwą - niestety tak nie jest, więc dość niechętnie teraz na niego patrzę.

A jak u Was sprawdził się ten kremik? Możecie mi polecić inny krem do tego typu problemów?

P.S. Pamiętajcie o ciachu!

Pozdrawiam! Jaskółka

Disqus for Jaskółcze Ziele