Jak znajdziecie coś dla siebie to trzymajcie się tego i nie puszczajcie cholery, bo ucieknie i będzie kicha, jak u mnie obecnie.
Te z Was, które znają mnie już dłużej lub widują mnie od czasu do czasu, dobrze wiedzą, że mam skórę problematyczną. Do tego ostatnio bardziej tłustą niż mieszaną w stronę suchej. Ta zmiana trochę mnie cieszy, gdyż od dwóch miesięcy nie mam do czynienia z suchymi skórkami, które wyjątkowo brzydko wyglądają przy makijażu minerałkami, a trochę smuci, bo tłuszczę się bardziej niż zwykle ostatnimi czasy. Ale ale, kolejny plusik tłuściocha na twarzy, co by nie było tłuścioszki starzeją się wolniej. Wiecznie młoda i piękna będę, nie to co suchary :)
Dla takiej mojej cery, tłustej, problematycznej, oczyszczanie twarzy stanowi podstawę pielęgnacji - by mnie sebum nie zalało całkiem :) Szczególnie teraz, gdy na dworze coraz cieplej, a ja sama wyciskam z siebie ostatnie poty to na zumbie, to na zajęciach fitness, to ostatnio nawet na siłowni (chociaż moje uda dobrze tego nie wspominają, nie wiedziałam, że mam mięśnie w takich dziwnych miejscach...). Więcej potu, więcej potówek, które lubią przerodzić się w większy stan zapalny.
Wiele razy opowiadałam Wam, że moim złotym środkiem jeśli chodzi o oczyszczanie buźki jest OCM - z czym to się je pisałam Wam tutaj. Pisałam, że wracam tej metody z podkulonym ogonem chyba już dwa miesiące wstecz, jednak z tym wracaniem to tak trochę nie po drodze mi było, więc buźka dalej jest kapryśna, woła o pomstę do nieba i wznosi błagalne modlitwy, bym w końcu wróciła do olejów na twarz, a ja w zaparte ciągle eksperymentuje. Na ten moment mówię dość i wracam prostą drogą: wyrzuciłam już starawą mieszankę, stworzyłam nową z najbardziej pasujących mi na ten moment olejów i używam już od kilku dni.
Moja mieszanka to obecnie 30% oleju rycynowego, 40% oleju różanego od Khadi oraz 30% oleju arganowego z ogórecznikiem od GoArgan (bo paskudne naczynka mi się robią ostatnio, nie żebym wcale nie dłubała znowu w skórze). Jest pomarańczowa i pachnie rozkosznie różami :) Oczyszczanie i aromaterapia, a co!
A robię w to w wypracowany przeze mnie sposób. Nie bawię się w ręczniczki, szmateczki czy parówki. Po delikatnym masażu twarzy moją mieszanką, moczę ręce w strumieniu ciepłej wody, by otworzyć na koniec rytuału zimną, by zamknąć. Cała OCMowa filizofia :)
OCM oczyszczam twarz wieczorem, rano jedynie przemywam twarz tonikiem czy hydrolatem, jaki mam pod ręką. Obecnie jest to woda różana, ale tęsknię za kwiatem pomarańczy... Interesuje mnie też oczarowy, miał ktoś? Do tej pory robiłam to żelem tymiankowym z Sylveco, który już mnie wkurza i na złość nie chce się wykończyć. Lubię rumiankowy, tego nie znoszę i z każdym kolejnym dzień przepaść pomiędzy nami się pogłębia. Na razie w nią wpadł i nie wychodzi.
W ciągu dnia pryskam twarz wodą różaną lub termalną, by się odświeżyć. Jeśli mam pod ręką minerałki, zmywam buźkę delikatnie za pomocą chusteczki, w moim przypadku makijaż wygląda znacznie lepiej, gdy zmyję go i zacznę od nowa, niż gdy dołożę kolejną warstwę minerałów - trochę kredowy efekt powstaje.
Warto też zaopatrzyć się w hydrolaty gdy idziemy ćwiczyć i zaraz po skończeniu ćwiczeń przetrzeć nimi buźkę, dekolt, ramiona. Nie ma większej pożywki dla niespodziewajek niż pot.
Sobie jeszcze maseczkuję, głęboko oczyszczającą maseczką, czy też żółtą glinką co by OCM szybciej podziałało. Teraz na spotkaniu blogerskim w Gliwicach, o którym następnym razem Wam opowiem wiele, wyłapałam maseczkę z cynkiem i też mam nadzieję, że podziała na większych nieprzyjaciół.
I tak sobie myję twarz tłuszczami, mając nadzieję, że zanim nadejdą te największe upały, moja buzinka chociaż trochę się wyreguluje - coby ze mnie nie kapało, jakby mnie nad rożnem powiesili :)
Generalnie jest delikatnie, jest nieinwazyjnie i kiedyś było skutecznie. Mam nadzieję, że za miesiąc będę mogła powtórzyć te słowa sprzed roku - ach, bo to przecież dokładnie rok temu rzuciłam się na OCM! Jak to historia lubi się powtarzać, bylebym we wrześniu znowu go nie rzuciła dla aleppo, które mi chodzi po głowie...
Na dziś mogę jedynie powiedzieć, że odkąd oczyszczam skórę rano tylko tonikiem, makijaż lepiej się trzyma :)
Mamy tutaj jeszcze jakiegoś tłuściocha problematyka? Jak Wy oczyszczacie piękne buzinki? :)
Ocm zapchało mnie do granic możliwości :(
OdpowiedzUsuńDlatego odsyłałam do poprzedniego wpisu od niego, OCM nie jest każdego. Ale może też być wina reakcji alergicznej na olej rycynowy (wtedy stosuje się jojoba), albo źle dobranego oleju bazowego.
Usuńa ja polecam film Moniki https://www.youtube.com/watch?v=cD920P-ylJk zmycie buzi taką oliwką powinno pomóc i skóra nie powinna się zapychać.
Usuńnad przejściem na ocm myślałam już dłuugo, ale ja znowu odwrotnie aleppo posiadam :D i chciałabym też wypróbować sylveco, więc jeszcze olejki chyba będą musiały poczekać. poza tym wprowadziłam nową kurację i na razie nie chcę zmieniać nic w pielęgnacji żeby sprawdzić czy kuracja działa, ale oczywiście tłuścioszkowe oczyszczanie również wypróbuję ;)
To chyba C. Deneuve powiedziała, że w pewnym wieku kobiety muszą wybierać pomiędzy ładną buzią a szczupłym ciałkiem (tzn. coś w tym sensie).
OdpowiedzUsuńWidać nie tylko w pewnym wieku, tylko za każdym razem, gdy musimy podjąć taką decyzję :) Z dwojga złego z trądzikiem mogę żyć, z nadmiarem tu i tam już mam problem.
OdpowiedzUsuńdługo ocm było moim najlepszym przyjacielem, ale potem z lenistwa umyłam twarz jakąś gotową mieszanką (bez olejku rycynowego) i podziałało równie fajnie, więc u mnie teraz byle olejek jest obowiązkową pozycją wieczorną, do tego gorąca ściereczka z mikrofibry, potem szybkie przemycie twarzy micelem, żeby zmyć to, co mogłam jakimś cudem zostawić na twarzy, rano cokolwiek - dzisiaj było Facelle z Rossmanna, wczoraj czarne mydło, poza tym kończę też delikatny żel-krem z glinką :) i moja cera ma się bardzo dobrze, a też jestem tłuściochem :)
OdpowiedzUsuńU mnie mycie twarzy rano żelami się nie sprawdza. Też czasem zdarzy mi się umyć twarz tylko olejem z awokado, jednak na ten moment mieszanka z rycynowym bardziej mi służy. Może po prostu masz już na tyle ładną buźkę, że rycynowego nie potrzebujesz :)
UsuńJa obecnie sobie chwalę żel z Fitomed. OCM niestety u mnie się nie sprawdziło :(
OdpowiedzUsuńTeż żel też mnie kusi :) Ważne, że coś innego Ci służy, każdy ma inny złoty środek.
UsuńJakoś nie mogę się przekonać do OCM. Mam ważenie, że miałabym niedomytą buzię. :P Oleje stosuję do zmycia makijażu tylko, a potem i tak jakiś delikatny żel i tonik/hydrolat.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie trochę nie rozumiem ludzi, którzy rano nie myją twarzy tylko przecierają ją tonikiem czy innym płynem. Przecież to nie zmyje nam z twarzy potu i kosmetyków po nocy. ;)
Właśnie nie ma takiego uczucia. Szczególnie jeśli używasz muślinu, którym olej ścierasz delikatnie z twarzy, buzia jest czysta jak po użyciu żelu, a jednocześnie bardziej miękka i nie ściągnięta :)
UsuńCo do przemywania twarzy z rana... U mnie sprawdza się to znacznie lepiej, niż mycie twarzy żelem - mam wtedy wrażenie, że ściągnęło mi wszystko z twarzy i po godzinie zaczynam się błyszczeć. A tak to skóra jest delikatnie stonizowana, pot starty, delikatna warstwa sebum do ochrony zachowana i moja buzia wytrzymuje dłużej bez świecenia.
Poza tym należę do tego typu osób, że gdyby faktycznie coś mi zostawało na twarzy po przetarciu jej tylko hydrolatem, zaraz miałabym wysyp na twarzy. Skoro go nie ma, to znaczy, że zwykły tonik daje radę :)
Nigdy nie próbowałam metody OCM, właściwie nie czułam potrzeby zmieniać swojej pielęgnacji, bo aktualnie nie borykam się z żadnym poważniejszym problemem skorym. W zimie byłam trochę przesuszona, lecz ostatnio kiedy przyszły upały, skóra powróciła do normalności, a ja cieszę się lekkim blaskiem skóry, którego brakowało mi zimą :) A jak oczyszczam? Zmywam wieczorem makijaż płynem micelarnym, myję buzię żelem, tonik i krem :)
OdpowiedzUsuńTakiej to dobrze :)
Usuńmyślę o OCM i po twoim poście chyba już zadziałam. zniechęcały mnie te parówki itd mam już olej rycynowy i arganowy, ale zastanawiam się co jeszcze dodać, bo nie mam różanego. jak myslisz?
OdpowiedzUsuńOdsyłam do posta podlinkowanego zaraz pod pierwszym zdjęciem, w którym rozpisałam jakie oleje dla jakiego typu cery :)
UsuńBardzo fajny post i przydatny dla mnie ;) Mam chyba ten sam typ cery co Ty i sprawia mi on masę problemów ;/
OdpowiedzUsuńNa razie nie czuję potrzeby stosowania OCM. Mam cerę mieszaną, ale najwięcej problemów sprawia mi nos. Na razie używałam czarnej glinki z MedikoMedu na nos, czoło i brodę - całkiem niezła, ładnie zmatowiło i na dość długo.
OdpowiedzUsuńJa też teraz mam bardziej tłustą cerę odkąd rzuciłam fajki (pół roku nie palę). Uch też ci nie podpasował tymiankowy? W Gliwicach było spotkanie i ja nic nie wiem? Ja przecież mieszkam w Gliwicach :o. Aaa! Kiedy? Gdzie? Jak można się w ogóle zapisać na takie spotkanie?
OdpowiedzUsuńŚlązaczka z Ciebie? :D Spotkanko organizowała Gosienka z poradyherrbaty.blogspot.com razem z Anitką z naszadrogado.pl, trzeba było się u nich zgłosić. Szkoda, ze nie wiedziałaś o nim wcześniej, chętnie bym Cię poznała!
UsuńEch siedzialsm tu bez komputera... dzisiaj dopiero tż przywiozl mi z domu laptopa i znowu coś mnie ominelo. Zalowalam już Rybnika a teraz to dopiero miałam pod samym nosem :(. Szkoda że się nie udało
Usuńwidze ze tak samo jestesmy uzaleznione od olejow
OdpowiedzUsuńja kocham z pestek brokułów na końcówki włosów :)