26 maj 2014

Moje tłuścioszkowe oczyszczanie

Pytacie mnie o moje oczyszczanie buzinki, więc odpowiadam ładnie :) Nic odkrywczego, raczej długo wyczekiwany powrót do dawnych nawyków i swego rodzaju uczenie się na błędach :)
Jak znajdziecie coś dla siebie to trzymajcie się tego i nie puszczajcie cholery, bo ucieknie i będzie kicha, jak u mnie obecnie.

Te z Was, które znają mnie już dłużej lub widują mnie od czasu do czasu, dobrze wiedzą, że mam skórę problematyczną. Do tego ostatnio bardziej tłustą niż mieszaną w stronę suchej. Ta zmiana trochę mnie cieszy, gdyż od dwóch miesięcy nie mam do czynienia z suchymi skórkami, które wyjątkowo brzydko wyglądają przy makijażu minerałkami, a trochę smuci, bo tłuszczę się bardziej niż zwykle ostatnimi czasy. Ale ale, kolejny plusik tłuściocha na twarzy, co by nie było tłuścioszki starzeją się wolniej. Wiecznie młoda i piękna będę, nie to co suchary :)

Dla takiej mojej cery, tłustej, problematycznej, oczyszczanie twarzy stanowi podstawę pielęgnacji - by mnie sebum nie zalało całkiem :) Szczególnie teraz, gdy na dworze coraz cieplej, a ja sama wyciskam z siebie ostatnie poty to na zumbie, to na zajęciach fitness, to ostatnio nawet na siłowni (chociaż moje uda dobrze tego nie wspominają, nie wiedziałam, że mam mięśnie w takich dziwnych miejscach...). Więcej potu, więcej potówek, które lubią przerodzić się w większy stan zapalny.

http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&docid=sjskgFZHCjvLxM&tbnid=fFXm837kq7lO-M:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.delightedmomma.com%2F2011%2F09%2Fskin-care-tip-of-week-oil-cleansing.html&ei=SySDU7GnNKup7Qabz4CgDw&bvm=bv.67720277,d.ZGU&psig=AFQjCNEzf8wVjnWQtK0mvC6jNY5zoUIWYg&ust=1401189828123965

Wiele razy opowiadałam Wam, że moim złotym środkiem jeśli chodzi o oczyszczanie buźki jest OCM - z czym to się je pisałam Wam tutaj. Pisałam, że wracam tej metody z podkulonym ogonem chyba już dwa miesiące wstecz, jednak z tym wracaniem to tak trochę nie po drodze mi było, więc buźka dalej jest kapryśna, woła o pomstę do nieba i wznosi błagalne modlitwy, bym w końcu wróciła do olejów na twarz, a ja w zaparte ciągle eksperymentuje. Na ten moment mówię dość i wracam prostą drogą: wyrzuciłam już starawą mieszankę, stworzyłam nową z najbardziej pasujących mi na ten moment olejów i używam już od kilku dni.

Moja mieszanka to obecnie 30% oleju rycynowego, 40% oleju różanego od Khadi oraz 30% oleju arganowego z ogórecznikiem od GoArgan (bo paskudne naczynka mi się robią ostatnio, nie żebym wcale nie dłubała znowu w skórze). Jest pomarańczowa i pachnie rozkosznie różami :) Oczyszczanie i aromaterapia, a co!

A robię w to w wypracowany przeze mnie sposób. Nie bawię się w ręczniczki, szmateczki czy parówki. Po delikatnym masażu twarzy moją mieszanką, moczę ręce w strumieniu ciepłej wody, by otworzyć na koniec rytuału zimną, by zamknąć. Cała OCMowa filizofia :)

OCM oczyszczam twarz wieczorem, rano jedynie przemywam twarz tonikiem czy hydrolatem, jaki mam pod ręką. Obecnie jest to woda różana, ale tęsknię za kwiatem pomarańczy... Interesuje mnie też oczarowy, miał ktoś? Do tej pory robiłam to żelem tymiankowym z Sylveco, który już mnie wkurza i na złość nie chce się wykończyć. Lubię rumiankowy, tego nie znoszę i z każdym kolejnym dzień przepaść pomiędzy nami się pogłębia. Na razie w nią wpadł i nie wychodzi.


W ciągu dnia pryskam twarz wodą różaną lub termalną, by się odświeżyć. Jeśli mam pod ręką minerałki, zmywam buźkę delikatnie za pomocą chusteczki, w moim przypadku makijaż wygląda znacznie lepiej, gdy zmyję go i zacznę od nowa, niż gdy dołożę kolejną warstwę minerałów - trochę kredowy efekt powstaje.

Warto też zaopatrzyć się w hydrolaty gdy idziemy ćwiczyć i zaraz po skończeniu ćwiczeń przetrzeć nimi buźkę, dekolt, ramiona. Nie ma większej pożywki dla niespodziewajek niż pot.

Sobie jeszcze maseczkuję, głęboko oczyszczającą maseczką, czy też żółtą glinką co by OCM szybciej podziałało. Teraz na spotkaniu blogerskim w Gliwicach, o którym następnym razem Wam opowiem wiele, wyłapałam maseczkę z cynkiem i też mam nadzieję, że podziała na większych nieprzyjaciół.

http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&docid=uwT7XfNf0Z5jmM&tbnid=LQIdHt-qaJWGIM:&ved=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.se.pl%2Fkobieta%2Furoda%2Fjak-pomoc-przesuszonej-skorze-maseczki-z-pomidorow-i-ziemniakow_203979.html&ei=vSWDU8njPKj04QSFuICIBg&bvm=bv.67720277,d.ZGU&psig=AFQjCNHoZSGuX7cUOFfxnD9sGM9DqkGDqw&ust=1401190190690855

I tak sobie myję twarz tłuszczami, mając nadzieję, że zanim nadejdą te największe upały, moja buzinka chociaż trochę się wyreguluje - coby ze mnie nie kapało, jakby mnie nad rożnem powiesili :)
Generalnie jest delikatnie, jest nieinwazyjnie i kiedyś było skutecznie. Mam nadzieję, że za miesiąc będę mogła powtórzyć te słowa sprzed roku - ach, bo to przecież dokładnie rok temu rzuciłam się na OCM! Jak to historia lubi się powtarzać, bylebym we wrześniu znowu go nie rzuciła dla aleppo, które mi chodzi po głowie...
Na dziś mogę jedynie powiedzieć, że odkąd oczyszczam skórę rano tylko tonikiem, makijaż lepiej się trzyma :)

Mamy tutaj jeszcze jakiegoś tłuściocha problematyka? Jak Wy oczyszczacie piękne buzinki? :)

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka

Disqus for Jaskółcze Ziele