22 kwi 2014

Ajurwedyjski aromaterapeutyczny i rozkoszny olejek

Kochane, mam nadzieję, że wypoczęłyście przez święta, napełniłyście brzuchy i że wszystko poszło w cycki! U mnie niestety z tym lokowaniem się tłuszczyku jest ostatnio nieco inaczej, ale na razie sobie odpuszczam. Za to planuję zmianę o 180 stopni po maturze!

Pogoda dopisała? U mnie było cudownie, dopiero dzisiaj chwilkę popadało. Chodziłam na spacery z moimi psiakami, świeże powietrze dobrze mi zrobiło.
Musiałam być bardzo grzeczna w tym roku, gdyż zajączek przyniósł mi wygraną u Angel! Jestem niesamowicie podekscytowana, ponieważ uwielbiam wszelakie olejki, a ta linia szczególnie mnie interesowała...

Skoro już jesteśmy przy olejkach, wypadało by Wam przedstawić dzisiejszego bohatera - przedstawić jak przedstawić, już go dobrze znacie, jeśli jesteście ze mną dłużej. Przypomnieć by wypadało :)


Olejek dostałam na święta od mojego B. - zawsze ma spory problem z doborem prezentu dla mnie, a ja zawsze chcę, żeby mnie czymś zaskakiwał. Troszkę mu czasem pomagam, ale lubię niespodzianki!
Ten olejek kupił mi z pomocą przemiłej Pani prowadzącej uroczy sklepik w Cieszynie - Monoi Tiara, która nakierowała go na olejki Khadi. Jednak ostateczną decyzję mój B. podjął sam i jak zwykle trafił w dziesiątkę - i jak tu go nie kochać?

Olejek zachwalałam Wam już w grudniu, po pierwszych użyciach. Chciałam jednak dać mu czas, by w pełni się z nim zapoznać. Pozachwycał mnie jeszcze bardziej :)

Ale po kolei, żeby od tych moich zachwytów Wam się mdło nie porobiło (szczególnie przy takich pełnych brzuszkach!). Po pierwsze opakowanie - straszny minus tego olejku. Po kilku użyciach butelka nam się lepi, olejek cieknie po ściance niezależnie od tego jak bardzo się staramy przy aplikacji, do tego po chwili znów same rękami pokrytymi olejkiem znów jej dotykamy. Istny dramat. I z samą aplikacją nie jest najlepiej - nie jest źle, gdy smarujemy ciałko, gorzej, gdy chcemy wysmarować tylko buźkę; w efekcie smarujemy buźkę, szyję, dekolt i rozprowadzamy po ramionach i karku, bo jeszcze nam zostało. Dobrze radzę szybciutko do czegoś przelać, bo cholera Was złapie. Najlepiej do takiej buteleczki z atomizerem, wtedy aplikacja to bajeczka mmm....
Tym bardziej, że butelka sama w sobie również nie powala. Sam olejek jest luksusowy, szkoda, że butelka nie daje takie wizualnego efektu. Tekturowe opakowanie jest przepiękne (niestety wyrzuciłam, ale macie Google :)), sama butelka jednak... cóż.


Duża dziurka, to i dużo leci. I przy okazji duży syf, co widać - a czyściłam, czyściłam.

Ja sobie poradziłam, dzięki alleve - serdecznie Cię pozdrawiam, kochana! Przyszła mi z pomocą zaraz po świętach, gdy już zaczynałam się mocno złościć na tę upartą butelkę. Wygrałam u niej pojemniczki różnego przeznaczenia i jeden z nich wykorzystałam właśnie do tego olejku. Użytkowanie stało się praktyczniejsze, buteleczka mieści się w rączce i chętnie noszę ją ze sobą w torebce - a w ciągu dnia smaruję szyjkę odrobiną olejku, by umilić sobie dzień. I z aplikacją nie ma problemu, za jednym przyciśnięciem pompki dostajemy dokładnie tyle olejku, ile nam potrzeba do pokrycia małej partii ciałka.


Przy konsystencji nie będę zbytnio odkrywcza. Jest to... olej. Za to cudownie pachnący olej. Jeśli lubicie różyczki - nie takie mdłe pachnidełka, które w kosmetykach odrzucają, ale różyczki w całej swej krasie - będziecie zachwycone. Ma w sobie niezwykłą różaną subtelność z nutą orientu. Zapach otula, swoista tarcza na złe humorki. Odstraszacz złych snów o pięknym pomarańczowym kolorze. Lubię gdy mi towarzyszy, jakoś tak pewniej się czuję i uśmiechać się chce.

A dba o nas:
olej sezamowy **, olej ze słodkich migdałów, olej z otrąb ryżowych, olej rycynowy, Shatavari (szparag lekarski), Ashwagandha (witania ospała), olejek: z paczuli, róży damasceńskiej, sproszkowanego drzewa sandałowego, lukrecjii**, Manjistha (rubia coldifolia) **, Brahmi , olejek z mimozy wstydliwej, olejek lawendowy, Arjuna **, Gotu kola (wąkrota azjatycka) **, olej z kiełków pszenicy, Tocopherol (wit E), olej z nasion marchwii , olej lniany, olejek: z mirry, wanilii , kurkumy, geranium*, Linalool*, Limonene*** Organic farming.
* Part of natural essential oils.


Mamy więc tu piękne połączenie olejów, które będą dbać o nawilżenie naszej skóry, sporo składników które rozjaśnią przebarwienia: Manjistha, Brahmi, kurkuma, sproszkowany sandałowiec. Ogromna ilość ziół indyjskich. Shatavari i Ashwagandha przyspieszają gojenie się ran i regenerację naskórka,  Brahmi będzie dbało o wszelkie wyskakujące na buźce problemy oraz o skórę głowy.
Olejek ma również działanie aromaterapeutyczne: palmarosa łagodzi nerwy, przywraca równowagę emocjonalną (do tego spłyca zmarszczki!), geranium działa antydepresyjnie, paczula relaksuje i uspokaja, dbając o regenerację i działając antyseptycznie i antygrzybiczo. Do tego mnóstwo olejków eterycznych, z których każdy ma zapewne spory wkład nie tylko w zapach, ale i cudne działanie.


Jak to olejek, rozprowadza się cudnie, dlatego jest niesamowicie wydajny. Stosuję go często, szczególnie w okolice szyi, by poprawił mi humorek - i od grudnia zużycie jak na zdjęciach (część olejku z głównej butli naturalnie przelane do małej buteleczki). Stosunek ceny do wydajności jest bardzo wyważony, jeśli dodamy do tego spektakularne działanie to wychodzi naprawdę bardzo tanio!
Sam olejek stosuję gdy tylko mogę... i na co mogę. Tradycyjnie, zgodnie z przeznaczeniem na ciało i twarz - skóra jest nawilżona, sprężysta, przebarwienia stopniowo znikają. Nie jest to efekt spektakularny, olejek powoli sobie działa, nasza miłość powoli się rozwijała - subtelnie, jaki olejek taki romans :) Najbardziej urzeka mnie jego zapach, który faktycznie zapewnia nam odprężenie, otula nas, czujemy się bezpiecznie. Uwielbiam dodawać kilka kropel do kąpieli, zapach unosi się po całej łazience, aż chce się zasnąć... do czasu gdy nie zmarzniemy!
Na twarzy daje ładne efekty, przy dłuższym stosowaniu delikatnie złuszcza skórę, wypryski pojawiają się rzadziej, powstałe ranki szybciutko się goją, po kilku dniach nie ma po nich najmniejszego śladu, nawet zaczerwienienia. Idealna opcja na popołudniowy relaks w domku.
Bardzo często używam go do zabezpieczania włosów. We wilgotne włosy wcieram dwie krople olejku, a potem rano, po przebudzeniu towarzyszył mi piękny zapach. Niestety dłużej nie wytrzymuje.
Nadaje się wprost idealnie do olejowania moich włosów, szczególnie na mój wrażliwy skalp - koi, swędzenie znika w mgnieniu oka, łupieżu nie miałam od bardzo dawna. Włosy zdają się rosnąć zdrowsze, choć tutaj nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy to dzięki olejkowi. Na pewno maczał w tym palce, ale zmiany w diecie też zrobiły swoje :)

Eksploatowałam go, jak tylko mogłam. I będę dalej, bo się zakochałam. Trochę mnie wysypało po świętach, więc zmykam posmarować się tym cudeńkiem. A Wy pochwalcie się co dla Was zajączek przyniósł w te święta! Byłyście grzeczne? :)

Przypominam o rozdaniu :) Cudne kremy do wygrania!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicZBuBxyb-SZoa6RRUH_W4Gt5RlxM1P37iE1ePNjimaq5IxtR9FiMcSyW0bbVcEG1Y5UGIz9CDIxPUoS9RCsjfIYR-M30xfkjHWpSDGTzFmfrMnOicXnnRzvz0Qf2VyAJVr3wgVPX-dMTw/s1600/gaia.jpg

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka

18 komentarzy:

  1. No cudnie to opisałaś :)
    Ja prezencik wybrałam sobie sama i było to mleczko i tonik z sylveco. Delikatnie mówiąc ja mam mocno mieszaną skórę-delikatną, ale meczą mnie zaskórniki :( Mleczko jest zupełnie nie dla mnie, po prostu nie oczyszcza, a oblepia :\ A tonik...hm..wolę hydrolaty :)
    Dla mnie przynajmniej nauczka, żeby tak się na kosmetyki nie rzucać i następnym razem lepiej obmyślać zachcianki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mleczku też słyszałam. Ale na tonik jestem bardzo chętna! Nie odpuszczaj toniku tak łatwo, Sylveco ma to do siebie, że jego działanie wychodzi w połowie użytkowania. Może się jeszcze polubicie :)

      Usuń
  2. ah, ten Twój to zawsze trafia w 10! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba pogratulować chłopakowi świetnego pomysłu na prezent! :D Ja jeszcze nie miałam takiego olejku, ale bardzo skutecznie mnie skusiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio bardzo często skutecznie Cię kuszę! Zła Jaskółka, zła :):):)

      Usuń
  4. Olejku jeszcze nie miałam;D Chciałabym od mojego dostawać takie "olejkowe"prezenty ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czas poroznosić podpowiedzi po domu, zwrócić kilka razy uwagę o jakim fajnym olejku gdzieś tam czytałaś. A on będzie dumny, że wpadł na tak genialny pomysł na prezent hihiih :)

      Usuń
  5. Z khadi mam olejek, ale do masażu ;) Rozgrzewający :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten też może być stosowany do masażu :) Mnie się marzy jeszcze olejek stymulujący porost włosów!

      Usuń
  6. Ja mam ochotę strasznie na kolejne kosmetyki z Khadi , bardzo polubiłam ich krem i do dziś miło go wspominam. Jak tylko skarbonka się znów zapełni to zrobię małe zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna czy Khadi mają w swej ofercie kremy. Przynajmniej nie ma ich na khadi.pl, a opakowania tych kremów różnią się od opakowań innych produktów, nie mają ich znaczka firmowego. Pisali kiedyś o tym na swoim fanpage'u na fb, zainteresowałabym się tym na Twoim miejscu.

      Usuń
  7. Muszę w końcu kupić ten olejek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. z Khadi mam szampon i jak dla mnie jest genialny ;)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele