Nowości jest niewiele, ale są to rzeczy, które w większości od dawna chciałam mieć.
1. Lush - Grease Lightning
Preparat punktowy na wypryski, który zawiera żel z alg morskich tworzący niewidoczną ochronę która pozwala działać aktywnym składnikom. Wyciąg z drzewa herbacianego eliminuje bakterie a lawenda równoważy produkcję sebum. Żel aloesowy uspokaja pory i podrażnienia a woda morska wysusza, oczyszcza i przyspiesza proces działania składników aktywnych.
Na Lusha miałam ogromną chrapkę od dawna. Dlatego nie mogłam nie skorzystać z połączenia urodzin i wycieczki tatusia do Anglii :) Ma bardzo fajną, żelową konsystencję, zapach delikatnej lawendy. Nie używam go punktowo, rozsmarowuje produkt na całej twarzy, nie powoduje to u mnie wysuszenia. Powoli mogę podchodzić do recenzji, więc tutaj już ani słówka :)
2. Organique - peeling enzymatyczny
Od dawna Wam trąbiłam, że szukam jakiegoś naprawdę dobrego peelingu enzymatycznego o przyzwoitej cenie. Miałam wcześniej tylko jeden od Dermedic, dlatego chciałam porównać go z czymś innym i mimo wszystko znaleźć coś, co będzie lepiej usuwać zrogowaciały naskórek. I mam to cudeńko. Peeling jest drogi, za 100ml zapłacimy 73zł, ale ja swój dorwałam w Shinyboxie, w pozostałościach grudniowej edycji za 49zł. Teraz można go dorwać w wiosennym Shinyboxie o nazwie Krokus za 39zł, dlatego pluję sobie w brodę. A Was zachęcam, nie ma co się wahać, peeling jest świetny.
3. Planeta Organica - nawilżający krem-serum
Kremik dostałam w ramach współpracy ze Skarbami Syberii, którzy całkowicie mnie zaskoczyli. Zerknęli na moje zamówienie i dorzucili mi ten oto kremik i balsam do ciała, o którym za chwilkę. Ma bardzo lekką konsystencję, jeszcze go nie próbowałam.
4. i 5. Baikal Herbals - tonik nawilżający oraz serum intensywnie nawilżające
Zaczęłam kurację Atredermem i potrzebowałam konkretnych nawilżaczy. Pokusiłam się o produkty od Baikal Herbals, ponieważ ich produkty recenzowała Kasiorra, posiadaczka właśnie cery suchej. Miała ten tonik oraz kremy na dzień i na noc - niestety na Skarbach kremy te nie były dostępne, dlatego postanowiłam kupić serum. Na razie mogę powiedzieć jedynie, że cudnie pachną - kojarzą mi się z aromatem herbatki ze słodką nutą, cudeńka!
6. Eco Hysteria - wodny mus do ciała (według tłumaczenia mojej mamy :))
Jest to nowość na Skarbach, nie znajdziecie go w ofercie. Cieszę się nim podwójnie: raz, że mogę w końcu poznać się z Eco Hysterią, a dwa, że mam okazję poznać się z tym konkretnym produktem jako pierwsza. Pachnie bardzo świeżo, ogórkiem, taki też efekt pozostawia na skórze. Konsystencja jest bardzo lekka, a kolor jest kosmiczny, coś pomiędzy seledynem a morskim :)
7. Lush - Mask of Magnaminty
Bardzo ciekawy czyścioszek, za pomocą którego zamieniamy się w zielonego ufoludka. Mocno mrozi buźkę, wyraźnie czuć olejek miętowy, drobinki w nim zawarte delikatnie peelingują twarz. No i usuwa zaczerwienienia. Powiem Wam o nim jeszcze coś więcej w najbliższym czasie :) Jest to chyba mój ulubiony czyścioszek, który świetnie spisuje się również jako maseczka.
Znacie coś z moich nowości? Może macie jakieś specjalne życzenia co do najbliższych recenzji?