Jak zwykle, moja włosowa aktualizacja trochę się przesunęła w czasie, tak to już ze mną bywa, ciężko jest mi trafić na dobre światło, rano wyjeżdżam z domku zbyt wcześnie by coś pokombinować (próbowałam! Choćby dzisiaj rano!), a po południu już się o tym nie myśli. Jeśli chcecie się dowiedzieć na czym polegała moja pielęgnacja włosów w marcu, zapraszam Was tutaj. Od razu muszę zaznaczyć, że trochę ponaginałam moje postanowienia, gdy w ciągu tego miesiąca moje końcówki zbuntowały się, chcąc więcej nawilżania. Także na skalp i większość długości włosów stosowałam naftę, czasem z dodatkiem żółtka (jedno żółtko, jedna łyżka nafty, jedna łyżka wody), a na końcówki używałam opisywany w poprzednim poście olej awokado. Więcej grzechów nie pamiętam :)
Postanowiłam również podciąć dość sporo końcówki. Poszło 5 cm, ale przy mojej długości nie widać różnicy (przynajmniej oprócz mnie nikt zmiany nie zauważył :)). Ścięłam wszystkie kapryśne kłaki, które wiecznie mi się plątały i marudziły, i nareszcie mam takie włosy, o jakich marzyłam. Nie jest to chodzący ideał, ale po raz pierwszy mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z efektu.
Przycięcie dodało moim włosom życia i trochę objętości :)
Włosy zostały ładnie wyprostowane, by dało się je równo podciąć - tego dnia wyjątkowe z nich kręciołki były! Nie mogłam przepuścić takiej okazji :)
Co zauważyłam? Że moje włosy mają niesamowity blask, który zauważają również inni. Mam już ponad centymetrowy odrost i będę musiała brać się za następne hennowanie (nie umiem zebrać się i pokazać Wam efektów zaraz po, ale kiedyś to zrobię, obiecuję!), a koleżanka spytała mnie dzisiaj czy nie farbowałam ostatnio, bo moje włosy mają niesamowity kolor i właśnie blask. Do tego są mocniejsze, słabiej wypadają i są znacznie bardziej elastyczniejsze. W kwietniu będę chciała je trochę zagęścić i nadgonić szybciutko różnicę w długości. Macie jakieś sprawdzone sposoby? Waham się pomiędzy serum babci Agafii, które stosuje moja mama i które daje bardzo fajne efekty a ampułkami z placentą, o których wspominała Anwen. Nie chcę niczego śmierdzącego i trudnego w nakładaniu, bo do takich rzeczy szybko się zniechęcam.
Miało być krótko... Widać brakuje mi Was :)
P.S. Udało Wam się kogoś nabrać w Prima Aprilis? Ja niestety mało pomysłowa byłam tym razem, ale za rok nie odpuszczam! Może mnie natchniecie? :)
P.S. Udało Wam się kogoś nabrać w Prima Aprilis? Ja niestety mało pomysłowa byłam tym razem, ale za rok nie odpuszczam! Może mnie natchniecie? :)
Balbina Ogryzek mnie co rok nabiera na prima aprilis :D
OdpowiedzUsuńA to Ci psikus z niej!
UsuńMasz przepiękne włosy *.*
OdpowiedzUsuńNaturalko! :*
Usuńkurcze, ale grubaśne włosięta. piękne! :D
OdpowiedzUsuńGrubaśne przez hennę, ale raczej rzadkie, chcę je zagęścić!
UsuńZazdroszczę ci tych twoich włosków :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci tych twoich włosków :)
OdpowiedzUsuń<3 <3
OdpowiedzUsuńśliczny kolorek
OdpowiedzUsuń*piiiisk* Też takie chcę! Szkoda, że w rudym lubię się mniej, henna coraz bardziej mnie przekonuje. Zazdroszczę Ci tak pięknych włosków (czy też piórek) w tak dobrej kondycji <3
OdpowiedzUsuńMam w planach specjalną notkę o hennie to ze specjalną dedykacją dla Ciebie zrobię zdjęcia z każdej strony, byś mogła sobie pooglądać działanie henny na włosach wcześniej farbowanych na czerwono i już na moich naturalnych - trochę widoczne przejście, z naturalnych szybciej się wypłukuje do rudości.
Usuń