Pamiętam, że gdy sama chciałam zdecydować się na hennę, ciężko było trafić na rzeczowe informacje dotyczące tego sposobu koloryzowania włosów. Trafiłam do Zielonego Koszyczka, na Pole Henny, jednak nie było tam odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania.
Po prawie rocznym hennowaniu włosów nasuwa mi się parę rzeczy, o których mogłabym Wam opowiedzieć. Wiem również, jakie wątpliwości mnie dręczyły przed moim pierwszym hennowaniem. Mam nadzieję, że ten mały poradnik będzie dla Was pomocny!
Co trzeba wiedzieć, zanim zdecydujecie się na hennę:
Po pierwsze, (i najważniejsze!) koloru po hennie ciężko się pozbyć - ale nie jest to niemożliwe! O sposobie na wypłukanie henny z włosów pisałam tutaj. Ciężko będzie Wam pozbyć się rudawych tonów z włosów, nawet jeśli przerzucicie się na farby chemiczne (pomocna w takim wypadku może okazać się gencjana, ale zabiegi z jej udziałem trzeba regularnie powtarzać). Musicie się również liczyć z faktem, że przy użyciu rozjaśniaczy może pojawić się glon na włosach.
Ale ponownie, rozjaśnianie włosów po hennie nie jest rzeczą niemożliwą, jako żywy przykład przedstawiam Wam Gosię z Zielonego Koszyczka i jej drogę z rudości do jasnego blondu :)
Ale ponownie, rozjaśnianie włosów po hennie nie jest rzeczą niemożliwą, jako żywy przykład przedstawiam Wam Gosię z Zielonego Koszyczka i jej drogę z rudości do jasnego blondu :)
Niemniej jednak zabawa z rozjaśniaczem może się skończyć różnie i jeśli nie chcecie skończyć z zielonymi włosami zawsze róbcie próby na pasemku włosów.
W przypadku henny żelazna jest zasada - im więcej warstw henny nałożycie, tym ciężej będzie się jej pozbyć.
Po drugie, ciężko jest przewidzieć kolor uzyskany po hennie. Dążenie do upragnionego koloru to ciężka praca bazująca na metodzie prób i błędów - tak było w moim przypadku, idealny kolor włosów udało mi się osiągnąć po ponad roku hennowania! Szczególnie przy rudościach trzeba się znacznie bardziej nagimnastykować, by uzyskać bardziej rudy lub bardziej czerwony efekt.
Ale ponownie, nie ma rzeczy niemożliwych :)
Największy problem pojawia się w przypadku dziewczyn, które farbowały włosy przed henną (jestem tego żywym przykładem). Henna nadaje zupełnie inny odcień włosom farbowanym, a naturalnym. W moim przypadku na włosach farbowanych kolor zawsze wychodził bardziej intensywny, ale szybko się wypłukiwał, pozostawiając rudości. Efekt nie był zły, powstawało mi delikatne ombre - wyglądające całkiem naturalnie - jednak dla osoby kochającej czerwone refleksy efekt ciągle był niezadowalający.
Istotnym jest również fakt, że na moich świeżych odrostach henna trzyma się słabiej. Potrzebują kilku hennowań, by nadgonić resztę włosów.
Na ten moment tak to wygląda u mnie:
Tutaj słabiej napigmentowany odrost, ze złotymi refleksami pochodzącymi od rudości.
Dlatego zanim przystąpicie do hennowania, zróbcie próbę na paśmie włosów - tylko nie owijajcie tego pasemka w sreberko! (efekt może być kosmiczny...). Dowiecie się jak Wasze włosy reagują na hennę, ile czasu potrzebują do konkretnego efektu i czy w ogóle Wam się efekt podoba.
Po trzecie, henna może uczulać! Dlatego koniecznie zróbcie próbę uczuleniową!
Po czwarte, na hennowanie potrzebny jest czas. Jest to proces żmudny, w moim przypadku rozciągający się na kilka dni - według przepisu henna chai. Niedociągnięcia, szczególnie jeśli hennujecie sie po raz pierwszy, będą widoczne. Tak, gdzie położycie henny za mało (lub jeśli Wasza mieszanka będzie zbyt rzadka), zaschnie i kolor nie chwyci. Mnie samej zdarza się to często, w okolicach skroni czy też z tyłu głowy. Miejsca te zawsze są nieco bardziej rudawe, a czasem nawet przebija się mój naturalny mysi blond, który przy rudym wygląda na siwy!
Ale żeby nie było, że hennowanie jest niczym droga przez rozżarzone węgle dla niewiadomego efektu! To, co mogę Wam powiedzieć na pewno na temat henny, to niezaprzeczalny fakt, że jest najmocniejszą farbą z jaką miałam do czynienia - a kobiety koloryzujące włosy na ogniste kolory wiedzą, że one wypłukują się najszybciej. Jednak do osiągnięcia tego utrzymującego się miesiącami efektu bez poprawek potrzeba kilku warstw henny. Dlatego po roku hennowania mogę spokojnie malować tylko odrosty, nie martwiąc się o długość - co wychodzi oszczędniej, a i dla mnie zdecydowanie jest mniej roboty.
Ponadto, henna jest fenomenalną odżywką dla włosów. W początkowych fazach poprawiała mi skręt - od jakiegoś czasu nie chcą się kręcić i podejrzewam, że kręciły mi się jedynie w fazie dojrzewania - rewelacyjnie nabłyszcza włosy i nadaje im mięsistości oraz sprężystości. I sprawia, że stają się grubsze.
Dla porównania, stan moich włosów przed hennowaniem :)
Kolor był intensywny, ale włosy zupełnie bez życia. I do tego trzy na krzyż, częściowo również przez cieniowanie, by ratować jeszcze zdrowe włosy.
Gdy już jesteście zdecydowane... :)
Nie możecie kupić sobie byle jakiej henny. Henna musi być dobra jakościowo, nie może zawierać metali ciężkich. Warto zainwestować w hennę BAQ, wykorzystywaną do koloryzacji nie tylko włosów, ale również ciała lub w hennę sprzedawaną przez zaufaną markę, np. Khadi (ale uwaga na oszustów!).
Na przykładzie henny Khadi odkryłam, że dodatki również mają znaczenie. Do uzyskania bardziej czerwonego efektu sięgnijcie po naturalną czerwoną hennę. Jeśli w planach macie większe rudości lub jesteście brunetkami i nie chcecie, by kolor wyszedł zbyt ciemny, sięgnijcie po hennę z dodatkiem almy i jatrophy.
Macie już hennę? Świetnie! Przyszedł czas na zrobienie mieszanki! Na pierwszy raz odłóżcie wszystkie dodatki na bok (chyba, że zdecydowałyście się już na gotową hennę z dodatkami) i zmieszajcie ją jedynie z wodą. Jeśli interesuje Was dzika rudość, im cieplejsza woda, tym bardziej marchewkowy kolor Wam wyjdzie - nie może to jednak być wrzątek! Hennę zalewamy maksymalnie wodą o temperaturze 90 stopni.
Ja, czerwonowłosa, wychodzę z założenia, że gorąca woda zabija barwnik i swoją mieszankę zalewam wodą, do której jestem w stanie włożyć palec bez grymasu na twarzy - plus minus 50 stopni. Wtedy powstały kolor jest znacznie bardziej trwały i uwodzicielsko czerwony :)
Trzymajcie hennę krótko, maksymalnie do godziny! Nie wiecie przecież jak Wasze włosy zareagują na nową mieszankę! Zawsze lepiej zahennować się jeszcze raz, niż uzyskać zbyt ciemny kolor, z którego później ciężej zejść.
Jeśli zdecydowałyście się na mieszankę któregoś z brązów Khadi, pamiętajcie, każdy brąz Khadi zawiera INDYGO. Oznacza to, że gotowej mieszanki nie możecie pozostawić do utlenienia, gdyż utlenione indygo traci swoje właściwości, kolor będzie wypłukiwał się w tempie błyskawicznym, może wyjść rudy lub efektu kolorystycznego w ogóle nie będzie.
A jeśli uzyskany efekt szybko Wam się wypłucze, nie przejmujcie się. Henna będzie się utrwalać z każdą kolejną koloryzacją, aż w końcu, tak jak ja, będziecie hennować tylko odrosty, bo na długości kolor w ogóle nie będzie tracił swojego wdzięku :)
Jak można się z henną bawić?
- cytryna - zakwasza hennę, co pozwala jej się lepiej rozwijać, jednak efekt kolorystyczny jest jaśniejszy.
- sól - polecana przy indygo, pozwala rozwinąć się temu barwinkowi, uzyskujemy mocniejszą i trwalszą czerń. Jednak może powodować mocniejszy przesusz.
- czarna herbata - stosowana, jeśli chcemy uzyskać głębszy, ciemniejszy kolor - również może przesuszać.
- czerwona papryka - ma nadawać czerwonych refleksów. Jeszcze nie próbowałam, ale w następnym hennowaniu będzie grała ona pierwsze skrzypce! Dam Wam znać co i jak.
- czerwone wino - przegotowane, by pozbyć się z niego alkoholu. Również ma nadawać czerwone refleksy. Próbowałam, jednak wydaje mi się, że za małą ilość - pół szklanki - bo niestety żadnej różnicy nie dostrzegłam. Będę jeszcze próbować. Tutaj również możemy się spodziewać większego przesuszu.
- odżywka - bez silikonów i z małą ilością olejów, by henna mogła dotrzeć do włosa. Stosuje się ją, by zminimalizować przesusz, jednak kolor jest zdecydowanie słabszy - tzw. gloss. Sprawdza się przy odświeżaniu koloru.
- żel lniany - ma takie samo działanie, jak w przypadku odżywki, nie wpływa znacząco na efekt kolorystyczny.
Według mojego obecnego przepisu henna chai przed przystąpieniem do przygotowywania mieszanki, sporządzam hennową herbatkę. W kubku mieszam łyżeczkę czarnej herbaty, łyżeczkę czerwonej oraz łyżeczkę świeżo zmielonych goździków (w moździerzu) i mieszankę zalewam gorącą wodą. Gdy herbatka ostygnie na tyle, że bez uszczerbku na zdrowiu jestem w stanie włożyć do niej palec, przystępuję do przygotowywania mieszanki. Robię to na dwa dni przed planowanym hennowaniem, by barwnik przepięknie się rozwinął.
Starałam się, by dzisiejszy poradnik wyczerpać do granic możliwości. Jeśli jednak ciągle macie jakieś wątpliwości, śmiało piszcie do mnie na ziele.jaskolcze@gmail.com. Możecie też pochwalić się swoimi pięknymi włosami! Uwielbiam patrzeć na Wasze zdjęcia, szczególnie jeśli w jakimś stopniu przyczyniłam się do tej zmiany :)