Także niestety jeszcze w przyszłym tygodniu będzie mnie bardzo malutko. Mam nadzieję potem nadrobić wszelkie zaległości u Was i na blogu, chociaż do końca nie wiem jeszcze jak to będzie wyglądać, gdyż moja rodzinka ma się powiększyć! Planujemy z B. maluszka, który będzie nam umilał ciężkie dni na studiach :)
Długo się zastanawialiśmy nad wyborem maluszka... Oboje kochamy koty, jednak niestety moja alergia utrudnia sprawę. Niby mogłabym się odczulić na jednego delikwenta, jednak rodzinka by mnie zabiła, gdybym przygarnęła jeszcze jednego kota do domu (mamy już trzy, które latają sobie po całej wsi!), nawet jeśli miałby z nimi przebywać tylko do października, a odczulanie się już w trakcie studiów trochę mija się z celem. Nad psem też się zastanawialiśmy, jednak szybko zrezygnowaliśmy, bo z nas obu straszne śpiochy :)
I stanęło na króliczku baranku. Nasza mała będzie nazywać się Zmora (Zmora-Potwora! :):):) ) i idziemy ją wybrać już po biologii! Także jeśli zabraknie mnie jeszcze trochę po maturach, to znaczy, że Zmora mną zawładnęła :)
Ewentualnie zacznę Was spamować na fanpage'u zdjęciami mojej małej!
Dzisiaj stawiam na nowości, gdyż znacznie łatwiej jest mi je opisać w krótkim czasie, a czasu niestety nie mam zbyt wiele. Ułatwiliśmy mi zadanie, gdyż większość z Was też wolała nowości lub dawała mi znać, że nimi nie pogardzi :)
Już i tak się nieźle rozpisałam Was na temat Zmory, więc pewnie wyjdzie długaśnie jak zwykle... :)
Te małe zakupy poczyniłam, gdy był szał na promocje w drogeriach. Wybrałam się do Hebe i ku mojemu zdziwieniu razem ze mną w drogerii były osoby, które spokojnie w ciszy mogły pooglądać sobie każdą rzecz. Niczego nie brakowało, testery były na miejscu, a produkty były nietknięte. Pełna klasa! Chyba więcej się nie wybiorę do Rossmanna w trakcie promocji.
Przejrzałam kolorówkę i wybrałam jedynie kredkę do brwi i kamuflaż z Catrice (czego oczywiście nie uwzględniłam na zdjęciu, bo jestem gapa...). Pokusiłam się też o dezodorant z Ziai, bo moja Reksona była na wykończeniu i o wodę termalną z Avenę, którą uwielbiam i już nie wyobrażam sobie życia bez niej. Szczególnie jeśli chodzi o makijaż mineralny, efekt pudrowości mija jak za dotknięciem magicznej różdżki i spokojnie mogę używać więcej warstw bez efektu tynku na twarzy - co jest obecnie bardzo pomocne, gdyż wysypuje mnie niemiłosiernie.
Po odwiedzinach w Hebe skoczyłam do pobliskiej apteki, gdzie zostałam skuszona promocją na Pharmaceris serię T. Kupiłam długo wychciewany krem złuszczający na noc, który podpatrzyłam u Pepy. Stosuję go dwa tygodnie, nie codziennie, bo niestety zapominalska jestem, a doszłam już prawie do połowy, więc średnio wydajny... Biorąc pod uwagę cenę... Niemniej jednak powoli zaczynam widzieć efekty, więc więcej nie marudzę :)
Serum regeneracyjne do rzęs kupiłam trochę wcześniej i jestem zachwycona. Myślę, że stosuję już go spokojnie miesiąc, jak nie więcej, więc średnia z niego nowość :) Nie daje efektu jak po Realash czy Revitalash, jednak za 30zł jestem bardzo zadowolona - rzęsy się powoli zagęszczają, są grubsze i nieco dłuższe, co szczególnie widać przy wytuszowaniu. Oczywiście nie zrobiłam zdjęcia przed (gapa!), ale mam jakieś fotki pokazujące moje wytuszowane rzęsy, więc mniej więcej efekt będziecie mogły ocenić :)
Te cudne olejki wygrałam u Angel! Dziękuję ślicznie. Obie z mamą chętnie z nich korzystamy :) Żurawinowy jak na mój gust pachnie nieco za słodko, jednak na skórze słodkość słabnie. Dalej nie jest to mój zapach, ale nie drażni już jakoś szczególnie. Olejek ten świetny jest do masażu, jest znacznie tłustszy i nie wchłania się szybko, dzięki czemu można sobie zafundować fajny relaks - masaż wydaje się mi być nawet wskazany, ponieważ olejek ma ujędrniać.
Olejek do twarzy za to szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy, zdarzało mi się już używać go pod makijaż. Ma trudno wyczuwalny zapach, bardzo delikatny, nie umiem go bliżej określić. Fajnie dogaduje się z moją buźką, ładnie ją nawilża i koi po nocnym złuszczaniu. Zobaczymy jak dalej się będzie sprawdzał, oczywiście również na włosach :)
Tonik i serum nawilżające to już nie takie nowości, właściwie mogę już się przymierzać do ich recenzji, bo w obu przypadkach doszłam do połowy. Tutaj również zachwyt w pełni, bo oba produkty pięknie nawilżają i jednocześnie tak cudnie pachną, że się rozpływam. Toniku używam, gdy tylko mogę, tak bardzo go lubię. Jednym słowem cudowności, strzał w dziesiątkę. Zdecydowałam się na takie nawilżanie dzięki Kasiorrze, dziękuję kochana!
Odżywka b/s z Ziai to też taki marketowy nabytek, który świetnie się u mnie sprawdza... Sprawdzał, bo ostatnio przeproteinowałam nim włosy. Teraz trochę siedzi w kącie, ale staram się po nią sięgać raz na tydzień lub dwa, gdyż świetnie wygładzała mi włosy. Pachnie trochę jak... sok z gumi jagód! Ktoś z Was mi kiedyś napisał, że uwielbia te moje skojarzenia zapachowe :)
Produkty z Dermedic otrzymałam ze współpracy. Pani Monika w końcu się do mnie ponownie odezwała i razem ustaliłyśmy dla mnie zestaw. Należy do niego jeszcze olejek do kąpieli, który już Wam opisywałam, jak balsam po goleniu, który na razie leżakuje u mojego B. (i mam nadzieję, że faktycznie go używa :)). Tych produktów jeszcze nie tknęłam, ale już niedługo robię podejście do kremu, bo jestem niezwykle ciekawa działania po przeczytaniu paru recenzji :)
I już ostatnie nowości... Yankee Candle! Skusiłam się, gdy B. stwierdził, że potrzebuje jakiegoś ciekawego zapachu do samochodu. Kupił Car Jar o zapachu Midsummer's Night, a ja skusiłam się na te dwa zapachy. Midsummer's Night jest pięknym męskim zapachem, od którego aż dreszcze przechodzą. Wosk jest bardzo intensywny, chociaż do kominka dałam zaledwie 1/6 tarty. Zapaliłam go wieczorem, a pokój pachniał jeszcze rano. November Rain wywąchałam jedynie przez dziurkę, chociaż tutaj też oczekuję intensywności - otworzony leżał w paczce koło łóżka i umilał mi wieczory :) Ten zapach jest bardzo świeży i nazwa jest świetnie trafiona. Jestem ciekawa jak będzie się sprawował w kominku :)
To się rozpisałam! Pominęłam już kolorówkę z e-Zebry, bo sporo mi się tego uzbierało. Nie pokazywałam Wam też jeszcze zakupów z Triny, ale zakupy robiłam w marcu, więc teraz już będę się kierować już ku recenzjom niż pokazywaniu ich Wam jako nowości :) A fajne rzeczy zakupiłam, fajne!
Miało być krótko, wyszło jak zawsze :) Widać muszę za Wami mocno tęsknić!
P.S. Może będzie brakować mnie tu, ale na pewno nie zabraknie mnie na fanpage'u! Także, jak to się mówi... Stay tuned :)
P.P.S. Dawno nie spamiłam... Konkurs, konkurs, konkurs! :)