2 maj 2014

Lush - Grease Lightning


Już sama nazwa żelu antybakteryjnego jest fenomenalna! :)

Nadaje dzisiaj z balkonu B., wygrzewając się w słoneczku. Jak dla mnie mogłoby tak być codziennie! Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jeszcze dłuuugo :)


Mała, poręczna butelka z wygodnym aplikatorem mieści 45 gram produktu, który musimy zużyć w cztery miesiące. Jest to niezły wyczyn, żel jest niesamowicie wydajny.
Konsystencja... coś pomiędzy żelem a wodnistą galaretką, niezwykle łatwy do rozprowadzenia, szybko się wchłania. Jest przezroczysty, pachnie solą i lawendą, na skórze czuć już tylko lawendę i tylko przez chwilę. Bardzo przyjemny w użytkowaniu.

Produkt jest przeznaczony do stosowania punktowego - i dla takiego zastosowania pompka daje stanowczo za dużo żelu. Ja stosowałam go ogólnie na twarz, by sprawdzić jego działanie ograniczające produkcję sebum i na większe katastrofy dokładałam dodatkową porcję. Stosuję go tak prawie codziennie, od marca, doszłam do połowy, a za miesiąc już termin się kończy...

Thyme, Rosemary and Tea Tree Infusion (tymianek; rozmaryn drzewo herbaciane), organiczny żel aloesowy, woda morska, sok z winogron, olejek lawendowy, ekstrakt z oczaru wirginijskiego, Limonene, Perfume, Methylparaben


Skład prosty i naturalny, cechy typowe dla produktów Lusha. Jak tak na niego patrzę, to mam ochotę zrobić sobie taki żel sama - będę bawić się w wakacje, dam Wam znać czy coś z tego wyszło :)
W żelu znajdziemy olejki eteryczne, które polecane są dla cer problematycznych: z tymianku, rozmarynu, drzewa herbacianego, lawendy. Działają antyseptycznie, lawenda dodatkowo działa kojąco na powstałe stany zapalne. Podobne działanie ma żel aloesowy. Aloes stosuję od lat, od roku mam własny na parapecie, nie znam lepszego domowego sposoby na głębokie gule. Woda morska pomoże szybko wysuszyć wyprysk, pomaga również pozostałym składnikom przedostać się głębiej, jest również bogata w minerały. Sok z winogron jest bogaty w witaminy i minerały, działa również bakteriobójczo - polecany do picia w przypadkach problemów z układem moczowym. Oczar wirginijski to kolejna roślinka polecana dla cer tłustych i problematycznych. Łagodzi stany zapalne, zmniejsza zaczerwienienia i obrzęki. Kończy mi się hydrolat różany, czas wypróbować oczarowy :)
Żel jest perfumowany, mocno wyczuwać lawendę, ginie gdzieś intensywny zapach tymianku i drzewa herbacianego. Znów paraben w formie konserwantu. Szkoda, ponownie mały zgrzyt na koniec...


Stosowany na całą twarz może ją dość mocno ściągać - radziłam sobie z tym wodą termalną. Punktowo zasycha dość szybko, stwarzając na powierzchni skóry coś na podobieństwo suchej skórki. Nie wygląda to zbyt estetycznie, nieszczególnie nadaje się na wyjście. Dlatego pod makijaż stosowałam go cienką warstwą na całą twarz, lekko zwilżoną - wchłaniał się ładnie, nie było efektu wylinki. Jeśli nie było duszno, nie świeciłam się jakoś szczególnie, więc jakoś dawał radę dogadać się z moim sebum. Nie wysuszał twarzy.

Na wypryski jak najbardziej, ale po domu. Szybko wysusza nieproszonego gościa, nie tworząc przy tym charakterystycznej dla tego procesu skorupki z suchej skóry. Nie jest to skóra niezmieniona, ale efekt jest dużo ładniejszy niż przy innych wysuszaczach. Jeśli nie drażnimy nieproszonego gościa, jest w stanie poradzić sobie z nim szybko. Trochę gorzej, jeśli chodzi o zaczerwienienie świadczące o niedawnych odwiedzinach, tutaj niestety trochę gorzej, ale stan zapalny znika, nie czuć go nawet pod palcem.

Miałam wobec niego wielkie nadzieję, jednak trochę się na nim zawiodłam. Jest to dobry produkt, na pewno lepszy niż niejeden punktowiec, można go też spokojnie stosować na całą twarz, by wyregulować produkcję sebum - bez wielkiego efektu WOW, nie oczekujcie efektu matu, ale po dłuższym stosowaniu jest nam z naszą buźką lepiej. Można stosować go pod krem na dzień, tak również dobrze się sprawuje, można w ten sposób wyeliminować ewentualne wysuszanie co wrażliwszych cer. Na wypryski działa dobrze, na zaczerwienienia już gorzej - ale tutaj można podziałać makijażem. Ważne, że nie ma gejzerów.
Byłoby znacznie lepiej, gdyby miał nieco dłuższy termin przydatności, albo był sprzedawany w mniejszych ilościach. Nie ma szans zużyć go w całości przy stosowaniu tylko na wypryski, skoro ja nie daję rady przy stosowaniu również na całą twarz. Wiem, że za skład płacimy czasem, ale ja bym się zastanowiła czy nie da się tego jakoś rozwiązać. Przeżyłabym nawet dwa konserwanty, byleby nie wcisnęli drugiego parabenu, bo zrobi się brzydziej.

Pewnie kupię ponownie, bo dobrze nam razem było, jednak będę rozglądać się za czymś lepszym. Albo sama go rozpracuję i będę produkować w małych ilościach, a może i olejkami eterycznymi trochę się pobawię? Nikt nie powiedział, że mój żel musi być identyczny... :)

Miałyście? Jak go oceniacie? A może znacie podobny produkt dostępny w Polsce?

P.S. Pod koniec musiałam zejść z balkonu, bo coś mnie zaczęło przypiekać :):):) Ale spacerek dzisiaj musi być!

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka

22 komentarze:

  1. Ciekawi mnie, jaki będzie efekt Twoich eksperymentów :)
    A co do tego żelu - u mnie punktowce się nie sprawdzają, ciężko mi ich używać. Dodatkowo termin ważności jest króciutki... Szkoda. Faktycznie byłoby fajnie, gdyby opakowanie było mniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko? Punktowe to raczej łatwo, ino po domku :)

      Usuń
  2. Żałuję, że nie mam dostępu do produktów Lusha, bo wiele z nich mnie kusi ;) O tym żelu słyszę/czytam pierwszy raz. Raczej nie stosuję tego typu kosmetyków (do nakładania punktowego). Kiedyś miałam jakiś żel punktowy, bodajże z Garniera i kompletnie się nie sprawdził. Tutaj skład bardzo mi się podoba, ten paraben jest do przeżycia-w końcu jakiś konserwant być musi, żeby nie rozprzestrzeniały się bakterie ;) Strasznie jestem ciekawa Twojego własnoręcznie przygotowanego żelu, jak coś zrobisz to koniecznie się pochwal rezultatem! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że w tym przypadku konserwant przedłuża nam przydatność produktu, ale mogli wybrać lepszy, tyle konserwantów do wyboru!
      Ciężko znaleźć dobry produkt punktowy, też przerobiłam na sobie wiele, rzadko kiedy coś działało. Znacznie lepsze są apteczne rzeczy typu pasta cynkowa, ale trzeba się liczyć z mocnym wysuszaniem.

      Usuń
  3. kosmetyki Lusha mają na mnie podobne działanie - zawsze mam ochotę zrobić coś podobnego sama ;) jeśli uda Ci się "podrobić" Grease Lightning to na pewno z przyjemnością przeczytam jak to zrobiłaś ;) GL nie miałam, ale inne produkty do twarzy Lusha bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam znać! Też miałam "inne produkty do twarzy", które też mam zamiar "podrobić" :) Czekam tylko do wakacji, by móc się swobodnie bawić.

      Usuń
  4. Od dawna mnie kusi, ale nie mam gdzie go upolować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można znaleźć na allegro, ale nie odpowiadam za jakość:(

      Usuń
  5. Mam nadzieję że i ja poznam w końcu kosmetyki z Lush . Jej to zazdroszczę pogody , u mnie dziś było zimno i deszczowo i do tego wczoraj i dziś byłam w pracy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie słyszałam, że u większości pada. U nas już pod wieczór było parno, zapowiada się na ulewę.
      Szkoda, że nie są dostępne w Polsce...

      Usuń
  6. Zazdroszczę Ci tych kosmetyków Lush, sama chętnie bym wypróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  7. nie znam się osobiście z marką Lush

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy produkt. A u mnie jest zimno :/ rano padał deszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dzisiaj też pada, tyle jeśli chodzi o pogodę... Za to mam "motywację", żeby się uczyć :):):)

      Usuń
  9. Fajnie że robisz recenzje lusha, bo mało blogerek pisze o tych produktach, a są ciekawe, chociaż  ceny odstraszają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem czy odstraszają... Odstrasza sprowadzanie z Anglii, same ceny są całkiem przystępne. Zapłacić 25zł za maskę, czyścik do twarzy czy żel nie nie jest sporo, jeszcze przy takich składach...

      Usuń
  10. No tak z tym terminem przydatności w przypadku takiego produktu, sprawa trochę nie przemyślana. No chyba, że korzysta z niego więcej osób. Ogólnie chyba w końcu wybiorę sobie coś Lusha, bo ileż można czytać o tych kosmetykach :)

    PS: Można wiedzieć jak weszłaś w posiadanie tego żelu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ciocię w Anglii :) Na upartego mogłabym coś załatwić, jakbyś chciała!

      Usuń
  11. Niech ci ludzie z Lusha się ogarną i wywalą te paskudztwa z końca i zastąpią czymś innym :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam w szoku, takie dobre, naturalne kosmetyki a tu bum - paraben. Na szczęście nie wszystkie produkty je mają!

      Usuń
  12. aż żal że nie mam bezpośredniego dostępu do lusha :( może ktoś się nad nami zlituje i nam otworzy na miejscu. o tym produkcie nie słyszałam, ale skład ma dobry i chętnie spróbowałabym go :)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele