18 maj 2014

Indyjski olejek dla ognistowłosych?

Kochani! Matury już mam za sobą, co oznacza dla mnie początek wakacji! Idąc za tym, oznacza to mnóstwo czasu dla Was :) Powoli nadrabiam zaległości, jakie mi się u Was porobiły.
Za dwa dni odbieramy naszą Zmorę! Nie mogę przestać o tym myśleć :)

Olejek, który dzisiaj będzie naszym bohaterem, chodził za mną długo z powodu recenzji u kochanej Herrbaty (:*). Jestem od dawna zafascynowana indyjskimi metodami pielęgnacji włosów - trudno tu się dziwić, patrząc na włosy Hindusek - a po przeczytaniu, że ma podbijać czerwone refleksy, wiedziałam, że będzie mój. Jednak długo zwlekałam z zakupem, ponieważ nie mam w zwyczaju robić zakupów internetowych tylko dla jednej rzeczy. Gdy tylko uzbierało mi się parę rzeczy, które mogłabym zamówić na Triny.pl - henna Khadi, gdyż wkurzało mnie przepłacanie za nią stacjonarnie (39zł!), wspominana maseczka oczyszczająca, amla i maka dla mojego B. - od razu złożyłam zamówienie.

Wspominając mojego bzika na temat indyjskich metod pielęgnacji włosów, nie mogłabym pominąć filmiku, który ostatnio mnie rozłożył na łopatki... :)


Przy tym nasze olejowanie to pikuś! Ale muszę przyznać, że zaczęłam ostatnio olejować w ten sposób skalp dzisiejszym bohaterem, pomagając sobie wodą w rozprowadzaniu olejku po główce. Mam ostatnio poważne problemy ze skalpem, a ten olejek cudownie koi.


Za 17zł dostaniemy olejek o pięknym składzie. Znajdziemy w nim połączenie oleju kokosowego z migdałowym oraz neem, wzbogacone o zioła indyjskie, takie jak maka, amla, brahmi, jaswand, kapoorkachli, hennę oraz o aloes.

Zero konserwantów :)

Olejek ma specyficzną konsystencję. W normalniej temperaturze, jak przystało na olej kokosowy, jest w stanie stałym. Żeby go użyć, trzeba go delikatnie ogrzać. Można włożyć butelkę do miski z ciepłą wodą, zrobić sobie herbatkę i oprzeć butelkę o ścianki kubeczka lub też włożyć ją za pasek dresu, by przyjmowała ciepełko od brzuszka :)
Możemy w ten sposób stopniować "leistość" naszego olejku. Możemy ogrzać go tylko troszeczkę i taką trochę gęstszą ciecz wmasować we włosy. Ciepło rąk i naszej główki rozpuści olejek do końca i pięknie rozprowadzi. Można też stosować klasycznie, jak każdy olejek.
Tak jak wspomniałam, ja lubię ostatnio stosować go na skalp. Łatwo się rozprowadza, z pomocą wody. Nie zużywa się go wcale tak dużo, jak to było w przypadku filmiku :)

Kolor jest fenomenalny. Myślę, że sporo tutaj zadziałały zioła indyjskie, w tym henna. Roztopiony olejek jest znacznie bardziej czerwony, efekt fenomenalny. Od razu człowiek wierzy, że zrobi się czerwony :)


Olejek zawiera sporo drobinek, są to wytrącające się zioła, jak i nie do końca rozpuszczony olejek. Czuć go pod palcami w trakcie masowania, jednak później ładnie znikają. Można drobinek uniknąć, rozpuszczając całkowicie cały olejek.

Butelka zawiera 100ml olejku, jest poręczna i wygodna w użyciu. Jedynie naklejka pierwotnie była trochę wyżej, jednak z powodu moczenia butelki trochę jej się zeszło :)

Olejek ma za zadanie wzmocnić cebulki włosów, leczyć skórę głowy, hamuje wypadanie włosów. U mnie jest wielki właśnie z powodu kojenia mojej kapryśnej główki. Jednak moje włosy również się z nim polubiły, są bardziej elastyczne i sprężyste. Podczas przesilenia wiosennego ładnie poradził sobie z nadmiernym wypadaniem włosów, jednak nie minimalizuje problemu do zera. Ważne, że nie wypadają garściami :)



Czy włosy urosną silniejsze będę w stanie sprawdzić dopiero po kilku miesiącach, jednak na pewno podbija on kolor moich włosów. Ostatni raz hennowałam włosy na całej długości w styczniu, przed studniówką, a włosy ciągle pozostają ogniste. Zrobiły się trochę jaśniejsze, jednak ciągle czerwień i niesamowita głębia w nich pozostaje.
Olejek stosowała również moja mama, która farbuje się na blond. Śmiałam się z niej za każdym razem, gdy podbierała mi olejek, mówiąc: będziesz ryża! Jednak nic takiego się nie stało, złocisty blond pozostał złocistym blondem. Możliwe, że trzeba być rudym, możliwe, że spore znaczenie miało tutaj używanie przeze mnie henny do farbowania włosów. Fakt faktem, że kolor jest świetny :)

Widać zioła indyjskie mi służą. Mam zamiar poeksperymentować z amlą na co dzień w różnych mieszakach, gdyż na razie stosowałam ją jedynie podczas hennowania. I na pewno pokuszę się po inne :) A olejek zostaje moim ulubieńcem i włosowym must have! Wy znajdziecie go tutaj, jest również wersja 200ml :)

Wiecie o czym teraz myślę? Zmora, Zmora, ZMORA :):):)

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka

19 komentarzy:

  1. Po tej recenzji, aż się ucieszyłam, że mam go zachomikowanego w swoich zapasach, ale obawiam się oleju kokosowego, którego moje wysoko porowate włosy nie lubią, stosowany na skalp jakies dwa lata temu powodował u mnie wielkie wypadanie włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten film widziałam juz jakiś czas temu, tez zrobił na mnie wrażenie.

      Usuń
    2. Jak już raz wywołał u Ciebie wypadanie włosów, to obawiam się, że zrobi to ponownie, nawet w towarzystwie tych ziół.
      A na długość też Ci nie służy?

      Usuń
    3. Olej kokosowy moje włosy lubiły tak raz na 2-3 miesiące, stosowany częściej powodował straszny puch. Ale dam mu szansę, bo np. Sesę moje włosy bardzo lubiły.

      Usuń
    4. Ja tak mam z proteinami, raz na miesiąc wystarczy, bo inaczej się buntują. Sesy jeszcze nie miałam, ale mam ochotę wielką, na razie zabawa z indyjskimi olejami wychodzi mi na dobre.

      Usuń
  2. Filmik widziałam :)
    Moja włosowa pielęgnacja jest bardzo minimalna :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z ciekawości bym go wypróbowała :D Dobrze, że Twoja mama nie zrobiła się ruda, hihi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama: Jestem już ruda? Jeszcze nie? To znaczy, że mogę dalej podbierać!
      :D :D :D

      Usuń
  4. Pierwszy raz widzę takiego cudaka :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam kiedyś ten filmik - wymiata! :-)

    Na olej mam chęć od dłuższego czasu. A co do henny - jeśli użyłaś henny dobrej jakości, to ona może być bardzo trwała... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, to ja wiem bardzo dobrze! Ale z reguły moje kłaki jaśniały i wpadały bardziej w rudawe tony, olejek utrzymał czerwień :3

      Usuń
  6. Zachęciłaś. Chętnie wypróbuję olejek. :)
    Dopiero "odkryłam" Twojego bloga, ale na pewno będę częściej tu zaglądać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam bardzo serdecznie! Będę Cię tu cieplutko gościć :)
      Do Ciebie też wpadłam i też będę Cię odwiedzać, świetnie się zapowiadasz!

      Usuń
  7. O, skoro jest sprawdzony na blond włosach, to może się skuszę. Wcześniej myślałam, że to produkt nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Heej
    Jak długo trzymasz olej na włosach ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najdłużej :) Z reguły nakładam olej wieczorem i trzymam przez całą noc.

      Usuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele