Z włosami poradzę sobie szybciutko, potrzebują po prostu silnej dawki nawilżenia. Buźka to dla mnie powrót do sytuacji z początków tego bloga. Będę więc ją nawilżała i delikatnie oczyszczała. I nie popełnię tego błędu, co na początku pielęgnacyjnego maniactwa - tym razem postawię na minimalizm!
W przypadku włosów mój plan na przynajmniej najbliższy miesiąc:
- Mycie włosów codziennie lub co dwa dni, jak mi włosy pozwolą rosyjskim czarnym mydłem. Zawiera SLS, ale jest delikatne. Zamierzam też stosować metodę OMO, gdzie pierwszym O będą oleje nałożone przynajmniej 2 godziny przed myciem (a w praktyce pewnie noc przed myciem ;) ).
Swoją drogą popatrzcie na zużycie mydełka. Kupione w styczniu, myłam nim włosy z reguł codziennie, od czasu do czasu buźkę, a nawet całe ciałko, mój B. bardzo lubi jego zapach i też chętnie używa, jak mnie odwiedza. - Po myciu balsam marokański. Mam jeszcze turecki, ale chciałabym się przekonać o działaniu marokańskiego już po powrocie, gdzie moje włosy nie są już męczone i niszczone - by zdecydować który z nich jest lepszy.
- Raz w tygodniu maska marokańska dla silnego odżywienia włosów (pod czepek na godzinkę). Polecam z całego serca, nigdy nie miałam lepszej maski.
- Przed każdym myciem oleje przynajmniej na końcówki. W tej roli niezawodny olej z awokado (który się kończy ;() i mała nowość, którą dostałam od Ewy w ramach Green Boxa, olej jojoba! Moje włosy go pokochały, a użyłam zaledwie dwa razy.
- Do zabezpieczenia włosów jedwab z GP. Używam na całą długość włosów, nie obciąża i ładnie pachnie.
- W upalne dni ciągle mam zamiar stosować mgiełkę z GlissKura, która ma filtry UV. Nie ma jej na zdjęciu z mojego czystego zapominalstwa, ale możecie ją sobie obejrzeć w mojej wakacyjnej kosmetyczce (:
- Przez cały ten czas będę łykać Priorin Extra, dobijam do końca pierwszego miesiąca kuracji. Chcecie podsumowanie? :)
- Mycie twarzy rano i wieczorem mydełkiem Aleppo 20%, również prezent od kochanej Ewy!
- Po myciu tonizowanie twarzy i likwidowanie uczucia ściągnięcia tonikiem oczyszczającym z Baikal Herbals. Bardziej z niego tonik kojący niż oczyszczający, ale niech im będzie.
- Po myciu, gdy skóra jeszcze ciągle pięknie wszystko chłonie, kremik Palmarosa&Thistle z Gaia Creams, dla cery kapryśnej z nadprodukcją sebum. Kremik nakładam cienką warstwą, żeby nie błyszczeć się jak psu jajka. Kremik, oprócz głównego działania, fajnie nawilża i koi podrażnioną buźkę.
- Przed wyjściem z domu ponownie będę przecierać twarz tonikiem, by pozbyć się pozostałości kremiku z Gaia Creams, by nałożyć nawilżające serum z Baikal Herbals. Serum uwielbiam, genialnie sprawdza się pod makijaż. Odkąd go mam (przełom marca i kwietnia), nie mam problemów z przesuszoną cerą.
- Makijaż ma się skromnie, na dzień obecny stosuję jedynie puder (cierpię na brak minerałków pod obecny kolor skóry, bo jestem czorno jak wongiel - biorąc w zestawienie kolor skóry pod majtkami :) ). Za to szaleję z oczami i ustami!
- Na noc nie nakładam nic. Bezwiednie zaczęłam stosować zasadę bezkremowych nocy i moja skóra dobrze ją przyjmuje. Do tego stopnia, że kaprysi, jak się na nią coś założy - jedyny wyjątek: nawilżające serum. Nie rozumiem tego zachowania, ale jakoś szczególnie nie narzekam i się dostosowuję.
- Raz w tygodniu peeling enzymatyczny, dwa razy maseczka z indyjskiej glinki Multani Mati, kolejny prezent od Ewy! :*
- Na okolice oczu obecnie stosuję ampułkę Yasumi Eye Pouch.
- I oczywiście co tydzień plastry oczyszczające z żelatyny :)
Podoba Wam się moja pielęgnacja? Podpatrzyłyście coś sobie? A może macie swoje sprawdzone patenty na powakacyjną pielęgnację?
Moja cera też woli bezkremowe noce :) Choć pojawiające się czasem uczucie ściągnięcia potrafi rozdrażnić.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na te serum z Baikal :)
Mi nigdy się skóra nie ściągnęła przez noc. Może ją słabo nawilżasz przez dzień?
UsuńJest warte zachodu, a tanie :)
Możliwe, choć używam obecnie kremu ze sporą ilością dobroci - kwas hialuronowy, olej arganowy... Musiałabym spojrzeć na skład, a nie jestem obecnie w domu. Może też zastosowany jako konserwant alkohol szkodzi, albo powinnam zmienić myjadełko do twarzy...
UsuńBTW może jakaś akcja kwasowa od września/października? :)
Hah, nie ma problemu - ja na pewno będę się kwasić :)
UsuńIndyjskich maseczek jestem bardzo ciekawa. Niestety nieco zniechęciłam się po różanej z Hesh, którą otrzymałam w ecoboxie. Niemiłosiernie mnie uczuliła i niestety musiała pójść w odstawkę. A szkoda, bo lubię maski w proszku.
OdpowiedzUsuńTrochę Cię nie rozumiem. Maseczka różana z Hesha ma w składzie po prostu proszek z róży Rosa Alba. Więc po prostu masz uczulenia na tę różyczkę, dlaczego masz więc zniechęcić się do innych produktów?
UsuńZ chęcią bym spróbowała tej marokańskiej maski :-)
OdpowiedzUsuńteż chyba musiałabym zrobić sobie taki plan! zanim przeczytałam to popatrzyłam na zdjęcie i próbowałam sobie przypomnieć od kiedy masz to czarne mydło (wiedziałam tylko że już baardzo dawno), potem już wszystko wiedziałam :D w pielęgnacji twarzy też stawiam na minimalną ilość produktów, bo to się najlepiej sprawdza. w ogóle czy ja na tym kremiku od Gai dobrze widzę, że widnieje tam Twój nick? :D
OdpowiedzUsuńps: jutro będziesz mogła kombinować jakie minerały zamówić!
Widnieje! Trzy dni chodziłam w skowronkach, jak zobaczyłam Jaskółkę na kremiku :D
UsuńJejku, jesteś kochana! :* To czekam!
Też mnie "osobisty" napis na kremie baaardzo ucieszył :)
UsuńBardzo mi miło, że jesteś zadowolona z tego co dla Ciebie wybrałam :D
OdpowiedzUsuńKilku propozycji nie znam, muszę się za nimi rozglądnąć:)
OdpowiedzUsuńDużo rosyjskich kosmetyków u Ciebie! U mnie rządzą wszelkie tłuściochy - jest gorąco, sucho, słońce praży, więc już teraz sięgam po jak najcięższe kalibry. :-)
OdpowiedzUsuńU mnie tłuściochy w wakacje się nie sprawdzają, potwornie mnie zapychają. Dlatego też ograniczam oleje na twarz, przemycam je jedynie w postaci kremiku z Gaia Creams.
UsuńRosyjskie kosmetyki to moja mała miłość:)
Mydło i peeling to moje hity 2014 roku! :)
OdpowiedzUsuńMoje też :D I wygląda na to, że Aleppo też będzie!
Usuń