8 sie 2014

Powakacyjny plan pielęgnacji!

Już w trakcie wyjazdu, obserwując zmiany na mojej czuprynie i buzince, wiedziałam, że moją pielęgnację będzie trzeba zmienić. Nie są to zmiany radykalne, ale za to pomagające dojść do siebie po kąpielach słonecznych. Jeśli chodzi o włosy, przesuszyły mi się na końcach, paskudnie się plączą i trzeba mnóstwo cierpliwości by je rozczesać. Jakby tego było mało samo hennowanie również im specjalnie nie pomogło, a wręcz przesuszyło jeszcze bardziej - możliwe, że m.in. dzięki trzymaniu henny eksperymentalnie przez dwie godzinki (ale efekt mi się podoba bardzo, jest głęboki i sporo ciemniejszy niż zazwyczaj, zrobię Wam jutro zdjęcie do aktualizacji włosowej, bo teraz mam położony olej...). Buzinka ma się trochę lepiej, bo nie uświadczycie na niej wyprysków, za to jest zapchana. Już nie tak mocno, jak po powrocie, bo na dzień dobry zrobiłam sobie plastry oczyszczające z żelatyny i najgorsze mam już za sobą, ale ciągle problem jest - albo zaczęłam nagle zwracać na to uwagę, jak pryszcze zniknęły. Mam też wrażenie, że znów mam do czynienia z buźką mieszaną w stronę suchej, bo w ciągu dnia skóra robi się nieprzyjemnie napięta, choć jeszcze nie ma na niej suchych skórek.

Z włosami poradzę sobie szybciutko, potrzebują po prostu silnej dawki nawilżenia. Buźka to dla mnie powrót do sytuacji z początków tego bloga. Będę więc ją nawilżała i delikatnie oczyszczała. I nie popełnię tego błędu, co na początku pielęgnacyjnego maniactwa - tym razem postawię na minimalizm!


W przypadku włosów mój plan na przynajmniej najbliższy miesiąc:
  • Mycie włosów codziennie lub co dwa dni, jak mi włosy pozwolą rosyjskim czarnym mydłem. Zawiera SLS, ale jest delikatne. Zamierzam też stosować metodę OMO, gdzie pierwszym O będą oleje nałożone przynajmniej 2 godziny przed myciem (a w praktyce pewnie noc przed myciem ;) ).
    Swoją drogą popatrzcie na zużycie mydełka. Kupione w styczniu, myłam nim włosy z reguł codziennie, od czasu do czasu buźkę, a nawet całe ciałko, mój B. bardzo lubi jego zapach i też chętnie używa, jak mnie odwiedza.
  • Po myciu balsam marokański. Mam jeszcze turecki, ale chciałabym się przekonać o działaniu marokańskiego już po powrocie, gdzie moje włosy nie są już męczone i niszczone - by zdecydować który z nich jest lepszy.
  • Raz w tygodniu maska marokańska dla silnego odżywienia włosów (pod czepek na godzinkę). Polecam z całego serca, nigdy nie miałam lepszej maski.
  • Przed każdym myciem oleje przynajmniej na końcówki. W tej roli niezawodny olej z awokado (który się kończy ;() i mała nowość, którą dostałam od Ewy w ramach Green Boxa, olej jojoba! Moje włosy go pokochały, a użyłam zaledwie dwa razy.
  • Do zabezpieczenia włosów jedwab z GP. Używam na całą długość włosów, nie obciąża i ładnie pachnie.
  • W upalne dni ciągle mam zamiar stosować mgiełkę z GlissKura, która ma filtry UV. Nie ma jej na zdjęciu z mojego czystego zapominalstwa, ale możecie ją sobie obejrzeć w mojej wakacyjnej kosmetyczce (:
  • Przez cały ten czas będę łykać Priorin Extra, dobijam do końca pierwszego miesiąca kuracji. Chcecie podsumowanie? :) 


  • Mycie twarzy rano i wieczorem mydełkiem Aleppo 20%, również prezent od kochanej Ewy!
  • Po myciu tonizowanie twarzy i likwidowanie uczucia ściągnięcia tonikiem oczyszczającym z Baikal Herbals. Bardziej z niego tonik kojący niż oczyszczający, ale niech im będzie.
  • Po myciu, gdy skóra jeszcze ciągle pięknie wszystko chłonie, kremik Palmarosa&Thistle z Gaia Creams, dla cery kapryśnej z nadprodukcją sebum. Kremik nakładam cienką warstwą, żeby nie błyszczeć się jak psu jajka. Kremik, oprócz głównego działania, fajnie nawilża i koi podrażnioną buźkę.
  • Przed wyjściem z domu ponownie będę przecierać twarz tonikiem, by pozbyć się pozostałości kremiku z Gaia Creams, by nałożyć nawilżające serum z Baikal Herbals. Serum uwielbiam, genialnie sprawdza się pod makijaż. Odkąd go mam (przełom marca i kwietnia), nie mam problemów z przesuszoną cerą.
  • Makijaż ma się skromnie, na dzień obecny stosuję jedynie puder (cierpię na brak minerałków pod obecny kolor skóry, bo jestem czorno jak wongiel - biorąc w zestawienie kolor skóry pod majtkami :) ). Za to szaleję z oczami i ustami!
  • Na noc nie nakładam nic. Bezwiednie zaczęłam stosować zasadę bezkremowych nocy i moja skóra dobrze ją przyjmuje. Do tego stopnia, że kaprysi, jak się na nią coś założy - jedyny wyjątek: nawilżające serum. Nie rozumiem tego zachowania, ale jakoś szczególnie nie narzekam i się dostosowuję.
  • Raz w tygodniu peeling enzymatyczny, dwa razy maseczka z indyjskiej glinki Multani Mati, kolejny prezent od Ewy! :*
  • Na okolice oczu obecnie stosuję ampułkę Yasumi Eye Pouch.
  • I oczywiście co tydzień plastry oczyszczające z żelatyny :)
Podoba Wam się moja pielęgnacja? Podpatrzyłyście coś sobie? A może macie swoje sprawdzone patenty na powakacyjną pielęgnację?

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka


16 komentarzy:

  1. Moja cera też woli bezkremowe noce :) Choć pojawiające się czasem uczucie ściągnięcia potrafi rozdrażnić.
    Chyba się skuszę na te serum z Baikal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nigdy się skóra nie ściągnęła przez noc. Może ją słabo nawilżasz przez dzień?
      Jest warte zachodu, a tanie :)

      Usuń
    2. Możliwe, choć używam obecnie kremu ze sporą ilością dobroci - kwas hialuronowy, olej arganowy... Musiałabym spojrzeć na skład, a nie jestem obecnie w domu. Może też zastosowany jako konserwant alkohol szkodzi, albo powinnam zmienić myjadełko do twarzy...
      BTW może jakaś akcja kwasowa od września/października? :)

      Usuń
    3. Hah, nie ma problemu - ja na pewno będę się kwasić :)

      Usuń
  2. Indyjskich maseczek jestem bardzo ciekawa. Niestety nieco zniechęciłam się po różanej z Hesh, którą otrzymałam w ecoboxie. Niemiłosiernie mnie uczuliła i niestety musiała pójść w odstawkę. A szkoda, bo lubię maski w proszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę Cię nie rozumiem. Maseczka różana z Hesha ma w składzie po prostu proszek z róży Rosa Alba. Więc po prostu masz uczulenia na tę różyczkę, dlaczego masz więc zniechęcić się do innych produktów?

      Usuń
  3. Z chęcią bym spróbowała tej marokańskiej maski :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. też chyba musiałabym zrobić sobie taki plan! zanim przeczytałam to popatrzyłam na zdjęcie i próbowałam sobie przypomnieć od kiedy masz to czarne mydło (wiedziałam tylko że już baardzo dawno), potem już wszystko wiedziałam :D w pielęgnacji twarzy też stawiam na minimalną ilość produktów, bo to się najlepiej sprawdza. w ogóle czy ja na tym kremiku od Gai dobrze widzę, że widnieje tam Twój nick? :D
    ps: jutro będziesz mogła kombinować jakie minerały zamówić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widnieje! Trzy dni chodziłam w skowronkach, jak zobaczyłam Jaskółkę na kremiku :D
      Jejku, jesteś kochana! :* To czekam!

      Usuń
    2. Też mnie "osobisty" napis na kremie baaardzo ucieszył :)

      Usuń
  5. Bardzo mi miło, że jesteś zadowolona z tego co dla Ciebie wybrałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilku propozycji nie znam, muszę się za nimi rozglądnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo rosyjskich kosmetyków u Ciebie! U mnie rządzą wszelkie tłuściochy - jest gorąco, sucho, słońce praży, więc już teraz sięgam po jak najcięższe kalibry. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tłuściochy w wakacje się nie sprawdzają, potwornie mnie zapychają. Dlatego też ograniczam oleje na twarz, przemycam je jedynie w postaci kremiku z Gaia Creams.
      Rosyjskie kosmetyki to moja mała miłość:)

      Usuń
  8. Mydło i peeling to moje hity 2014 roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też :D I wygląda na to, że Aleppo też będzie!

      Usuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele