3 cze 2014

Ziołowy peeling enzymatyczny Organique

Porządne złuszczanie naskórka to podstawa mojej pielęgnacji. Kocham się z kwasami od dawna, a jak kwasy to odpowiednie złuszczanie. Z wylinką da się wytrzymać, ale z dobrym peelingiem enzymatycznym nie trzeba się wcale z nią kolegować.

Na peeling enzymatyczny powinna zdecydować się każda z Was, która narzeka na wyskakujących nieproszonych gości. Peeling mechaniczny roznosi gości po całej buźce, by mogli balangować na całej jej powierzchni, podrażnia stany zapalne. Peeling enzymatyczny rozpuszcza naskórek w miejscu, gdzie został nałożony, bez niepotrzebnego pocierania, roznoszenia, podrażniania.

Peeling od Organique jest wyjątkowy. Udało mi się go upolować na promocji z Shinyboxa - 4 produkty, w tym to cudeńko, za 39zł. Interes mojego życia, bo nie wyobrażam sobie mojej dalszej pielęgnacyjnej drogi bez tego produktu.


Już samo opakowanie jest śliczne. Prosta, przyjemna dla oka szata graficzna serii Basic Cleaner kojarzy się z odświeżeniem. Samo opakowanie wykonane jest z solidnego plastiku. Delikatne metalowe wieczko łatwo ulega odgnieceniu, jak widać na obrazku - takie już do mnie trafiło :(
Jednak logo wytłoczone na nim daje świetny efekt, ładnie wygląda w łazience i kojarzy się z ekskluzywnością.

Wieczko bez problemu się odkręca, produkt wydobędziemy paluszkami bez problemu. Są pośród Was takie, które nie lubią takiego sposobu aplikacji, bo to niehigieniczne... Nie sprawia mi to najmniejszego problemu, peeling nakładam na twarz podczas kąpieli, rączki i buźka wcześniej umyta, a zawarte w peelingu kwasy spokojnie dadzą radę z ewentualnymi niedobitkami :)


Skład jest po prostu fenomenalny!

Woda, glinka biała, gliceryna, Cetearyl Alcohol (emolient tłusty), Ceteareth-20 (emulgator O/W), Caprylic/Capric Triglyceride (substancja zmiękczająca, dopuszczona do produktów naturalnych), olej rzepakowy, talk, kwas cytrynowy, kwas mlekowy, Mannitol (naturalny alkohol cukrowy), papaina, bromelaina, kwas glikolowy, Spent Grain Wax (wosk zbożowy, produkt uboczny w produkcji piwa), Isomerized Linoleic Acid (sprzężony kwas linolowy), Behenic Acid (kwas behenowy), Palmitoyl Tripeptide-5 (peptyd przeciwzmarszczkowy, stymuluje syntezę kolagenu), Propylene Glycol (humektant, promotor przenikania), wyciąg z krwawnika, wyciąg z korzenia prawoślazu, wyciąg z liści melisy, witamina E (tocopheryl acetate), guma ksantowa, wodorotlenek potasu (regulator pH), Phenoxyethanol (konserwant), Ethylhexylglycerin (konserwant pochodzenia naturalnego, działa nawilżająco), Parfum, 2-(4-Tetr Butylbenzyl) Propionaldehyde (zapach lilii), Hexyl Cinnamaldehyde (zapach jaśminu), Hydroxycitronellal (zapach konwalii), Linalool, Geraniol, Citronellol, Limonene, Isoeugenol, Citral (kompozycja zapachowa)

Znajdziemy tutaj ogromne ilości glinki białej, która dogłębnie oczyszcza skórę. Za jej złuszczanie odpowiadają głównie papaina i bromelaina (poczytacie o nich więcej u 0jli, kochana pokazuje też jak zrobić sobie peeling enzymatyczny z owoców!), ale również kwasy takie jak: cytrynowy, mlekowy, glikolowy, behenowy. Cytrynowy wybieli przebarwienia, mlekowy dodatkowo nawilży. Jednak kwas glikolowy jest dość mocnym kwasem i u mnie peeling pozostawia nieco zaróżowioną buźkę, którą trzeba ukoić. U większych wrażliwców może pojawić się nieprzyjemne szczypanie z powodu tego kwasu, nie jest to jednak reguła - mój B. nic nie czuł :)
Znajdziemy w produkcie również peptyd, który stymuluje produkcje kolagenu, żebyśmy były zabójczo piękne na wieki, ekstrakty z melisy, prawoślazu i krwawnika - rośliny bogate w witaminy i minerały, łagodzące stany zapalne, krwawnik dodatkowo przyspiesza eksfoliację. Mannitol reguluję pracę gruczołów łojowych, witamina E jak zawsze dba wielowymiarowo o naszą skórę. Końcówka składu to już konserwanty - bardzo ładne - i kompozycja zapachowa, niekoniecznie dobra dla wrażliwców, ale za to warta zachodu. Produkt pachnie luksusowym SPA :)


Zapach cudny, konsystencja kremowa, sunie ładnie po skórze i pięknie się rozprowadza. Dzięki temu możemy zaoszczędzić produkt, który do tanich nie należy. Nakładając go zwilżonymi rękoma na zwilżoną buźkę zużyjemy go dwa razy mniej. Na zdjęciu widzicie moje ponad dwumiesięczne zużycie, a zdarzało mi się go używać dwa razy na tydzień.

Działanie? Fenomenalne. Porządnie złuszcza, pozostawia buźkę gładką i nie jest to złudne uczucie pozostawionej warstwy! Jest genialny dla alergików - ciągły katar, wiecznie obolały nosek i pocieranie, pocieranie, pocieranie. Nosek potrafi wyglądać masakrycznie. Wystarczy nałożyć peeling, trochę poszczypie, ale za to nosek gładki i skóra przyjemnie zmiękczona, już tak nie boli.
Nigdy nie zostawił mi ani jednej suchej skórki, przebarwienia po minionym trądziku przy nim bledną (ze strachu? :)), blizny powolutku, powolutku dzięki kwasom się spłycają - jednak dla nich potrzeba większego kalibru, lecz to dopiero na jesień. I skóra taka miękka, nawilżona, elastyczna. Maseczka nawilżająca i peeling w jednym - cu deń ko!

Podsumowując, idealne rozwiązanie dla kwasomaniaczek lub osób przechodzących kurację dermatologiczną, które potrzebują delikatnego złuszczania (używałam przy Atredermie, szczypało troszkę, bo skóra nadwrażliwa, ale po zabiegu nic złego się nie działo). Organique ma mnie całą! Na dniach jedziemy z B. do Bielska na pyszne sushi i koniecznie odwiedzę wtedy stoisko Organique, by popatrzyć, pomacać i przygarnąć. Słyszałam o ich gąbkach do kąpieli i czuję się bardzo zaciekawiona :)

Poopowiadacie mi trochę o Organique? Macie swoje cudeńka? :)

Pozdrawiam ciepło - bo szaro, buro za oknem, ciepły uśmiech się przyda! Jaskółka


Disqus for Jaskółcze Ziele