23 wrz 2014

Gdy zwykłe olejowanie nie działa - olejowanie na glicerynę

Olejowanie na glicerynę to temat, którego nie poruszyłabym, gdyby nie Wy, kochani. Szukaliście informacji na ten temat u mnie już wielokrotnie, aż sama w końcu się zaciekawiłam i również zaczęłam szperać. I oczywiście testować na sobie. Olejuję w ten sposób włosy od dobrego miesiąca z hakiem i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Dzięki tej metodzie moje włosy powróciły po wakacyjnym przesuszeniu do formy już w dwa dni, tak samo było, gdy pojawił się przesusz po ostatniej koloryzacji henną irańską z dodatkiem ziół indyjskich.

Może na początek trochę teorii? Dlaczego właściwie olejowanie, tak chwalone przez rzeszę włosomaniaczek u niektórych się nie sprawdza? Dzisiaj musimy wejść trochę w temat emolientów i humektantów, temat w którym wykorzystywane nazwy często odrzucają (przynajmniej ja przez długi okres omijałam go szerokim łukiem, jak widać z głupoty!), a jednak bardzo istotnym w całej sprawie. 

Oleje są emolientami, a emolienty mają za zadanie ograniczyć odparowywanie wody z włosów do zera. Tworzą na powierzchni włosa czy też skóry powłoczkę, która to zadanie świetnie spełnia. Potrafią pięknie zmiękczyć włos, sprawić że będzie elastyczny i mięsisty, ale sam z siebie włosa nie nawilży.

Wykorzystywana przez nas w tym sposobie gliceryna pełni rolę humektanta. I to właśnie humektantom zawdzięczamy nawilżanie włosów (i skóry!). Robią to dzięki możliwości wiązania cząsteczek wody z powietrza, dzięki czemu pięknie je nawadniają. Stosowane solo w złych warunkach, np. zimą, w okresie grzewczym czy przy niskiej wilgotności powietrza, z racji swoich właściwości wiązania cząsteczek wody, mogą wysuszyć włosy czy skórę - w takim wypadku po prostu pobierają wodę z włosa/skóry. Aby temu zapobiec, włos pokryty humektantem pokrywamy... emolientem. Logiczne, prawda? :)

Dla wielu początkujących włosomaniaczek lub dziewczyn, które pomimo świadomego dbania o włosy dalej mają problemy z ich nawilżeniem ta prosta zależność może okazać się świętym Graalem włosowej pielęgnacji :)

Pamiętajcie, że nie musicie poprzestawać na glicerynie w roli humektanta, ani na olejach w roli emolienta. Przyda się tutaj trochę analiza składów masek i odżywek, by tą zależność wykorzystywać jak najlepiej nie tylko podczas olejowania! Ja tylko przedstawiam jedną z możliwości, domową i po kosztach.

Olejowałam włosy ponad miesiąc, średnio 2-3 razy w tygodniu. Najpierw wcierałam we włosy glicerynę, nie żałowałam sobie! Włosy po niej są nieprzyjemnie sklejone (ale nie tak jak np. po miodzie), nałożony później olej nieco ten efekt łagodzi. Samego oleju - w moim przypadku lniany z dodatkiem masła shea - nałożyłam nieco więcej niż zwykle, by dokładnie pokryć całe włosy. Nie siedziałam z mieszanką długo (jak na mnie), 3-4 godzinki zazwyczaj, po czym myłam główkę. Potem standardowo lekka odżywka i jestem gotowa na podbój świata.

Moje wrażenia? Włosy mocniej odżywione, mięsiste, ładnie się układające, dociążone. Efekt stuningowanego olejowania szczególnie widoczny jest na końcówkach, które jeszcze ciągle pamiętają czasy farbowania chemicznego i totalnego olewactwa jeśli chodzi o pielęgnację włosów, i lubią kaprysić przy każdej możliwej okazji. Włoski odżywione, mniej się plączą i puszą.

 Glicerynkę mam za sobą i teraz zdecydowanie częściej będę sięgać po sok z aloesu pod olej, też fajny humektant a praca z nim o niebo lepsza!

Mam nadzieję, że dzisiejszym postem uda mi się zrewolucjonizować Wasze podejście do humektantów i emolientów. I oczywiście pokładam nadzieję w Waszych pięknych włoskach :)

P.S. Dla tych, którzy szukają alternatywnego rozwiązania do olejowania, gorąco polecam przepis Pepy na majonez na włoski :) Jedno żółtko (humektant i świetny emulgator ze względu na zawartość lecytyny), dwie łyżki oliwy z oliwek, kręcimy majonez i na włosy. Po niczym nie miałam tak miękkich i sypkich włosów!

Dajcie koniecznie znać jak u Was sprawdza się ta metoda :)


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


31 komentarzy:

  1. Musze wypróbować tego sposobu choc moim wlosom trudno dogodzić; ) ostaynio zadko je olejuje bo potem byly jakby obciazone mimo dokladnego mycia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz przepiękne włosy! Na pewno spróbuję tej metody na moim sianku... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi się podobają Twoje włosy!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę wypróbować tego sposobu. Może dzięki niemu moje włosy będą bardziej nawilżone. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można kombinować z sokiem z aloesu, nawet z mlekiem kokosowym! :)

      Usuń
  5. Masz śliczne włosy, jednak za leniwa jestem na takie coś. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. A mogę zostawić tak naolejowane włosy na całą noc?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to po prostu z gliceryną nie było komfortowe. Ale jakby ją zamieniłam na sok z aloesu to sama siedzę całą noc z tą mieszanką na głowie :)

      Usuń
  7. no to dałaś mi pomysł jak wykorzystać zalegającą glicerynę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glicerynę możesz dodawać też do masek czy maseczek :D

      Usuń
  8. Ojojoj ja bym nie wytrzymała 4 godzin. Ja wcieram rybki keratynowe i po 15 minutach do pół godz myję głowę, więcej mi nie trzeba :). Ooo super, że polubiłaś maseczkę. Muszę powiedzieć babci Zosi, że się przepis przydaje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest kwestia tego, co lubią Twoje włosy i oczywiście, jak sama się z tym czujesz. Ja mogę pół dnia z naolejowanymi włosami paradować i jeszcze pójść tak spać, główkę myję dopiero rano. Ale moje włosy tak lubią, a ja sama jakoś niekomfortowo się z tym nie czuję. Chyba, że ktoś wpadnie :D
      Przepis jest genialny, obie z mamą go lubimy!

      Usuń
  9. O jajku słyszałam, ale jakoś nie mogę się przekonać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę zapisać ten przepis i wypróbować :) I rozejrzeć się za gliceryną :) Zima idzie, moje włosy będą tak kaprysić, że szkoda gadać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apteka, 30g za 2zł z groszami. Chyba, że wolisz od razu więcej :D

      Usuń
  11. U Ciebie ta metoda dała piękny efekt, muszę kiedyś wypróbować u siebie z żelem aloesowym w roli humektantu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie teraz kombinuję, ale z sokiem aloesowym, bo siedzi w lodówce. Żel zrobię sobie sama, gdy mi aloesik jeszcze trochę podrośnie. Ale mam też chrapkę na kombinację z mleczkiem kokosowym!

      Usuń
  12. Oo muszę koniecznie wypróbować, tylko gliceryny nie mam czystej w domu, ale jajko i oliwę z oliwek znajdę, więc metodę Pepy przetestuję szybciej, możliwe że już jutro przed myciem włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kiedyś mieszałam olejek z gliceryną i jednocześnie wcierałam we włosy, teraz przetestuję Twój sposób :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia czy kolejność ma znaczenie... :)

      Usuń
  14. O, nigdy nie słyszałam nawet o takiej metodzie. Niestety nie mam w domu takiego półproduktu. Moje włosy nie wymagają większej pielęgnacji, więc ta tematyka jest mi trochę obca. Niedawno dowiedziałam się, że mam włosy pomiędzy średnio a niskoporowate i mam zamiar tę wiedzę dopiero wykorzystać w olejowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale masz żel aloesowy! Możesz z nim pokombinować!
      Moje włosy na długości też jakoś specjalnie nie kapryszą, końcówki już foszki swoje mają, bo pamiętają jeszcze farbowanie chemiczne... no i jak to końcówki :)

      Usuń
  15. Zgadzam się w 100% olejowanie na glicerynę daje piękne efekty, których często nie da się uzyskać samym olejek ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. jeeejku, ale gładkie :) chętnie ukręcę sobie taki majonezik! a glicerynę też wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele