Jedyne, czego potrzebujemy do naszego laminowania jest... siemię lniane! Na szklankę wody przypada jedna łyżka nasion siemienia lnianego. Gotujemy go na wolnym ogniu przez 10-15 minut i voila! Niektórzy odcedzają nasiona od powstałego żelu (gdyż przepis jest identyczny z robieniem żelu lnianego!), jednak na blogu Kingi (klik) dowiadujemy się, że jeśli nie oddzielimy nasion od żelu, efekt będzie jeszcze lepszy! Na pewno niejedna z Was teraz wyobraża siebie wyczesująca nasiona z włosów - nic bardziej mylnego! Podczas gotowania nasiona otaczają się galaretowatą otoczką, która sprawia, że z łatwością wypłukują się one nam z włosów. Jedyny większy problem może być z tymi, które zaplątały się u nasady włosów, ale wystarczy potrzepać trochę palcami i same wypływają. No ale minusem są te ziarenka wszędzie, więc radzę nakładać żel z nasionkami pod prysznicem lub w wannie (a nie nad umywalką, jak ja to zrobiłam!).
Dla tych, których bawienie się z ziarenkami nie przekonuje, dobra rada - przecedzajcie żel zaraz po zdjęciu z ognia, później zgęstnieje i nic z tego nie będzie!
Jeśli jednak zdecydujecie się na wersję z ziarenkami, radzę spłukiwać włosy pod prysznicem, przy okazji kąpieli. Ominie Was wyciąganie ziarenek zza uszka :)
Siemię trzymamy na głowie przynajmniej 30 minut, ale im dłużej tym lepiej - jak przy olejowaniu. Po nałożeniu nakładami czepek (ręcznik odradzam w wersji z ziarenkami, wystarczy to sobie wyobrazić!), na to czapeczkę (z pomponem!) i bierzemy się za codzienne sprawy, chwytamy książkę lub uczymy się właściwości pierwiastków z bloku d...
Efekty po 2 godzinach trzymania na głowie? Pięknie błyszczące włosy o domkniętych łuskach! Włosy schły mi pół dnia, co jest idealnym przykładem na to. Jeśli chodzi o nawilżenie, maska z siemienia lnianego nie działa na mnie aż tak dobrze. Włosy są mięsiste, ale nie tak miękkie, jak po dobrej odżywce. Ale ten blask... :)
Nie uzyskałam efektu, jak Kinga, ale używałam samego siemienia lnianego :)
Zaraz skoczę sobie nałożyć maskę, by być w pełni zadowolona z efektu laminowania, a potem wracam do pierwiastków z bloku d i zadań z Pazdro... W ten weekend po raz pierwszy porządnie odczułam, że wróciłam do szkoły :( Mam nadzieję, że Wam wieczór mija milej!
Zaraz skoczę sobie nałożyć maskę, by być w pełni zadowolona z efektu laminowania, a potem wracam do pierwiastków z bloku d i zadań z Pazdro... W ten weekend po raz pierwszy porządnie odczułam, że wróciłam do szkoły :( Mam nadzieję, że Wam wieczór mija milej!
Pozdrawiam! I.
Z siemienia podobno świetne są maski i żele do stylizacji włosów, ja jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńKorzytałam już z niego jako żelu do loków, pisałam o tym w mojej walce o kręciołki :) Fajna sprawa, tylko zapach mógłby być lepszy - olejki eteryczne pójdą w ruch następnym razem :)
Usuńmuszę koniecznie spróbować...
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńOk, jutro sprawdzę Twoją metodę :D
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdziła :)
UsuńOstatnio robiłam nowym sposobem i wyszło super:)
OdpowiedzUsuńnowym sposobem? :)
UsuńMuszę w końcu próbować:)
OdpowiedzUsuńte ziarenka mogą być kłopotliwe, na pierwszy raz skorzystam z żelatyny choć nie cierpię jej zapachu
OdpowiedzUsuń