Od producenta: Kwiaty gardenii posiadają intensywny i egzotyczny zapach, którym przepojone jest powietrze Tahiti. Są one symbolem, charakterystycznym od dawnych czasów dla wysp Polinezji. Świeże kwiaty tiare wykorzystywane są zarówno do dekoracji i przyozdabiania włosów, w formie naszyjników i broszek, jak i w medycynie jako środek pielęgnacyjny i leczniczy. Kwiaty Tiare są wymieniane w Polinezyjskiej farmakopei, jako składnik całkowicie nietoksyczny, łagodzący migreny, bóle uszu, leczący jęczmień na oku oraz jako substancja o działaniu przeciwzapalnym, która działa gojąco na drobne uszkodzenia i podrażnienia skóry, łagodzi ukąszenia owadów oraz wspomaga leczenie stanów zapalnych skóry, w tym egzemy. Właściwości kwiatów tiare zostały również przebadane w obecnych czasach od strony chemicznej. Analizy potwierdziły obecność w ekstrakcie z gardenii tahitańskiej substancji aktywnych m.in. salicylanu metylu o działaniu przeciwzapalnym, gojącym, przeciwbólowym i łagodzącym.
Olej MONOI:
» Jest olejem dobrze tolerowanym przez skórę, bez zanotowanych podrażnień lub reakcji alergicznych.
» Posiada właściwości nawilżające, wygładzające i zmiękczające skórę.
» Wmasowany w skórę pozostawia na jej powierzchni delikatny, jedwabisty film, który chroni przed czynnikami zewnętrznymi środowiska oraz dodatkowo wzmacnia i zwiększa elastyczność skóry.
» Wykazuje własności przeciwzapalne, łagodzące i gojące drobne uszkodzenia skóry, ukąszenia owadów.
» Działa antyseptycznie i przeciwgrzybiczo,
dzięki czemu polecany jest również jako dodatek w pielęgnacji skóry
łojotokowej i trądzikowej.
» Zastosowany po opalaniu delikatnie
chłodzi rozgrzaną słońcem skórę oraz sprzyja regeneracji i złagodzeniu
podrażnienia posłonecznego.
» W porównaniu z olejem kokosowym, właściwości nawadniające wierzchnie warstwy naskórka oleju MONOI są bardziej długotrwałe.
Po aplikacji oleju MONOI stopień nawilżenia naskórka zwiększa się z
czasem i utrzymuje do 8 godzin. W przypadku oleju kokosowego poziom
nawilżenia spada po 4 godzinach od aplikacji.
» Bazowy olej kokosowy charakteryzuje się
obfitą zawartością kwasu laurynowego, który wykazuje wysokie
powinowactwo do włókna włosa, dzięki temu olej MONOI działa również regenerująco na włosy suche, z rozdwajającymi końcami.
Nałożony na włosy wbudowuje się w ich strukturę, wygładzając je,
zapobiegając mechanicznym zniszczeniom (np. podczas czesania) oraz
chroniąc przed działaniem detergentów i słonej lub chlorowanej wody.
» Odpowiedni jako olejek chroniący włosy przed słońcem i morską wodą. Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Tiare (Gardenia Tahitensis) Flower Extract
Cena: 12,60zł/50ml (ja płaciłam coś koło 18...:))
Opakowanie to plastikowy słoiczek z taką samą nakrętką, z naklejką, która podaje nam nazwę produktu i datę ważności (jak to jest w przypadku każdego produktu z BU). Plastik jest ciemny, ale widać ile produktu jest w środku. Z początku myślałam, że takie rozwiązanie może być nieporęczne, nie mam jednak problemu z aplikacją oleju, niezależnie od jego stanu skupienia. Otóż olej zmienia go w zależności od temperatury - powyżej 20 stopni zamienia się w ciecz. W takim przypadku wystarczy po prostu zanurzyć w nim palec (czysty...;)). Gdy stan skupienia jest stały, olej ugina się pod palcem i można sobie odpowiednią ilość oleju wygrzebać. Olej topnieje w kontakcie ze skórą, więc łatwo się rozsmarowuje.
Zapach jest specyficzny, ja go pokochałam. Lubiłam go nakładać na twarz w ciepłe dni w Bułagarii przed wyjściem i cieszyć się zapachem przez resztę wieczoru - do tego skóra delikatnie się błyszczała (mam tu na myśli delikatne rozświetlenie twarzy, nie mylić z tłustą skórą), przez co moja opalenizna wydawała się złocista.
Moja skóra w Bułgarii potrzebowała porządnej regeneracji po kąpielach w morzu i tych słonecznych. Olej świetnie sobie z tym radził. Nie miałam suchych skórek, co mnie zaskoczyło - nie wiedziałam, że będzie działał tak dobrze. Skóra była nawilżona i jędrna. Stosowałam go z kremem na noc z serii "Zatrzymanie Młodości", którego recenzję znajdziecie tutaj: klik.
Mam skórę mieszaną w stronę suchej, co oznacza, że strefa T lubi mi się błyszczeć, a jednocześnie na policzkach czole i nosie pojawiają mi się suche skórki. Odkąd stosuję olej monoi (teraz już nie codziennie, kilka razy na tydzień, w skrajnych przypadkach raz na tydzień) nie mam problemu z suchą skórą, a i błyszczenie zmalało. Niestety nie zauważyłam wpływu na koloryt skóry ani na trądzik.
Nie stosowałam jeszcze oleju monoi na włosy, ale zamierzam to w najbliższym czasie zmienić :)
Miałyście? Lubicie? :)
Chciałabym Was jeszcze zaprosić do akcji, którą organizuje Anwen (myślę, że nie muszę Wam jej przedstawiać!). Skoro drożdże nie wypaliły, pobawmy się olejami! Ja zaczynam już od jutra!
Chciałabym Was jeszcze zaprosić do akcji, którą organizuje Anwen (myślę, że nie muszę Wam jej przedstawiać!). Skoro drożdże nie wypaliły, pobawmy się olejami! Ja zaczynam już od jutra!
Pozdrawiam! I.
Ooo chyba mamy ten sam typ cery :). Dobrze wiedzieć! Jestem ciekawa, jak u Ciebie spisze się Sylveco, a tym olejkiem mnie zaintrygowałaś. Ja potrzebuję zawsze czegoś treściwego na zimę :)
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się doczekać Sylveco! Pewnie jeszcze bym się z zakupem wstrzymała, gdyby nie fakt, że znalazłam te kosmetyki w zielarni blisko mojej szkoły :) Żel rumiankowy przybędzie dla mnie w przyszłym tygodniu :)
UsuńJedynym "minusem" (niekoniecznie dla mnie :)) oleju monoi jest to, że jest on półschnący - trochę potrwa, aż się wchłonie, a i tak delikatny film pozostaje na skórze - ta warstwa ochronna o której zapewnia nas producent. i to nie przeszkadza, bo niecodziennie stosuję pełny makijaż.
pokusiłaś mnie tą firmą sylveco.. muszę się o niej czegoś więcej dowiedzieć :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę bardzo fajnie zapowiadająca się firma :)
Usuńpierwszy raz słyszę o tym oleju, al brzmi bardzo ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie wiem, że jest słabo znany. a nie powinien!
Usuńjakoś nie mam odwagi spróbować stosować oleje do twarzy czy włosów :(
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o włosy, to faktycznie, oleje nie każdemu służą. ale twarzy? powinnaś spróbować, naprawdę. pięknie nawilżają, regenerują, uelastyczniają :)
Usuńten olej to dla mnie nowość,ale naprawdę mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńwpadłam na niego kiedyś w Zielonym Koszyczku i jak zobaczyłam go na BU i o nim poczytałam... wiedziałam, że muszę go mieć! i się nie zawiodłam :)
UsuńBiorę udział w tej akcji z olejowaniem :)
OdpowiedzUsuńBłyszcząca się strefa T i skórki na nosie i policzkach... brzmi zupełnie jak moja cera :) Z tym, że mi skórki zdarzają się też czasem na brodzie. Nie znałam wcześniej tego oleju, ale zaciekawił mnie. Może na zimę się nada. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym oleju monoi, ale przekonałaś mnie jego efektami!;)
OdpowiedzUsuńteż mam zamiar kiedyś kupić ten żel rumiankowy :) co prawda aleppo dalej spisuje się świetnie, ale mam chęć na odmianę...
OdpowiedzUsuńoleju manoi jeszcze nie miałam, ale to pewnie kwestia czasu. moja skóra kocha olej kokosowy, wiec ten pewnie tez polubi. w chwili obecnej używam oleju z czarnuszki siewnej, jest wspaniały.... za jakiś czas napiszę o nim u siebie.
W mojej łazience na dobre rozgościły się olej arganowy i masło żurawinowe, również z BU. Tego drugiego niestety już więcej nie zamówię, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknął z oferty sklepu. A szkoda. Może przy następnym zamówieniu skuszę się na olej monoi, bo dotąd nigdy się na niego nie zdecydowałam (:
OdpowiedzUsuń