Zakochałam się ostatnio w maseczkach :) Chyba każda z nas ma takie okresy w życiu, podczas których ma bzika na punkcie określonego produktu. Wcześniej szalałam za tonikami i hydrolatami, i potrafiłam psikać buźkę i przecierać ją wacikami kilka razy dziennie - szczególnie, gdy było ciepło w wakacje. Teraz, gdy zrobiło się zimniej, lubię wskoczyć pod koc, puścić ulubiony serial lub dobry film i posiedzieć z maseczką.
Skoro więc mam bzika na punkcie maseczek, trzeba było się w jakieś zaopatrzyć! Przerobiłam już kilka jednorazowych, ale szybko doszłam do wniosku, że taka zabawa jest troszkę kosztowna. Postanowiłam więc kupić jedno większe opakowanie i dokładnie poznać działanie jednej konkretnej.
Wybrałam się więc do Hebe w czasie, gdy królowała tam promocja na kremy do twarzy - kupiłam wtedy sobie cudnie nawilżające serum z Avy, Hydranova - i do koszyka wrzuciłam nawilżającą maseczkę Nacomi, bogatą w mnóstwo antyoksydantów.
Jest to maseczka algowa typu peel off, czyli po 15 minutach zdejmujemy ją z twarzy w całości. Muszę się przyznać, że ściąganie maseczki sprawia mi wiele frajdy (Tośkowi też:)), budzi się we mnie dziecko! taka to już jestem, że takie proste głupie czynności przynoszą mi wiele radości.
W opakowaniu, które jest podwójne zabezpieczone - nakrętką i stoperem wewnątrz, mieści się 100ml sypkiej maseczki, którą wystarczy zalać wodą. Producent podał nam proporcje: 60g wody na 20g maseczki, ale ja mieszam wszystko na oko, do uzyskania konsystencji gęstego jogurtu. Na jeden wieczór zużywam jedną kopiastą łyżeczkę do herbaty. Jeśli chcę dopieścić również szyję, dodaję jeszcze pół łyżeczki.
Według producenta opakowanie powinno starczyć na 2-3 aplikacje, ja jestem już po 3 i dotarłam jedynie do połowy produktu. Niemniej jednak na razie tylko raz zastosowałam maseczkę również na szyję. Może po prostu mam mniejszą buzię niż przewidział producent :)
Maseczka jest niesamowicie wydajna, jeśli jest stosowana właśnie w ten sposób. Jedynym jej minusem jest to, że po zmieszaniu z wodą powstają grudki, których nie da się pozbyć nawet przy intensywnym mieszaniu - a maseczkę trzeba zaraz po zmieszaniu nakładać na buźkę, bo zaczyna gęstnieć i jeśli będziemy zwlekać zbyt długo to nie będziemy w stanie rozprowadzić jej na skórze. Należy pamiętać, by nakładać ją grubą warstwą, by nie zaschła nam na twarzy i uważać, by nie trafić nią na włosy - mnie się jeszcze nigdy nie udało nałożyć jej tak, by nie trafiła we włosy i przez resztę wieczoru skubię ją z pasemek :)
Maska pachnie... jak maska algowa :) Ma charakterystyczną morską woń, nieco glonowatą, ale nie uderza ona mocno w nos - uwierzcie mi, bywały takie maseczki algowe, z którymi ciężko było wytrzymać! Ściąga się ją ładnie, raz nawet udało mi się ją ściągnąć w jednym kawałku.
Skórę łatwo czyści się z pozostałości maski, wystarczy wacik zwilżony tonikiem czy hydrolatem - których mam dużo po ostatnim okresie tonikowego maniactwa - i wszystko ładnie schodzi ze skóry. Z włosów niestety już trochę gorzej.
Ziemia okrzemkowa, algi, uwodniony siarczek wapnia, pirofosforan tetrasodu (bufor pH, emulgator), dwutlenek tytanu, puder z pestek żurawiny, tlenek magnezu, zapach, wodorotlenek glinu, Cl 73350 (barwnik, Red 30 Lake)
Skład jest prościutki, pełen minerałów, które odżywią naszą buzię. Oprócz tego obiecane algi, które mają w sobie dużo dobra oraz obiecana żurawina, mała bombka antyoksydantów.
Bardzo lubię tę maseczkę, pozostawia skórę przyjemnie miękką, troszkę mokrą. Świetnie dogaduje się z moją buzią po zabiegu kwasami, używam ją na 2-3 dzień po zabiegu, ładnie koi buzie i co najważniejsze świetnie ją nawilża, przez co późniejsza wylinka nie jest taka dokuczliwa - nawet nie przerzuciłam się na krem BB, ciągle stosuję minerałki.
Efekt miękkiej, sprężystej skóry utrzymuje się na drugi dzień używania maseczki, a im częściej ją stosujemy, tym efekt jest trwalszy. Przede mną jeszcze ze 3 aplikacje, ale już teraz mogę powiedzieć, że z pewnością sięgnę po nią jeszcze raz. W ofercie Nacomi ma jeszcze kilka rodzajów maseczek algowych i bardzo chętnie poznam się ze wszystkimi po tak dobrym początku :)
Znacie maseczki algowe od Nacomi? Może macie swoją ulubioną wersję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com