Kurcze, miałam tyle planów na dzisiaj, tyle miejsc odwiedzić, tyle fajnych produktów zakupić, odwiedzić w końcu DM, zgarnąć coś dla Was... A tu mnie rozłożyło na części pierwsze! I do tego gardło oberwało, a chroniłam je jak tylko mogłam najlepiej... Znacie może jakieś dobre sposoby na wyjście z takiej nieprzyjemnej sytuacji? Szczególnie myślę o drogach oddechowych, bo zaczyna pobolewać mnie jak oddycham. Na pewno będę polować na olejek eukaliptusowy, ale zanim go dorwę, muszę polegać na domowych sposobach... i syropkach.
O to serum pytałyście mnie nie raz. Ja sama byłam go bardzo ciekawa, dlatego nie dziwi mnie to Wasze zainteresowanie. Nie jest to może moje wymarzone serum, nasze kierunki w pielęgnacji nieco się rozjeżdżają momentami, ale summa summarum jestem z niego całkiem zadowolona. Szczególnie, że można go dorwać za 20zł :)
Tak samo, jak wersja dla sucharków, jest to bardzo wydajny produkt, który z powodzeniem można stosować pod makijaż. Jego konsystencja jak na serum jest całkiem gęsta, ot taki lekki krem na dzień. Tutaj jednak trzeba sobie wyrobić szybką rękę we wsmarowywaniu produktu w skórę, bo bardzo szybko na niej zasycha - nie pozostawia filmu, po prostu ma się wrażenie, że skóra pochłania go w tempie błyskawicznym. Nie jest to nie do opanowania, ale ten efekt potrafi zaskoczyć i dopiero za którymś z kolei kremowaniem udaje się wszystko ładnie rozprowadzić.
Opakowanie jest typu airless, pompka działa bardzo ładnie, można stopniować nacisk, więc aplikujemy tyle kremu, ile sobie zażyczymy.
Zapach kremiku jest bardzo specyficzny, trochę marszczy mi się nosek, gdy palce masują mi jego okolice. Nie mam pojęcia jak to jest, ale nie dość, że nawilżające wersje kosmetyków Baikal Herbals lepiej na mnie działają, to jeszcze zdecydowanie ładniej pachną!
Aqua with infusions of: organiczny ekstrakt z szałwii lekarskiej, ekstrakt z zawilca żółtego, olej z białej porzeczki, organiczny ekstrakt z tymianku, organiczny ekstrakt z białej herbaty, eter dikaprylowy (emolient suchy), gliceryna, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate (emolient aprobowany do stosowania w kosmetykach naturalnych), alantoina, panthenol, guma ksantanowa, ekstrakt z korzenia łopiany większego, kwas glikolowy, cynk PCA (ogranicza wydzielanie sebum), perfum, alkohol benzylowy, kwas benzoesowy, kwas sorbinowy (konserwanty).
Skład bardzo prosty, bogaty w ekstrakty, które mają za zadanie nie tylko zapobiec naszą buźkę przed nadmiernemu świeceniu się, ale także odpowiednią ją odżywić, pomóc jej się zregenerować i zniwelować podrażnienia. Ekstrakt z białej herbaty dodatkowo będzie walczył z wolnymi rodnikami, a olej z białej porzeczki powolutku będzie zwężała nasze pory. Oprócz tych składników aktywnych w składzie znajdziemy również alantoinę i panthenol , które uspokoją podrażnioną skórę - a taka niejednokrotnie jest skóra problematyczna, kwas glikolowy wspomoże oczyszczanie się porów, zwęzi je i podrasuje nasze komórki w produkcji elastyny i kolagenu. Dwa emolienty to wystarczająca, by zapobiec ewentualnemu parowaniu wody z powierzchni skóry, cynk u cer mieszanych i tłustych jest zawsze mile widziany, a zastosowanie konserwanty są miłe dla oka.
Serum stosuję już drugi miesiąc. I tak ja wspomniałam, jestem z niego całkiem zadowolona, chociaż mam tutaj do wtrącenia małe "ale". Ja od kremu najbardziej oczekuję nawilżenia, a to serum zapewnia to w stopniu średnim. Nie jest źle, ale skóra miała się znacznie lepiej za czasów nawilżającej wersji (odkrywcze, prawda? :)). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie ma kremu cud i że ten konkretny produkt ma trochę inne zastosowanie, sprawia to jednak, że jest dla mnie niewystarczający i muszę uzupełniać swoją pielęgnację o inny produkt (teraz jest to resztka cudnego kremu od Gaia Creams ♥). Z moją buźką już jest tak, że niedostatecznie nawilżona zaczyna mocno kaprysić, a to kapryszenie objawia się wypryskami. Dlatego to dla mnie takie ważne :)
Niemniej jednak naprawdę jestem z niego zadowolona. Na polu walki, do którego został przeznaczony, wygrywa nie tylko pojedyncze bitwy, ale całe wojny! Świetnie radzi sobie z regulacją produkcji sebum, najlepiej ze wszystkich stosowanych przeze mnie kremów. Oczywiście nie niweluje "problemu całkowicie", cery mojego pokroju nigdy nie osiągną pielęgnacja całkowitego matu - ale ja na to wcale nie narzekam, płaski mat jest nudny, delikatnie błyszcząca się buźka wygląda na zdrową i pełną życia. Poza tym, zawsze będę to powtarzać!, tłustsze buźki starzeją się wolniej :)
Dzięki serum makijaż trzyma się w naprawdę dobrym stanie średnio o jakieś dwie godziny dłużej, co daje mi 5-6 godzin bez śladu powstawania tafli lustra na czole. Oczywiście, błysk powoli wychodzi, bo taka już nasza natura, ale nie wygląda to źle, ot naturalnie.
Wypryski też potrafią goić się szybciej, jeśli tylko im nie przeszkadzam dłubaniem. Powstaje ich mniej, moja skóra jest wyraźnie czystsza i powstaje na niej mniej przebarwień. Ciężko jest mi stwierdzić jego wpływ na zwężenie się porów, bo niedawno rozpoczęłam kurację kwasami i chociaż, tak, zauważyłam wyraźnie zwężone pory to nie jestem w stanie stwierdzić na ile jest to skutek tych trzech peelingów, które udało mi się wykonać, a na ile prosperujące działanie kremu na mojej skórze. Może efekty się nałożyły? Nie wiem, wystarczy mi sam fakt, że pory są mniejsze :)
Pomarudzę sobie jeszcze przez chwilę, że skóra mogłaby być lepiej nawilżona po samym tym serum, ale powiem szczerze, że i tak nawilża lepiej niż niejeden kosmetyk przeznaczony do cery tłustej, a to już coś. Ktoś pomyślał i o tym aspekcie pielęgnacji naszych buziek, kochane, zaczynają myśleć o naszych biednych tłuścioszkach! ♥
Zawsze można buźkę odżywiać w nocy - w moim przypadku królują jednak bezkremowe noce, więc nawilżanie i tak ma u mnie miejsce w ciągu dnia. Marudzenie marudzeniem, przynajmniej mam pretekst do nałożenia maseczki na twarz :)
Znacie się z tym produktem? Jakie macie o nim zdanie?
Jeśli jesteście zainteresowane serum, możecie je znaleźć, o tutaj, na Triny.pl :)
Jeśli jesteście zainteresowane serum, możecie je znaleźć, o tutaj, na Triny.pl :)
Robicie zakupy na Triny.pl? Ja bardzo lubię się u nich zaopatrywać, mają niezwykle szeroki asortyment kosmetyków różnego pochodzenia, w tym polskich. Można się zaopatrzyć we wszystko w jednym miejscu :)
Ja mam podobną cerę co Ty, więc podsyciłaś moją ciekawość :D
OdpowiedzUsuńMasz za swoje, Ty też mi tak robisz! :)
UsuńO ja właśnie kilka dni temu zamówiłam to serum na Skarby Syberii, ale jeszcze nie otworzyłam, więc tym bardziej się cieszę, że nie będzie złe :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się sprawdza! :D
UsuńPowinnam już powoli myśleć o zmianie kremu na coś bardziej pasującego do zimowej aury, ale na razie jeszcze stosuję krem nawilżający z Iwoniczanki na bazie wody termalnej. Dopóki nie ma mrozu :-) A na noc oleje.
OdpowiedzUsuńJa też muszę pomyśleć o bardziej zimowym kremie. Miałam dzisiaj sobie kupić nagietkowego tłuścioszka z Sylveco, ale mi nie wyszło... Mam nadzieję, że w Opolu też znajdę :)
UsuńMiałam wersję anti-age i byłam średnio zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńmiałam wersję nawilżającą na dzień i na noc i byłam zachwycona ich działaniem. rok temu zimą po raz pierwszy nie miałam problemu z przesuszeniem.. poza tym krem pięknie pachnie i to mi umilało używanie. jedyne co mnie troche irytowało to opakowanie. fajnie że pompka, ale co chwile mi się przewracało.
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz, wszystko Ci się może przewrócić. Jakoś nie zauważyłam, by któraś wersja mi się przewracała :)
Usuńno nie wiem... mi sie przewracaly bo opakowanie wysokie i cienkie ;D
UsuńTak sobie teraz zdałam sprawę, że opakowanie serum jest nieco mniejsze, bo zawiera 30ml :):):)
UsuńMiałam z tej serii krem na noc, ale nie bardzo byłam zadowolona :(
OdpowiedzUsuńA co tu się dziwić, w końcu krem na noc, fuj :):):)
Usuńa mi krem na noc nawet bardziej odpowiadał :]
UsuńNie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej marki. Podoba mi się opakowanie tego produktu.
OdpowiedzUsuńtak myślałam, że jednak to nawilżające lepiej się u Ciebie sprawdzi ;) skusiłaś mnie tym kwasem glikolowym i cynkiem w składzie. trzeba będzie kupić :D
OdpowiedzUsuńa Ty się kuruj! może spróbuj inhalacji herbatką miętową? :)
Załatwiłam już sobie olejek eukaliptusowy i cały dzień kominek się pali :) a jak się Top Chef skończy to załaduję się do wanny z jego odrobinką!
UsuńNie znam ale też nie są do mojej cery, za to cieszę się że Ty jesteś zadowolona. :)
OdpowiedzUsuń