1 lip 2014

Henna irańska i chwila dla włosów

Henna jest zbawieniem dla włosów, ale mimo wszystko zbawieniem drogim - chociaż przy moim obecnym użytkowaniu koszt ten rozkłada mi się na kilka ładnych miesięcy. Do tej pory kupowałam hennę Khadi, którą mam dostępną stacjonarnie, ale za 39 zł. W tym momencie odzywa mi się wewnętrzny głos odpowiadający za oszczędzanie, dzięki któremu wolę kupić hennę za 28 zł w internecie (pomijając fakt, że zamiast 39 zł nagle wydaję z 70, bo dorzucam kilka innych rzeczy :):):)).

Jak tylko Triny.pl zareklamowało hennę irańską dostępną w ich sklepie za 8 zł (50g), nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła :)


Za pomocą drogiej mamusi znającej język rosyjski udało mi się rozszyfrować tajemnicze napisy na opakowaniu. W pudełeczku zamknięta jest irańska henna wysokiej jakości. Pachnie i wygląda zupełnie jak henna Khadi. Przygotowałam ceramiczną miseczkę, drewniany nożyk do masła, by móc czymś moją paćkę wymieszać, zagotowałam wodę i odczekałam 10 minut - nigdy nie zalewamy henny wrzątkiem.


Po zalaniu henny nadeszło pierwsze zdziwienie. Henna instant?! W momencie cała henna wypiła całą wodę, nic nie pozostało suche. Jednak grudkowała się w specyficzny sposób, nie tak jak henna z amlą, którą trzeba mieszać i mieszać. Może jest to kwestia dolewania i dolewania wody - uczymy się na błędach, prawda? :)


Hennę odstawiłam na chwilkę - dosłownie na krótką wymuszoną wizytę w łazience :) - i po powrocie zastałam papkę, która wyglądała jak Khadi odstawiona na pół dnia. Zdziwiona, dolałam jeszcze wody i porządnie wszystko wymieszałam raz jeszcze.

W czasie, gdy przygotowałam sobie wszystkie niezbędne przybory - liczmy tak 5-10 minut - henna całkowicie zbrązowiała. Kolejne zdziwienie, w końcu henna Khadi brązowiała dopiero po jakiejś godzinie. Pomyślałam jednak, że to raczej dobry znak, bo henna szybciej uwolniła barwnik. Nie bawiłam się tym razem w odczekiwanie kilkunastu godzin, położyłam hennę zaraz po przygotowaniu stanowiska pracy.

I wtedy właśnie zaczęłam przeklinać niemiłosiernie. Te grudeczki widoczne na zdjęciu okazały się małymi drobnymi ziarenkami. Nie tylko potwornie utrudniało to nakładanie, ale również załatwiło mi niesamowity bałagan, gdy część z nich zaczęła osypywać się wszędzie wokół. Wplątywały mi się również we włosy, tworząc małe kołtuny, przez co hennowanie było znacznie bardziej pracochłonne - szczególnie, że hennuję się sama. Pominę już fakt, że bałam się o efekt kolorystyczny w takim przypadku.

Henny ledwo starczyło mi na odrosty + delikatne pociągnięcie na długość (tam gdzie mam naturalki, przy każdym hennowaniu staram się zatrzeć różnice pomiędzy włosami wcześniej farbowanymi chemicznie, a tymi, które były traktowane tylko henną). Ponieważ nie wiedziałam jaki kolor uzyskam, chciałam położyć hennę na całą długość, a tu taki klops... Dla porównania, na takie standardowe hennowane odrosty + trochę długości starcza mi 30 g Khadi, 50g spokojnie starcza na całą długość. Tutaj 50 g ledwo na pierwszą opcję.

Z tym kolorkiem nie wyszło tak źle, dostała mi się naprawdę ładna wiśnia, choć delikatna - a trzymałam hennę standardowo godzinkę. Ale powiem szczerze, że byłam zadowolona - osiągnąć taką ładną delikatną wisienkę na włosach henną to nie lada wyczyn! Jednak kolor wypłukał się szybko, a jeszcze nie minął tydzień (hennowałam w zeszłą środę wieczorkiem), a już mam na główce jakiś nijaki brąz. Będę musiała powtórzyć hennowanie na dniach.


Przy okazji, jak już się pohennowałam, zrobiłam również sobie chwilę dla włosów. Ciężko to nazwać dniem, gdyż u mnie zawsze rozkłada się to na dwa dni - moje włosy uwielbiają długie olejowanie, dlatego moją pielęgnację zaczynam od nakładania oleju wieczorkiem, by wpił się we włosy i podziałał na nie przez całą noc.

Postawiłam na ajurwedyjski olejek od Orientany, który uwielbiam i o którym będę Wam za niedługo obszernie pisać. Najwięcej nałożyłam go na skalp, trochę też na długość - chociaż na długość poszło znacznie więcej nafty kosmetycznej.

Rano dodatkowo potraktowałam włosy sokiem z aloesu - genialnie działa na moje włosy, silnie je zmiękcza. Pochodziłam tak sobie jeszcze do południa, po czym umyłam włosy czarnym mydłem, na długość położyłam resztki Kallosa Latte i po umyciu na jeszcze wilgotne włosy użyłam odżywki z Ziai b/s z proteinami jedwabiu.

Efekt takiej miłej chwili dla włosów i hennowania po prawie tygodniu:



Włosy na długości ostatni raz hennowałam w styczniu, na studniówkę. Od tamtej pory pozostawiłam je samym sobie, kolor utrzymuje się ładnie, jedynie bardziej zrudział. Przy następnym hennowaniu mam zamiar wyrównać kolor, hennując całość. Tymczasem mam małe ogniste ombre :)

Mam jeszcze jedną paczkę henny irańskiej i nie wiem co mam z nią zrobić. Może jeszcze kiedyś się przełamię i spróbuję coś z nią poczynić, może dodam ją po prostu do henny Khadi, by uzyskać bardziej czerwony kolor? :)

Pozdrawiam ciepło! Jaskółka

16 komentarzy:

  1. Ładne masz te włoski :) Ja bym na Twoim miejscu zrobiła do niej kolejne podejście :D Tylko szkoda, że okazała się niewydajna :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jednak wolę chemiczne mieszanki do włosów, jest mi łatwiej, szybciej i można przewidzieć efekt, choć oczywiście nie zawsze :( Ładny kolor, też kiedyś nosiłam takie odcienie na głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale przy hennie efekt utrzymuje się znacznie dłużej, szczególnie jeśli chodzi o rudości i czerwienie. Przy chemicznych po miesiącu szara myszka...

      Usuń
  3. Dość , że masz piękne włosy to jeszcze potrafisz wyczarować tak niesamowity kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ej i tak zaoszczędziłaś! nie opłaca się kupować przecież tylko jednej rzeczy! :D co do włosków to efekt wyszedł świetny, szkoda, że grudki utrudniały pracę i całość nie wystarczyła do pokrycia wszystkiego. jednak może jakbyś nałożyła 2 paczuszki, to by wystarczyło, a i tak zapłaciłabyś mniej niż za tą z Khadi;) ja przymierzam się do zakupu henny, ale bezbarwnej. zaraz poszukam czy taka irańska henna jest dostępna w tym "odcieniu"(? :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znalazłam! jest bezbarwna, nie pokoi mnie tylko, że pani ma na obrazku brązowe włosy
      ps: i jee, podnieśli cenę o całą złotówkę! :D

      Usuń
    2. Bo bezbarwną każdy może stosować! :) Widzisz, biznes is biznes :D

      Usuń
  5. Marzy mi się taki kolor włosów;) Jest śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami z tym oszczędzaniem tak jest ;-) Ja stosuję khadi, chociaż ostatnio miałam krótki romans z logoną i sante :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, Khadi to jednak porządna marka, warta swojej ceny. Chociaż kusi mnie jeszcze wypróbowanie Lass :)

      Usuń
  7. Ja ostatnio wróciłam do swoich naturalnych, ale kusi mnie odcień czerwieni, chociażby szamponetką :) Masz śliczne włoski:)

    OdpowiedzUsuń
  8. faktycznie ładny kolor po hennie, lol...
    też zrezygnuję z farb.. mimo, że niby miałam naturalną, to ona jednak, jakaś taka mocna...

    pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znałam tej henny, ale specem nie jestem więc znam khadi i jakieś tam podstawy mieszanek, gdzie można sobie kupić osobno i samemu coś tworzyć.
    Kolor wyszedł ładny, szkoda, że henny nie starczyło. To znaczy, że u mnie też by nie starczyło :/ Chyba pozostanę na razie przy khadi, ale i tak mnie wkurza niemiłosiernie, bo kolor się wypłukuje z prędkością światła...

    OdpowiedzUsuń
  10. Grudki, o których piszesz, nieco zniechęcają, ale kolor, który uzyskałaś, jest obłędny!
    Mi opakowanie Khadi z amlą i jatrophą wystarcza na 4-5 aplikacji... Więc takie opakowanie chyba wystarczyłoby na jeden raz. Może za jakiś czas się skuszę, na razie - przez wakacje - mam zamiar nieco zaszaleć i pobawić się tonerami. Później pewnie wrócę z podkulonym ogonem do henny i chętnie się tą, irańską, zainteresuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henna irańską uzyskałam kolor, który się spłukał. Jeśli się dobrze przyjrzeć, już widać odrosty. Do tego przyciemnił mi trochę naturalki i mam wyraźniejsze przejście pomiędzy nimi, a wcześniej farbowanymi chemicznie, co mnie wkurza niemiłosiernie.
      Na długości kolor uzyskałam Khadi, czystą henną bez dodatków. Z tym, że ostatni raz hennowałam w styczniu... :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele