Cześć kochani! Pisząc do Was dzisiaj mam przepiękny widok na góry. Za to kocham swój rodzinny domek, za te cudne widoki na Beskid Śląski. I oczywiście za najbliższych, ale to nie podlega żadnej dyskusji :)
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o niemieckiej firmie kosmetycznej Dr. Hauschka, która interesuje mnie od dłuższego czasu, i gdy zobaczyłam u nich w ofercie miniprodukty wiedziałam, że ich posiadanie to tylko kwestia czasu!
Historia marki Dr. Hauschka sięga 1935 roku, gdy Dr. Rudolf Hauschka założył przedsiębiorstwo farmaceutyczne WALA, którego produkty bazowały na roślinach leczniczych i surowcach naturalnych. Leki te miały za zadanie przywrócenie równowagi ciała i układu immunologicznego. Produkty tworzono w oparciu o sentencję rytm niesie życie, pozyskując wodne wyciągi roślinne w procesie rytmizacji. Czym jest zrytmizowany roztwór ciężko się doszukać, podejrzewam, że słowo to jest użyte jako całkiem udany chwyt marketingowy, świetnie wpisujący się w filozofię marki. Niemniej jednak istota procesu opisywana jest przez cztery słowa: ciepło, popiół, światło, popiół - Wärme-Ashe-Licht-Ashe, w skrócie WALA.
Historia marki Dr. Hauschka sięga 1935 roku, gdy Dr. Rudolf Hauschka założył przedsiębiorstwo farmaceutyczne WALA, którego produkty bazowały na roślinach leczniczych i surowcach naturalnych. Leki te miały za zadanie przywrócenie równowagi ciała i układu immunologicznego. Produkty tworzono w oparciu o sentencję rytm niesie życie, pozyskując wodne wyciągi roślinne w procesie rytmizacji. Czym jest zrytmizowany roztwór ciężko się doszukać, podejrzewam, że słowo to jest użyte jako całkiem udany chwyt marketingowy, świetnie wpisujący się w filozofię marki. Niemniej jednak istota procesu opisywana jest przez cztery słowa: ciepło, popiół, światło, popiół - Wärme-Ashe-Licht-Ashe, w skrócie WALA.
W kosmetyki Dr. Hauschka tchnęła w życie Elisabeth Sigmund. Miała ona wcześniej swój własny instytut kosmetyczny, jednak stworzone przez nią kosmetyki nie spełniały jej oczekiwań - doszła do wniosku, że byłyby jedynie dobrą bazą roślinną dla innych substancji aktywnych. Połączyła siły z zespołem WALA. Komponowanie nowatorskich jak na tamte czasy, w pełni naturalnych kosmetyków trwało 4 lata, aż wreszcie w 1967 poszły w świat, podbijając serce niejednej kobiety.
I takie oto kosmetyki z długą historią za sobą trafiły w moje łapki w uroczym metalowym pudełku. Jest to podróżny zestaw do oczyszczania twarzy, posiadający miniprodukty, które możecie kupić również osobno. Marka wychodzi z założenia, że mała próbka nie wystarczy, by odpowiednio zapoznać się z produktem - możemy jedynie dowiedzieć, czy nie powoduje u nas reakcji alergicznej. Aby dowiedzieć się, czy produkt jest dla nas odpowiedni, potrzeba większej jego ilości, stąd marka proponuje w swojej ofercie miniprodukty. Jest to fenomenalne rozwiązanie, biorąc pod uwagę cenę pełnowymiarowych produktów.
Podpowiem Wam, że w takim zestawie podróżnym miniprodukty wychodzą znacznie taniej. I mamy takie śliczne pudełeczko!
Pudełko zawiera 7 miniproduktów przeznaczonych do skóry zanieczyszczonej, problematycznej i tłustej, niemniej jednak świetnie sprawdzi się jako zestaw do oczyszczania twarzy również skóry innego typu. Znajdziemy w nim:
- 10g sypkiej maseczki oczyszczającej na bazie glinki (less)
- 10ml kremu do mycia twarzy na bazie mączki migdałowej
- 10ml toniku regulującego z atomizerem - idealne maleństwo do torebki!
- 5ml oczyszczającego olejku na dzień
- 10ml oczyszczającej kąpieli parowej
- 5ml maseczki rewitalizującej
- 5ml leciutkiego kremu z melisy na dzień
Z zestawu jedynie krem z melisy jest przeznaczony typowo dla cery tłustej i mieszanej, ponieważ jest tak niesamowicie leciutki, że znika ze skóry już podczas aplikacji! Coś niesamowitego, ideał na lato :) Pozostałe produkty z powodzeniem mogą być stosowane w rytuale oczyszczania każdej skóry. Poza tym kosmetyki w większości przepięknie pachną, prawe wszystkie piękną różą.
Zafundowałam sobie już pełnoprawny oczyszczający rytuał, składał się on z oczyszczenia skóry kremem myjącym, który jest bardzo delikatny dla skóry i pozostawia ją mięciutką - zastanawia mnie jednak dodatek alkoholu, który czuć mocno w zapachu. Miałam już kiedyś produkt myjący na bazie alkoholu (emulsję myjącą z Alterry z granatem) i na dłuższą metę mnie podrażniał. Krem nie pieni się w ogóle, przypomina puder myjący (w końcu jego bazą jest mączka migdałowa) w wersji gotowej do użycia. Następnym krokiem była kąpiel parowa, potem oczyszczająca maseczka, obowiązkowo tonizacja skóry i krem z melisy z dodatkiem olejku na dzień, by odżywić bardziej skórę. Rytuał niewątpliwie odprężający, szczególnie dla tych lubiących różany zapach - nie licząc zakończenia, bo krem z melisy pachnie świeżo, lekko cytrusowo. Skóra została ładnie oczyszczona, bez podrażnień czy zaczerwienienia!
Maseczka rewitalizująca też robi dobre pierwsze wrażenie, pięknie odżywia skórę i podejrzewam, że świetnie spisałaby się w przypadku regeneracji skóry podrażnionej słońcem.
Zestaw z powodzeniem pozwala mi na jeszcze jeden wieczorny rytuał z użyciem kąpieli parowej i maseczki oczyszczającej, poza tym mogę bliżej zapoznać się z produktami do dziennej pielęgnacji. Na razie jestem pełna zachwytów nad kremem z melisy, ale zobaczymy jak będzie sprawował się pod makijażem i w bardziej upalne dni. Na ten moment moim faworytem jest tonik!
Zestaw z powodzeniem pozwala mi na jeszcze jeden wieczorny rytuał z użyciem kąpieli parowej i maseczki oczyszczającej, poza tym mogę bliżej zapoznać się z produktami do dziennej pielęgnacji. Na razie jestem pełna zachwytów nad kremem z melisy, ale zobaczymy jak będzie sprawował się pod makijażem i w bardziej upalne dni. Na ten moment moim faworytem jest tonik!
Jednym słowem, zestawy podróżne, tak jak miniprodukty są świetnym sposobem na zapoznanie się z marką. Słyszałam o Dr. Hauschka wiele dobrego i cieszę się, że mogę poznać tak wiele produktów za jednym zamachem. Mam już kilka swoich typów, które chciałabym przytulić w pełnowymiarowym opakowaniu, ale wszystko wyjdzie w praniu :) Zdecydowanie jest to świetny patent na pielęgnację na wyjazdach - kosmetyki nie zajmą dużo miejsca, a możemy dopieścić się z lampką wina w ręku i pięknym widokiem na morze, góry, jezioro...
Ach, rozmarzyłam się. Znacie się już z Dr. Hauschka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com