18 lip 2016

Szampon lawenda & rozmaryn dla włosów normalnych | John Masters Organic

Cześć kochani! Nie było mnie tu przez ostatnie kilka dni, a wszystkiemu winne było czwartkowe usuwanie ósemki, z którym zwlekałam stanowczo zbyt długo. Była to moja druga ósemka, więc z doświadczenia przerażona byłam jedynie zabiegiem, bo szwy nie dawały sobie znać jakoś szczególnie, ale niestety za drugim razem było dużo, dużo ciężej. Boli niesamowicie, jestem na antybiotyku, non stop na lekach przeciwbólowych i do tego spuchłam tak niemiłosiernie, że wyglądam jak chomik z zapasami na całą zimę :) Muszę też na jakiś czas odpuścić z ćwiczeniami, bo zauważyłam, że mimowolnie spinają mi się mięśnie szczęki. Teraz jest już zdecydowanie lepiej, niż w poprzednie dni, ale dalej nie wyobrażam sobie dnia bez leków przeciwbólowych i cieszę się, że za oknem jest taka paskudna pogoda, bo miałabym naprawdę podły humor!

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o szamponie, który dostałam od Tośka na urodziny w marcu i który zdziałał naprawdę cuda na mojej głowie, a mianowicie na skalpie! Mowa o John Masters Organic z lawendą i rozmarynem - moje ulubione połączenie zapachowe! - dla włosów normalnych.


Opakowania John Masters Organic bardzo mi się podobają, wyglądają bardzo elegancko w łazienkowym koszyczku. To konkretnie wykonane jest z plastiku, na tyle mocnego, że przeszedł on spotkanie z podłogą bez zniszczeń, a na tyle elastycznego, że bez problemu da się butlę ścisnąć w celu wydobycia szamponu.

Konsystencja szamponu jest raczej gęsta o pięknym głębokim kolorze bursztynu. A zapach? Czy jest coś lepszego niż połączenie lawendy z rozmarynem? Zdecydowanie uwielbiam, szczególnie że jeśli nie nałożę na głowę odżywki o silnym zapachu, moje włosy delikatnie pachną tym połączeniem w ciągu dnia.

Sok z liści aloesu, woda, Decyl Glucoside, Sodium Lauroamphoacetate, Sodium Cocoyl Sulfoacetate, betaina babasuamidopropylowa (detergenty), panthenol (wit. B5), olejek eteryczny z lawendy wąskolistnej, olejek eteryczny z rozmarynu, hydrolizowane proteiny soi, aminokwasy pszenicy, sorbitol, ekstrakt z liści żywokostu lekarskiego, ekstrakt z kwiatów rumianku, ekstrakt z kwiatów/liści/łodygi lawendy wąskolistnej, ekstrakt z korzenia pokrzywy, ekstrakt z liści/łodygi skrzypu polnego, ekstrakt z krwawnika pospolitego, ekstrakt z białej herbaty, ekstrakt z kory wierzby, ekstrakt z kwiatów wiciokrzewu, sorbitan potasu, benzoesan sodu (konserwanty), Guar Hydroxypro Pyltrimonium Chloride (działanie antystatyczne, poprawiające rozczesywanie), olej lniany, olej z ogórecznika, olej ze słonecznika, olej jojoba, tokoferol (wit. E), siarka, gliceryn

Skład jest bardzo bogaty w naturalne składniki, szczególnie zioła, które poprawiają stan skóry głowy, takie jak lawenda, rozmaryn - poprawiają ukrwienie - rumianek, skrzyp polny, pokrzywa czy kora wierzby - mają działanie kojące i łagodzące, regulują pracę gruczołów łojowych. Ich działanie dodatkowo wspomaga dodatek siarki. Posiada delikatne detergenty, oleje, które dodatkowo łagodzą ich działanie, a także witaminy i proteiny, by szampon dodatkowo pielęgnował włosy podczas mycia. Zapach produktu pochodzi z olejków eterycznych.
 

Jest to świetny szampon na co dzień - delikatny dla włosów i świetnie kojący dla skalpu. Pieni się bardzo dobrze, pod warunkiem, że nie będziemy skąpić w ilości - z początku oszczędzałam, stosując małe ilości i niestety szampon zupełnie nie chciał ze mną współpracować. Nie pienił się zbyt dobrze, szybko znikał we włosach. Dokładanie kolejnych porcji szamponu szybko nauczyło mnie, że takie oszczędzanie sprawia, że zużywam go dwa razy więcej, a efekt końcowy jest średni.

Jeśli jednak użyjemy ilość troszkę większą od orzecha laskowego, szampon pokazuję wtedy swoją prawdziwą naturę. Świetnie domywa włosy, pieni się bardzo przyzwoicie. Nauczył mój skalp ładnie pracować, przez co włosy nie przetłuszczają mi się tak szybko i mogę je myć co dwa, czasem nawet trzy dni, co jest dla mnie ogromnym sukcesem. Za to ostatnie kocham go nad życie, bo moje włosy odżyły, gdy przestałam maltretować je detergentami codziennie.

Szampon jest całkiem wydajny, służy mi od marca i zużyłam dopiero 2/3 236ml opakowania. Niemniej jednak nie używam go co każde mycie - mam w swoim zbiorze również fioletowy szampon, który uspokaja zapędy moich rudawych końcówek oraz proteinowy szampon Joico, które to stosuje naprzemiennie. 

Jestem naprawdę zachwycona tym szamponem i cieszę się, że przyszedł do mnie w prezencie - sama pewnie długo bym się na niego nie zdecydowała ze względu na wysoką cenę. Marzy mi się jeszcze szampon z serii Scalp z wiązówką błotną i miętą dla włosów wypadających i osłabionych, którego miałam sporą próbkę, i który po dwóch użyciach sprawił, że włosy były świeże przez trzy dni!

Za 236ml szamponu z lawendą i rozmarynem John Masters Organic zapłacimy 96zł na stronie internetowej John Masters Organic czy Douglasie. Jest również dostępny w objętościach 60ml i 473ml.

P.S. W Douglasie jest teraz przecena na ten szampon! 236ml kosztuje 69,90zł!

Znacie się z John Masters Organic? Macie swoje ulubione produkty wśród ich oferty?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele