8 wrz 2015

Krem nawilżająco-ujędrniający | Clochee

Upały mnie tak wymęczyły, że ostatnia zimna, deszczowa, jesienna pogoda została powitana z uśmiechem. Ale widać nie mam szczęścia do pogody, bo ta jesienna również dała mi w kość. Piszę do Was spod kocyka z zakatarzonym noskiem i rozgrzewająca herbatką o smaku toffee.

Z ostatnich nowości u mnie, odwiedziłam wczoraj fryzjera, co mogłyście zobaczyć na Instagramie. Zaskoczyło mnie bardzo profesjonalne podejście, zostawiłam tam bowiem próbkę moich włosów do eksperymentów. Dzwoniłam już, mam jutro pojawić się w salonie i stwierdzić czy uzyskany efekt mi się podoba!
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, oczywiście dam Wam znać co to za tajemniczy fryzjer :) Jestem tak podekscytowana, że nie wiem czy dam radę wysiedzieć na miejscu do jutra!

Dzisiaj poopowiadamy sobie o nawilżająco-ujędrniającym kremie od Clochee z sierpniowego Naturalnie z pudełka, wokół którego powstała prawdziwa burza z powodu jego krótkiego terminu przydatności. Mnie również trafił się osobnik o terminie do ostatniego października, lecz byłam o tyle szczęśliwa, że skończył mi się kremik kilka dni po otrzymaniu pudełeczka.
Niemniej jednak, byłabym bardzo niezadowolona, gdybym chciała zostawić sobie krem na później. Clochee zapewniało, że termin przydatności jest czysto orientacyjny, ale jakoś mi nie w smak przed każdą kolejną aplikacją kremu zastanawiać się czy jest jeszcze dobrze, czy przypadkiem nie pachnie już inaczej...
Jednym słowem, odnoszę wrażenie, że Clochee wyczyściło magazyny z zalegających kremów, nawet jeśli właścicielki tak do tego nie podchodziły. Co ciekawsze, krem zniknął ze sklepu internetowego Clochee i choć właścicielki tłumaczyły już, że operacja ta została wykonana na prośbę Naturalnie z pudełka, to krem do dzisiaj nie wrócił na stronę sklepu.


Krem zamknięty jest w bardzo eleganckim i szykownym opakowaniu z niebieskiego szkła przez które można zobaczyć ile jeszcze produktu nam zostało. Żałuję trochę, że nie jest to opakowaniu typu air less, wtedy byłabym skłonna uwierzyć, że mogę spokojnie poużywać kremu jeszcze po terminie przydatności.
Etykieta świetna, bardzo zachodnia i schludna, a posrebrzana pompka ma nietypowy, interesujący kształt. Ten obły, nietypowy kształt sprawia, że przeźroczysta nakładka mocno się trzyma i sama z siebie się nie otwiera. Pompka chodzi gładko i wystarczają mi dwie pompki do nasmarowania całej twarzy. Jednak podczas dłuższego użytkowania kilka razy mi się zacięła i byłam przerażona, bo myślałam, że tak szybko się skończył!

Krem wygląda bardzo ładnie w łazience i przyciąga wzrok. Wygląda bardzo ekskluzywnie.

Woda**,  Wyciąg z płatków róży damasceńskiej i sorbinian potasu i benzoesan sodu i kwas cytrynowy*, alkohol etylowy**, utwardzona lecytyna i alkohole C12-16 i kwas palmitynowy*, Ethyl Linoleate i Ethyl Oleate i Ethyl Linolate i Ethyl Palmitate i Ethyl Stearate (witamina F, zespół nienasyconych kwasów tłuszczowych)**, Decyl Oleate (emolient tłusty)*, stearynian glicerolu (emulgator)*, olej z nasion bawełny**, olej sezamowy**, gliceryna*, Polysorbate 20*, alkohol cetylowy*, lizolecytyna i guma sclerotium i guma ksantanowa i pullulan (mieszanina żelująca)*, alkohol benzylowy i kwas salicylowy i kwas sorbinowy i gliceryna (mieszanina konserwująca)****, pomarańcza chińska i goździk i muszkatołowiec i D-limonen i eugenol (kompozycja zapachowa)***

* cetryfikowane przez EcoCert
** naturalny surowiec
*** olejki eteryczne
**** dozwolony przez EcoCert

Skład jest doskonałym przykładem tego, jakie efekty daje łączenie naturalności z chemią, pod warunkiem oczywiście, że to połączenie jest skutkiem ogromnej świadomości i wiedzy. Mamy tutaj różę damasceńską, którą można spotkać w produktach do pielęgnacji skóry zmęczonej, szarej i dojrzałej olej bawełniany bogaty w witaminę E - świetnie regeneruje skórę i zwalcza wolne rodniki - oraz kompleks nienasyconych kwasów tłuszczowych Omega 3,6,9 i zawartą w nim witaminę F, dzięki czemu krem odbudowuje płaszcz lipidowy i zapobiega utracie wody. Olej sezamowy jest niesamowicie lekkim olejem który pięknie wygładza skórę, gliceryna ją nawilży.
Chemiczne dodatki sprawiają, że konsystencja kremu jest lekka, krem ma dobry poślizg i nie zastyga na twarzy zbyt szybko, więc bez problemu można wsmarować go w skórę, a jednocześnie nie trzeba długo czekać by się wchłonął. Olejki eteryczne mają dodatkowo uprzyjemnić korzystanie z produktu.


Konsystencja kremu bardzo mi odpowiada, był idealnym kompanem w te najgorsze upały. Jest zdecydowanie lżejszy od mojego ulubionego serum nawilżającego Baikal Herbals i nawet przy naprawdę wysokich temperaturach nie czułam go na skórze w ciągu dnia - a mam cerę tłustą! Dzięki temu świetnie nadaje się pod makijaż, szczególnie mineralny - wtedy makijaż ze mnie nie spływał i nie musiałam pokazywać światu moich zaczerwienień na policzkach.

Jestem bardzo zawiedziona co do zapachu kremu. W pierwszym odczuciu doszłam do wniosku, że pachnie dziwnie, ale prawdopodobnie Clochee nie upiększało kremu zapachem, pozostawiając jego surowy, naturalny zapach. Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam na fanpage'u Clochee, że krem ma ciepły korzenny zapach! Mojemu egzemplarzowi zapachem najbliżej do czegoś kwaśnego i dopiero po wnikliwszym rozsmarowaniu i wwąchaniu się w zapach jestem w stanie wyczuć namiastkę goździków. Kolejny dowód na to, że produkt zbliżający się do terminu przydatności nie jest tak świeży, jak w dniu produkcji i nie można sugerować, że po tym terminie dalej nadaje się do użytku.

Wydajność jest wyjątkowo średnia. W miesiąc zdążyłam zużyć 2/3 opakowania 50ml, co jest wynikiem wyjątkowo słabym, biorąc pod uwagę wysoką cenę produktu (109zł). Jak już wspomniałam, na twarz wystarczają mi dwie pompki, ale zużywam jeszcze dodatkowo dwie na szyję i dekolt. Nie jest to nowość w mojej pielęgnacji, robię tak z każdym kremem i na tle moich wcześniejszych wspomnień, nawet z mniejszą objętością kremu, ten wypada bardzo blado.


Jest to krem, który potrafi zachwycić od pierwszego użycia. Skóra jest pięknie wygładzona i zmiękczona, i nabiera bardzo delikatnego blasku, który szkoda ukrywać pod makijażem - co niestety muszę robić, z powodu moich potrądzikowych zaczerwienień. Pięknie stapia się z buzia już chwilę po aplikacji i tworzy na niej delikatny film, który jest wyczuwalny jedynie przez chwilę po nałożeniu - wiem o czym mówię, mam cerę tłustą i w większości przypadków jeśli krem pozostawia film, kończy się to dla mnie błyszczącą katastrofą. W przypadku tego kremiku błyszczenie nie wybijało się zbyt szybko i po przypudrowaniu twarzy mogę spokojnie wytrzymać cały dzień w normalnych warunkach pogodowych.

Wraz z dłuższym użytkowaniem, zauważyłam, że skóra staje się znacznie bardziej napięta i elastyczna. Wygląda zdrowo, po prostu pięknie. Co jednak mnie zaskoczyło, krem nie dawał mi odpowiedniego nawilżenia i po około miesiącu regularnego użytkowania zaczęły na moim czole pojawiać się suche skórki. Moja cera nie jest jakoś szczególnie wymagająca, jako posiadaczka cery tłustej nie potrzebuje ogromnej dawki nawilżenia, ale jak widać kremik nie sprostał nawet tym wymaganiom. Jest to dobry produkt, jeśli chodzi o regenerację skóry i nadanie jej promiennego, młodego wyglądu, jednak w przypadku nawilżenia, niestety obiecanego przez Clochee, nie radzi sobie zbyt dobrze, przez co posiadaczki suchych cer mogą być z niego niezadowolone.

Co zabawne, odkąd przestawiłam się na serum zwężające pory od Dermedic, problem odpowiedniego nawilżenia mojej skóry zupełnie znikł. Serum zawiera w składzie glicerynę i kwas glikolowy i są to jedyne składniki, które mogą poprawić nawilżenie mojej skóry. Widać, w zupełności wystarczają.

Wydaje mi się, że gdyby połączyć ten krem z nawilżającym serum Clochee, byłabym bardzo zadowolona z takiego zestawu, bo problem nawilżenia zostałby zniwelowany i mogłabym cieszyć się piękną, zdrową, promienną skórą z takim mokrym delikatnym blaskiem zdradzającym odpowiednie nawilżenie. Jednak jest to wydatek około 130zł, więc odpuszczę sobie zestaw za prawie 250zł, bo mnie po prostu nie stać.

Znacie się z Clochee? Macie swój ulubiony produkt? A może miałyście do czynienia z moim kremikiem?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele