Cześć słońca! Jak tam Wasze wakacje? Moje mijają całkiem przyjemnie, chociaż muszę tutaj troszkę ponarzekać na pogodę. Mało wakacyjna, czasami nawet przytłaczająca, a ja z Opola nie przywiozłam zbyt wielu ciepłych rzeczy - w końcu jechałam do domku na wakacje!
W te wakacje czekała mnie praktyka zawodowa, którą odbyłam w laboratorium diagnostycznym, która pootwierała mi oczy na wiele spraw, w tym również częściowo na moją przyszłość. Czas ten spędzałam przy książkach, z muzyką i własnymi tekstami i samo z siebie wyszło odcięcie się od internetowego świata, od blogowania, częściowo od Instagrama. Takie przerwy, szczególnie gdy są dobrze spożytkowane, dają fajne nowe spojrzenie na wiele spraw. Wracam do Was dzisiaj ze świeżą energią i mnóstwem pomysłów oraz ze szczerą nadzieją, że nie dam się jesiennej chandrze, patrząc na to jak świetnie się naładowałam przez ten czas!
W te wakacje czekała mnie praktyka zawodowa, którą odbyłam w laboratorium diagnostycznym, która pootwierała mi oczy na wiele spraw, w tym również częściowo na moją przyszłość. Czas ten spędzałam przy książkach, z muzyką i własnymi tekstami i samo z siebie wyszło odcięcie się od internetowego świata, od blogowania, częściowo od Instagrama. Takie przerwy, szczególnie gdy są dobrze spożytkowane, dają fajne nowe spojrzenie na wiele spraw. Wracam do Was dzisiaj ze świeżą energią i mnóstwem pomysłów oraz ze szczerą nadzieją, że nie dam się jesiennej chandrze, patrząc na to jak świetnie się naładowałam przez ten czas!
Dzisiaj chciałabym poopowiadać trochę o moich włosach. Dawno tego nie robiłam, a wiem, że wiele z Was ciekawi w jakim obecnie są stanie. Dla tych, którzy nie są na bieżąco ze stanem moich włosów: przeszły one dwie dekoloryzacje, jedną we wrześniu zeszłego roku, drugą w kwietniu tego roku. Dekoloryzacji podjęłam się w celu ściągnięcia koloru po hennie, którą farbowałam włosy przez dwa lata. Sama dekoloryzacja, zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem, się nie udała - przez co mam na myśli, że włosy ciągle mają na długości rudawy barwnik - ale summa summarum efekt kolorystyczny po niezwykłej gimnastyce fryzjerek z popielami na mojej głowie jest naturalny. Obecnie, od słońca, moje włosy mają odcień ciepłego miodowego blondu z rudawym pobłyskiem, mam również już ponad 10 cm naturalnego odrostu, mysiego blondu który też ładnie pojaśniał na słońcu, przez co przejście między kolorami nie rzuca się mocno w oczy.
Włosy silnie zapuszczam, a ponieważ nigdy nie lubiłam krótkich włosów, nie mam najmniejszej ochoty ich ścinać. W związku z tym musiałam o moje włosy porządnie zadbać, by nie trafiły pod nożyczki. O codziennej pielęgnacji opowiem Wam przy innej okazji - podszepnę Wam jedynie, że są to produkty Joico! - a dzisiejszym bohaterem zostanie produkt do ochrony włosów przed uszkodzeniami mechanicznymi, a przy okazji pięknie je wygładza.
Pewnie już wiele z Was zna osobiście Mythic Oil, jest to w końcu ulubiony olejek do zabezpieczania włosów Anwen. W mojej kosmetyczce znalazła się jednak wersja Rich Oil, która jest przeznaczona dla włosów szczególnie puszących się, a włosy uwrażliwione mają do tego wielką tendencję. Od jakiegoś czasu olejki zamknięte są w szklanych opakowaniach - zmiana zdecydowanie na plus, olejek wygląda o wiele lepiej, bardzo elegancko i pięknie wygląda na zdjęciach.
Olejek pachnie bardzo ekskluzywnie, jak drogie i profesjonalne produkty fryzjerskie, jest to zapach przyjemny i utrzymujący się przez jakiś czas na włosach. Olejek ma charakterystyczne silikonowe wykończenie i jest bardzo wydajny - ilość widoczna na zdjęciu to zużycie od kwietnia, średnio 2-3 razy w tygodniu, zawsze dwie pompki na jedną aplikację. I do tego jeszcze mama mi zawsze go podbiera :)
Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, C12-15 Alkyl Benzoate, olej z pączków ryżu, olej arganowy, limonen, Hexyl Cinnamal, kumaryna, linalol, Butylphenil Methylpropional, alkohol benzylowy, Hydroxycitronellal, Amyl Cinnamal, geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, Isoeugenol, benzoesan benzylu, Cinammyl Alcohol, citronelol, kompozycja zapachowa
Skład napakowany silikonami, ale taka właśnie jest rola produktu. Zawiera w sobie również dwa oleje, wcale nie daleko w składzie, które będą pielęgnować włosy w trakcie noszenia. Takie połączenie pozwala nam nałożyć olejki na włosy bez przetłuszczenia ich. Dodatkowo olejek ma pełnić rolę odżywki, jeśli nałożymy go w większej ilości na jeszcze wilgotne włosy i zabezpiecza je również przed działaniem temperatury. Mamy więc produkt trzy w jednym, idealny wręcz na wyjazdy!
Najczęściej stosuję go jak odżywkę bez spłukiwania, wcieram dwie pompki w jeszcze wilgotne włosy. Stosowałam go również w ten sposób na włosy umyte jedynie samym szamponem Joico i włosy były ładnie ułożone, wygładzone, bez puszczenia. Sprawia, że włosy są znacznie bardziej mięsiste i sprężyste, ładnie je nabłyszcza. Nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez tego cudeńka w kosmetyczce.
Olejek natomiast zupełnie nie sprawdza się u mnie, gdy włosy są suche i już zdążą się spuszyć. Nadaje im ładnego blasku, ale nie wygładza ich, przez co efekt nie jest zbyt zadowalający. Szkoda, bo miałam nadzieję, że będzie w stanie uratować mnie w sytuacji kryzysowej. Niemniej jednak takich sytuacji można unikać poprzez użycie go, gdy włosy jeszcze nie wyschły - więc końcowy rozrachunek nie jest taki zły!
125ml olejku, który będę zużywać wieki kosztuje coś w okolicach 40zł, w zależności gdzie kupujecie. Ja w swoją buteleczkę zaopatrzyłam się u fryzjera, zapłaciłam kilka złotych drożej, ale biorąc pod uwagę, że produkt chyba nigdy się nie skończy, nie jest to zbyt wielka strata ;)
Dostrzegam jeden minus tego olejku! Będę go zużywać tak długo, a mam ochotę na braciszka ze świetlistymi drobinkami... Chyba, że mamusia dostanie ode mnie prezent, skoro tak bardzo go lubi?
Ulegliście fali? Znacie Mythic Oil?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com