Nie wierzyłam, że kiedykolwiek to powiem - zaczynam lubić poniedziałki! I to na studiach! W poniedziałki mam mnóstwo czasu dla siebie, mogę pospać te dwadzieścia minut dłużej, ogarnąć się w dziesięć, wyskoczyć na jeden wykład, a potem mieć całe pięć godzin czasu dla siebie. Zrobiłam sobie pyszne śniadanko, piszę dla Was notkę, pewnie przejrzę jeszcze parę blogów, przed popołudniowymi zajęciami pewnie zmaluję sobie niezłe oko, a w międzyczasie będę obserwować przez okno panów zajmujących się trawnikiem. Żyć nie umierać :)
Przynajmniej takie mam zdanie na temat poniedziałków na ten moment. Koło drugiej czeka mnie konwersatorium z fizyki i wszystko się może zmienić...
Przynajmniej takie mam zdanie na temat poniedziałków na ten moment. Koło drugiej czeka mnie konwersatorium z fizyki i wszystko się może zmienić...
Że tak się jeszcze pochwalę, wczoraj udało mi się jednak wyciągnąć Tośka na bieganie. Właściwie w jego przypadku był to spacerek, z racji że on wielkolud a ja karzełek, truchtałam sobie spokojnie u jego boku, a ten po prostu stawiał dłuższe kroki :)
Tak czy siak jestem z nas obu dumna, że ruszyliśmy tyłki. Sama jeszcze trochę poćwiczyłam tyłek, który mam nadzieję na studiach zrzucić - tym bardziej, że w końcu zaczęłam wszędzie chodzić piechotką - a dzisiaj nie mam zakwasów, za to mam ochotę powtórzyć wieczorną eskapadę. Chyba że będzie dalej tak zimno, to się jeszcze zastanowię!
Postanowiłam założyć kalendarzyk małego sportowca i dokumentować pracę nad sobą. Mam też zamiar robić tygodniowe podsumowanie, by motywować się jeszcze bardziej. Pomożecie mi? :)
Tak czy siak jestem z nas obu dumna, że ruszyliśmy tyłki. Sama jeszcze trochę poćwiczyłam tyłek, który mam nadzieję na studiach zrzucić - tym bardziej, że w końcu zaczęłam wszędzie chodzić piechotką - a dzisiaj nie mam zakwasów, za to mam ochotę powtórzyć wieczorną eskapadę. Chyba że będzie dalej tak zimno, to się jeszcze zastanowię!
Postanowiłam założyć kalendarzyk małego sportowca i dokumentować pracę nad sobą. Mam też zamiar robić tygodniowe podsumowanie, by motywować się jeszcze bardziej. Pomożecie mi? :)
Wygadałam się, to możemy wrócić do tematu dzisiejszej notki - odżywki marokańskiej, oczyszczającej od Planety Organici. Ciekawe czy przeżyłam kolejny romans z tą firmą?
Nad opakowaniem nie chcę się po raz kolejny rozwodzić, uwielbiam je, jest piękne, przykuwa wzrok i ładnie prezentuje się w łazience. Pompka działa bez zarzutu, jednak z tymi pompkami to trochę rosyjska ruletka, raz działają, raz już niekoniecznie, do tego za każdym razem wyglądają inaczej. Jest możliwość zakręcenia pompki, by przetrwała podróż bez wylewania zawartości, ale trzeba się z nią mocno pomęczyć - najlepiej pod prysznicem z mokrymi włosami, by nic z odżywki się nie zmarnowało. Mnie osobiście zakręcanie pompki zajęło 10 minut i sporo produktu wylądowało na włosach - sporo za dużo.
Aqua with infusions of: olej arganowy; organiczny wyciąg z mięty pieprzowej, wyciąg z róży damasceńskiej, wyciąg z kwiatu pomarańczy, olejek eukaliptusowy, oliwa z oliwek, Cetearyl Alcohol (emolient), gliceryna, Behentrimonium Chloride (odpowiada za właściwości myjące odżywki), Cetrymonium Chloride (odpowiada za właściwości myjące odżywki), Quaternium-87 (działa jak silikon, pozyskuje się go z warzyw), Hydroxyethylcellulose (zagęstnik), Cetrimonium Bromide (emulgator), Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid (konserwanty), Parfum
Skład jest naprawdę bardzo fajny, jeden z lepszych, jakie znalazłam u PO, świetny dla skalpu. O niego właśnie będą dbać mięta - tak wysoko w składzie! - czy też olejek eukaliptusowy. Oba składniki świetnie zwalczają łupież, odżywiają skórę głowy i wspomagają wzrost włosów. Wyciąg z róży damasceńskiej i kwiatu pomarańczy nawilżą włoski, ale również ukoją skalp, podobnie jak gliceryna. Żeby to nawilżenie szybko z nich uciekło znajdziemy tutaj emolienty typu: olej arganowy, oliwa z oliwek cetearyl alcohol, quaternium-87.
Producent sugeruje również, że produkt zabezpieczy nasze włosy przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Ze wszystkich składników takie działanie posiada jedynie olej arganowy, którego w składzie nie jest zbyt wiele - także jeśli jedziecie na wakacje, nie opierajcie się jedynie na ten odżywce, zaopatrzcie się dodatkowo w mgiełkę, która o ten aspekt zadba.
Składowo naprawdę świetna pozycja. Jak to się ma do rzeczywistości?
Składowo naprawdę świetna pozycja. Jak to się ma do rzeczywistości?
Odżywka jest całkiem gęsta, podobnie jak jej turecka siostra. Pachnie nieco kadzidlanie, jednak nie przytłacza, na włosach jest niewyczuwalna. Rozprowadza się łatwo po włosach, jednak nieustannie ma się wrażenie, że gdzieś na tych włosach znika i ciągle chce się jej dokładać. Naprawdę nie trzeba, wystarczy się przemóc i pozwolić jej działać w takiej ilości.
Muszę przyznać, że początkowo jej nie doceniałam. Swoje pierwsze spotkanie miałyśmy w Bułgarii, gdzie jedną łazienkę dzieliliśmy w siedmioro i prysznic musiał być szybki i sprawny. Stosowałam więc ją jak typową odżywkę, minutkę, trzy maksymalnie. Jako tako swoje zadanie spełniała, nie był to jednak efekt szałowy i znowu zrobiło mi się tęskno do tureckiej wersji, która została w domu.
Po powrocie do domu rzuciłam się w ramiona tureckiej odżywki i dopóki się nie skończyła na myśl mi nie przyszło choćby zerknąć na tę. Tak naprawdę doceniłam ją dopiero niedawno, w Opolu :)
Cały dynks z tą odżywką polega na tym, żeby trzymać ja na włosach jak maskę. Przynajmniej dziesięć minut. Wtedy potrafi zdziałać cuda!
Nie dość, że włosy robią się niesamowicie mięsiste i sypkie, to błyszczą niesamowicie. I za ten blask pokochałam tę odżywkę miłością wręcz platynową, nie mam już ochoty wracać do tureckiej wersji :)
Nie dość, że włosy robią się niesamowicie mięsiste i sypkie, to błyszczą niesamowicie. I za ten blask pokochałam tę odżywkę miłością wręcz platynową, nie mam już ochoty wracać do tureckiej wersji :)
Zastanawia mnie tylko co autor miał na myśli nazywając tę odżywkę oczyszczającą? Może chodziło o poprawę krążenia krwi (olejek eukaliptusowy), dzięki czemu brzydkie substancje ustępują miejsca tym odżywiającym? Macie swoje teorie? :):):)
Przypominam Wam kochani o konkursie z Cherry Beauty! Tak podpowiem, że produkty Planety Organici idealnie wpasowują się w temat konkursu :)
Ja na studiach też lubilam poniedziałki - często bywały wolne ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam wolnego ani jednego dnia, na szczęście mam mało zajęć :)
UsuńZa to współlokatorzy mnie wkurzają niemiłosiernie, bo cała trójeczka ma wolne piątki i w czwartki sobie wychodzą już na miasto :(
Miałam już zamiar ją wypróbować jakiś czas temu ale jakos zawsze zapominam o tej odżywce: ) szkoda ze nie ma tych odzywek od planeta organica w zwyklych sklepach, przynajmniej nie umie: )
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie są dostępne powszechnie. Ale coraz więcej sklepów stacjonarnych wprowadza je do swojej oferty, trzeba mieć nadzieję i wyglądać :)
Usuńzachęcająca odżywka :) ja biegać nie lubię ,ale bardzo lubię ćwiczyć i łazić na piechotę gdzie tylko mogę :) Ty to masz fajne widoki, u mnie ostatni ścinali drzewo ale o 8 i może panowie byli fajni , ale nie o tak wczesnej godzinie z piła, którą się tłukła niemiłosiernie :p
OdpowiedzUsuńTo nie, u mnie zaczęli o przyzwoitej porze, zastałam ich dopiero po powrocie :)
UsuńJa biegać też nie lubię, ale generalnie chcę poprawić kondycję i trochę się przemóc. Jak wrócę do domku to zgarnę sobie strój do pływania i będę chodzić na basen, to kocham!
Zdecydoweanie musze ja miec ! Co prawda chyba najpierw skoncze kika litrow moich odzywkowych zapasow :x
OdpowiedzUsuńJa się zabieram za balsamy do ciała.... :)
UsuńMam jakiś zestaw do włosów tej marki, ale na razie jeszcze go nie stosowałam. Aczkolwiek jestem go bardzo ciekawa, nie chcę jednak otwierać zanim nie zużyję któregoś z otwartych produktów.
OdpowiedzUsuńSkoro masz, to Ci nie ucieknie. Ja też teraz jestem na etapie wykańczania wszystkiego, co posiadam, nie kupuję póki nie zużyję!
UsuńA ja tak skomentuję z innej beczki :). Jeśli chodzi o cerę to zanim coś kupię z bloga czy polecenia to myślę wieki bo przeważnie nic się u mnie nie sprawdza. Jednak po Twojej recenzji serum nawilżającego z Baikal coś mnie tknęło i od razu zakupiłam. Powiem tylko tyle, że jestem zachwycona, nic mnie nie zapchało, wszystko ślicznie się wchłania. Chyba znalazłam dla siebie krem na dzień :). Dzięki Kochana :*:)
OdpowiedzUsuńNajlepszy komentarz, jaki mogę dostać! To ja dziękuję! :*
UsuńGratuluję, że udało Ci się wyjśc na bieganie! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńOdżywka bardzo ciekawa, rzeczywiscie opakowanie wygląda pieknie!
Dzięki! Dzisiaj też mam w planach :):):) Każde ich opakowanie wygląda pięknie!
UsuńMuszę znów skusić się na coś z tej serii :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam tę odżywkę, z upływem czasu moja miłość wcale nie słabnie. Zapach bardzo mi odpowiada, bo lubię orientalne klimaty. Jest dość intensywny i faktycznie kadzidlany. Według mnie jest fajnie rozgrzewający, będzie idealny na chłodne miesiące. Używam najczęściej z szamponem tureckim, który z kolei pachnie bardzo ziołowo.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tym kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńMiałam już rosyjskie kosmetyki, ale nigdy tej odżywki. Wszystko organiczne i świetne działanie, więc chętnie bym ją kupiła. ;]
OdpowiedzUsuńTwój entuzjazm i radość wylewające się z posta są zaraźliwe - od razu mi się humor poprawił :)))
OdpowiedzUsuńSuper, że tak fajnie Ci się studiuje *:
Miałam balsam aleppo i był bardzo fajny, tylko akurat nie moje zapachy.