Cześć kochani! Ciężko mi ostatnio wrócić do blogowania, a gdy już robię małe kroczki, zawsze coś mi przeszkodzi. Mój laptop ewidentnie musi przejść mały detoks po materiałach nazbieranych podczas studiów, do tego nie wiedzieć czemu nie chce mi czytać karty SD, na której są wszystkie zdjęcia - więc, aby coś dla Was stworzyć, potrzebuje Tośka obok, a gdy już jesteśmy razem, to albo on nie wziął ze sobą laptopa, albo ja zapomniałam do niego wziąć karty i tak zdjęcia leżą, nieobrobione, niezgrane, prawie że smutne :)
Miałam też sporo spraw do uporządkowania i odhaczenia z listy. Pokazywałam Wam na Instagramie, że w zeszłym tygodniu pomalowaliśmy wreszcie naszą kawalerkę w Opolu - znikła męcząca żółć, która była nawet na suficie, wszędzie jest biało, przestrzennie. Tak bardzo się cieszę!
W zeszłą sobotę graliśmy też z chłopakami pierwszy wspólny koncert. Aparat był w pogotowiu, by nagrywać, ale niestety koncert miał miejsce w restauracji i przez rozmowy nie udało się nagrać ładnego dźwięku - przepraszam wszystkich, których obiecałam podrzucić nagranie! Będzie jeszcze niejedna okazja, przesunie się to tylko w czasie :)
W te wrześniowy, już nie letni dzień, chciałabym Wam opowiedzieć o moim drugim wakacyjnym ulubieńcu od Lily Lolo. Ulubieńcu, który z powodzeniem będzie mi towarzyszył również w jesienne dni, ponieważ jest tak cudownie uniwersalny i klasyczny. Mowa o szmince Love Affair.
Szminka zamknięta jest w minimalistycznym opakowaniu z bieli i czerni. Czarna część jest wykonana z metalu, nie jest matowa, przez co nie brudzi się tak łatwo, jak w przypadku pozostałych opakowań. Porządnie się zamyka, dzięki czemu nie ma obaw, że otworzy się w torebce. A w torebce spędziła dużo czasu. Nie widać po nim śladów użytkowania, napis się nie ściera, samo opakowanie nie rysuje. Dobra robota.
Formuła jest bardzo kremowa, z satynowym wykończeniem. Łatwo sunie po ustach, a pigmentacja jest raczej średnia. Pomadka w piękny sposób podbija naturalny kolor ust, nadaje im różano-brązowych tonów i niesamowity połysk.
Z racji kremowej formuły i zawartości olejków oraz wosków, nie lubi się z upałami. Zauważyłam, że podczas użytkowania w cieplejsze dni robi się bardziej miękka i podczas użytkowania lekko mi się przechyliła, przez co starła się z jednej strony na opakowaniu podczas wysuwania i wsuwania. Nie straciłam jej wiele, na szczęście, ale nie wygląda to estetycznie.
Olej rycynowy, mika, olej jojoba, wosk candelilla, lanolina, Isoamyl Laurate, Caprylic/Capric Triglyceride, wosk pszczeli bielony, wosk carnauba, tokoferol (wit. E), olej słonecznikowy, palmitynian askorbylu (wit. C0, talk, maltodekstryny, olejek rozmarynowy, tlenek cyny, pigmenty: +/- CI 77891 (dwutlenek tytanu), CI 77742 (fiolet manganowy), CI 77491 (tlenek żelaza), CI 77492 (tlenek żelaza), CI 75470 (karmin), CI 77499 (tlenek żelaza)
Taką szminkę można po prostu z czystym sumieniem zjadać w kilogramach podczas noszenia :) Plus ma świetne działanie nawilżające usta.
Kolor, to coś naprawdę niesamowitego. Bardzo nieoczywisty nudziak, który w opakowaniu wygląda na ciemny brudny róż, na ustach pokazuje swoje brązowe tony. Pozostawia satynowe wykończenie, usta wyglądają na lekko wilgotne. Na ustach jest wyczuwalna w ten sam sposób, jak nawilżający balsam. Nie zasycha, jest jak pielęgnujące masełko z odrobiną pigmentu. Z tego powodu oczywiście nie jest w stanie przetrwać posiłku czy amorów, ale schodzi bardzo równomiernie i jej brak nie rzuca się w oczy.
Jak już wspomniałam, jest bardzo uniwersalna. Świetnie sprawdza się w letnie spotkania ze znajomymi czy jako prosty dzienniak w delikatnym makijażu. Robi świetną robotę na ustach, a przy okazji delikatnie je pielęgnuje. Jest to również rozwiązanie bardzo eleganckie i z odpowiednią oprawą oka świetnie spisze się wieczorem, na ważnym wyjściu czy przy spotkaniu biznesowym. Dzięki swoim brązowym tonom, świetnie wkomponuje się również w jesienne makijaże.
4g pomadki kosztują 54,90zł w sklepie internetowym Costasy.pl
Mój zdecydowany ulubieniec na lata :) A jak jest z Wami, znacie Love Affair? A może polecacie inną pomadkę Lily Lolo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com