Cześć kochani! Jestem zmęczona i czeka mnie najgorszy tydzień życia. Co powtarzam zawsze tydzień przed sesją. Sama sesja jest dla mnie miłą odmianą po okresie zaliczeń, który wygląda jak istny wyścig szczurów i wysysa ze mnie całą energię. Jakby tego było mało, oprócz multum zaliczeń, czeka mnie jeszcze mój pierwszy występ w Filharmonii Opolskiej wraz z chórem akademickim Dramma per Musica, więc nawet wieczorami, zamiast odetchnąć i spokojnie sobie wszystko zorganizować na następne dni, będę siedzieć na próbach. Korzystając z okazji, jeśli tylko jesteście z Opola lub jego okolic i macie wolny czwartkowy wieczór, to serdecznie Was zapraszam! Wstęp jest wolny, jest to okazja dla nas na pokazanie ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy przez miniony (już prawie) rok akademicki nad materiałem, który jest bardzo ambitny - i podobno najpiękniejszy ze wszystkich śpiewanych do tej pory :)
Link do wydarzenia na Facebooku znajdziecie tutaj :)
Jeśli znacie mnie już trochę dłużej, dobrze wiecie, ze uwielbiam kwasy. Moja skóra jest problematyczna i tłusta, a kuracja kwasami świetnie trzyma w ryzach moją buźkę. Zeszłej jesieni zafudowałam sobie serię zabiegów z kwasem migdałowym, z których to byłam bardzo zadowolona - moja buzia przestała tak intensywnie produkować sebum, a więc i odwiedziny nieprzyjaciół zdarzały się znacznie rzadziej. Do tego zmniejszyły mi się pory! Naprawdę byłam zachwycona!
Ale wiadomo, że taka kuracja nie może trwać wiecznie, bo do kwasu migdałowego po pierwsze skóra się przyzwyczaja, a po drugie nie można przesadzić w drugą stronę i dać skórze odpocząć. W przerwach pomiędzy wiosennym i jesiennym intensywniejszym kwaszeniem warto sięgnąć po te delikatniejsze, które można stosować codziennie, nawet gdy za oknem znacznie częściej wita nas słoneczko. Mam na myśli kwasy PHA, które najdziemy w dzisiejszym gościu, toniku z 7% kwasami PHA - laktobionowym i glukonolaktonem z Naturalissy.
Naturalissa jest marką działającej na podobnej zasadzie, co Biochemia Urody czy Zrób Sobie Krem - sprzedaje surowce kosmetyczne, a także gotowe zestawy kosmetyków. 7% tonik PHA przyjechał do mnie w takim zestawie, w którym znalazł się płynny kompleks kwasów PHA z pantenolem i alantoiną oraz niacydamidem (witaminą B3) w osobnym pojemniczku, w postaci sypkiej. Cały myk polegał na zmieszaniu witaminki z płynny kompleksem i voila! Tonik gotowy do użytku przez najbliższe 3-6 miesięcy :) Nie ma tutaj najmniejszej obawy, że coś zrobicie źle!
Woda, ekstrakt z korzenia lukrecji, kwas laktobionowy, glikol propylenowy, glukonolakton, niacydamid, pantenol, alantoina, Magnesium PCA, fenoksyetanol, soda oczyszczona, Ethylhexylgliceryn
Urokiem tego typu kosmetyków jest króciutki i przemyślany skład, którego każdy składnik ma działać na naszą skórę. Mamy tutaj dwa rodzaje kwasów PHA, które wspaniale się uzupełniają w swoim działaniu. Dzięki nim delikatnie złuszczamy naskórek, w sposób niezauważalny i bez działania drażniącego. Regulujemy prace naszych gruczołów łojowych i działamy antybakteryjne, więc zmniejszamy przetłuszczanie się buzi i powstawanie nieprzyjaciół i wągrów. Jeśli już któryś z nieproszonych gości postanowi nas odwiedzić, kwasy pomagają skórze się zregenerować, niwelują przebarwienie. Oba świetnie nawilżają skórę i zwalczają wolne rodniki, więc mamy tutaj również działanie przeciwstarzeniowe. Kompleksowa pielęgnacja w jednym produkcie :)
Minusem tego typu kosmetyków jest ich opakowanie - przypominające apteczne i zupełnie nie cieszące oka. Musze przyznać, że opakowanie, które proponowała mi Biochemia Urody w swojej wersji toniku było zdecydowanie ładniejsze. Opakowanie Naturalissy należy raczej do tych, które chowa się w łazience, gdy przychodzą goście. Jest to kwestia niskiej ceny produktu, jak to mówią, coś za coś.
Wierzchołek tulejki trzeba było obciąć, by móc korzystać z butelki i muszę przyznać, że bez Tośka bym sobie chyba nie poradziła. Opakowanie kompletnie nie nadaje się do podróży, zatyczka z łatwością odskakuje i zalewa wnętrze kosmetyczki - wierzcie mi, wiem co mówię. Zabrałam raz tonik w drogę do domu na weekend. Jedynym rozwiązaniem jest przelanie toniku do mniejszego opakowania.
Tonik ma swój delikatny zapach kojarzący mi się z apteką i pozostawia lepką warstewkę, która trochę mnie denerwuje. Ale jestem w stanie mu wybaczyć te niedociągnięcia, ponieważ jego działanie jest naprawdę fenomenalne, dużo lepsze niż w przypadku toniku z Biochemii Urody (a pamiętacie, jak byłam nim zachwycona?) Po prostu efekty widać znacznie szybciej. Skóra reguluję pracę gruczołów i najszybciej widać to po ilości nieprzyjaciół czy wągrów. Buzia ładnie się oczyszcza i jej koloryt staje się bardziej jednolity. Z czasem przychodzi mniejsze świecenie się.
Standardowo, początkowo skóra musi się przyzwyczaić do kwasów, wiec używałam toniku co 2-3 dni, obserwując reakcję mojej skóry. Po dwóch tygodniach - gdy już było widać efekty! - skóra się adaptuje i z powodzeniem można stosować tonik codziennie, a nawet dwa razy dziennie, jeśli skóra Wam na to pozwala i takie są Wasze potrzeby. Ja z powodzeniem stosuję tonik przy wieczornej pielęgnacji, po dokładnym umyciu buzi i przed wieczornym kremem. Tego typu toniki, poprzez delikatne złuszczanie, wzmagają działanie preparatów nakładanych później, trzeba tylko pamiętać, by dać czas samemu tonikowi na zadziałanie - około 5 minut w zupełności wystarczy!
Jestem pod ogromnym wrażeniem działania tego toniku, szczególnie dlatego, że jego działanie widać po prostu szybciej niż miało to w przypadku 6% toniku BU. Wersja Naturalissy ma również lepszy skład, dzięki czemu produkt ma lepsze działanie łagodzące. Brakuje mi tu trochę hydrolatu z kwiatu gorzkiej pomarańczy, ponieważ jest on moim ulubionym i jego zapach mnie uspokaja, ale jest to jedynie mój osobisty kaprys, nie przekładający się na działanie samego produktu. Poza tym, hydrolat mogę dokupić sobie osobno, prawda? :)
7% tonik PHA z kwasem laktobionowym i glukanolaktonowym na pewno trafi do mnie jeszcze nie raz. Naturalissa oferuje również wersję przeznaczoną dla cery naczynkowej (chociaż kwas laktobionowy sam w sobie wzmacnia naczynka), która jest jeszcze bogatsza od wersji podstawowej o ekstrakty świetnie działające na ten typ cery: z kasztanowca, z arniki, z oczaru wirginijskiego czy o samą rutynę. Będzie następna w kolejce!
50 ml toniku kosztuje 17zł, 100ml - 29zł w sklepie internetowym Naturalissa.
Znacie już Naturalissę? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com