10 cze 2016

Maseczka Peel z kwasami owocowymi | Madara

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Wzdycham do marki Madara. Mojemu małemu adorowaniu jest winna Czarszka, mój naczelny kusiciel. Poopowiadała mi o maseczce Detox, poopowiadała o olejku Superseed Wibrująca Energia, potem jeszcze na dobicie przeczytałam u Arsenic o olejku Superseed Zatrzymanie Młodości. No i mam, siedzę i wzdycham do tej łotewskiej marki stworzonej przez cztery kobiety, którym brakowało ekskluzywnych, luksusowych i organicznych kosmetyków w pięknym, modnym wydaniu. Madara to nazwa jednego z wielu kwiatów i ziół północnego lata wykorzystywanych w kosmetykach tej marki. Północne lato charakteryzuje się tym, że trwa krótko i jest jednocześnie bardzo intensywne, przez co rośliny musiały się adaptować do panujących warunków, by przetrwać. W konsekwencji gromadzą mnóstwo substancji aktywnych, która w tym przetrwaniu ma im pomóc, by na okres krótki okres kwitnienia przyciągnąć jak najwięcej owadów do siebie. 


Zaczęłam czytać o Madarze nieco więcej. I wzdycham, znacznie bardziej. Mają piękne motto - ukryte pod skórą. Piękno, rodzące się ze zdrowia, miłości do otaczającego nas świata, z uśmiechu, które nosisz w sobie. To piękno, które nie niszczy kwiatów na łące. To mądrość i siła natury. Ukryte pod skórą. Czuję się tak, jakby Madara rzuciła na mnie urok.


Skutkiem tego uroku jest mała, niepozorna tubka w łazienkowym koszyczku. Tubka kryjąca w sobie coś przepięknego, lekki, żelowy, opalizujący mus o zapachu lawendy z oregano, mocno pobudzającym wyobraźnię. I pomyśleć, że to tylko maseczka typu Peel z dodatkiem kwasów AHA. Mus jest bardzo wilgotny, sunie po skórze i tak naprawdę niewiele go potrzeba, by pokryć buzię, szyję i dekolt. Mnie wystarcza wielkość orzecha laskowego na twarz i szyję, na dekolt muszę dołożyć porcję wielkości ziarnka grochu.



Woda, kwas mlekowy, gliceryna roślinna, hydrolat z lawendy wąskolistnej, galaktoarabinian (polisacharyd), ekstrakt z korzenia konjaku (dziwidła), wodorotlenek potasu, mika (CI 77219), ekstrakt z owoców pigwy, ekstrakt z owoców dzikiego bzu, aromat, dwutlenek tytanu (CI 77891), Ethyl Lauroyl Arginate HCl (produkt kondycjonujący), guma ksantanowa, limonen

Chociaż w składzie widoczny jest jedynie kwas mlekowy, kwasy owocowe (AHA) obecne są w ekstrakcie z owoców pigwy, razem z witaminą C. Ciekawym składnikiem jest galaktoarabinian, który jest świetnym antyoksydantem i ma delikatne działanie złuszczające, czym wspomaga działanie kwasów. Ekstrakt z owoców dzikiego bzu działa łagodząco, razem z hydrolatem z lawendy - ach, a jak cudnie tą lawendą produkt pachnie, dzięki temu hydrolatowi!


Bardzo podoba mi się dodatek miki. Dzięki temu mus jest delikatnie opalizujący, a sama maseczka świetnie się sprawdza jako bankietowa - wygładza skórę, pozbywa się zrogowaciałego naskórka, a na skórze pozostawia malutkie drobinki, przez co sprawia wrażenie zdrowszej, rozświetlonej i bardzo dobrze nawilżonej już po pierwszym użyciu. Drobinki są tak delikatne, że trzeba się przypatrzeć, by je dostrzec, a robotę robią ogromną!

Powiem Wam w tajemnicy, że się zakochałam. Maseczka Peel jest cudowna, od zapachu począwszy, przez dodatek miki, który po prostu pięknie wygląda na skórze po zmyciu, zakończywszy na wyraźnej poprawie stanu cery. Nie przesusza mi się na czole, zaskórniki znikły, pory zaczęły mi się zwężać. Maseczka jest delikatnie rozjaśniająca, czyli ma skórę rozświetlić, nadać jej delikatnego blasku, jakby był on ukryty pod skórą. Sprawdza się w tej roli wyśmienicie, już nie tylko przez dodatek miki - efekt pięknej, zdrowej, dobrze nawilżonej skóry widać bardzo wyraźnie z każdym kolejnym użyciem, nawet kilka dni po zastosowaniu maseczki. I wiecie co jeszcze? Nie świecę się już tak bardzo :)


Nie potrafię lepiej uchwycić tych cudnych, opalizujących drobinek w tym musie!

Pamiętajcie jednak, że częstotliwość, jak i długość trzymania maseczki musicie dostosować do siebie. Nikt Wam lepiej nie podpowie, jak własna skóra, dlatego musicie ją bacznie obserwować i dobrać najlepiej pasujący Wam rytm. Przy samym trzymaniu maseczki na twarzy sprawa jest znacznie prosta, ponieważ jeśli będziecie trzymać ją za długo, skóra zacznie Was z początku delikatnie piec, a efekt ten będzie się nasilał z czasem. Dla mnie najbardziej optymalny czas to 7 minut, pomimo, że producent, dla cery tłustej i mieszanej sugeruje od 5 nawet do 15! Stosuję ją raz w tygodniu, dzięki temu efekty są widoczne, a moja wrażliwa skóra nie jest podrażniona.
Pamiętajcie, że mamy do czynienia z kwasami owocowymi. Przy korzystaniu z maseczki koniecznie zabezpieczajcie skórę kremem z filtrem.

Maseczka Peel posiada certyfikat EcoCert i nie była testowana na zwierzętach.

Za 12,5ml zapłacimy 28,99zł, za 60ml 99,99zł w drogerii Matique.


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com

Disqus for Jaskółcze Ziele