Nadchodzi zima, czas grzewczy już wkroczył do domków, a wraz z tym ciężki okres dla wszelkich tłuścioszków! W tym czasie musimy mocniej postawić na nawilżenie skóry, by nasze buźki nie wariowały. Wy też tak macie, że zima jest dla Waszej cery gorsza niż lato? U mnie zaraz na twarzy widać, że okres grzewczy ruszył z kopyta, znacznie więcej błysku się na niej pojawia. Wiecie jak to jest, najpierw ciepłe i suche pomieszczenia, potem wychodzimy na mróz, wiatr wcale a wcale nie pomaga!
Wiadomo, trzeba zmienić nieco pielęgnację. Ale warto też zaopatrzyć się w coś matującego, zanim skóra się przyzwyczai do nowych warunków.
Swoją drogą, interesowałby Was artykuł o mojej obecnej pielęgnacji nie tylko skóry, ale i włosów?
Wiadomo, trzeba zmienić nieco pielęgnację. Ale warto też zaopatrzyć się w coś matującego, zanim skóra się przyzwyczai do nowych warunków.
Swoją drogą, interesowałby Was artykuł o mojej obecnej pielęgnacji nie tylko skóry, ale i włosów?
Oczywiście puder matujący od Lily Lolo nie jest produktem, który sprawdzi się tylko w zimę :) Ale w tych ciężkich warunkach, na okresie przejściowym między jesienią a zimą, gdy moja cera ma się zawsze najgorzej sprawdził się idealnie - można tylko gdybać jak się sprawdza w mniej krytycznym okresie.
Dostajemy bardzo stylowe pudełeczko o pojemności 7g drobno zmielonego proszku, o króciutkim składzie, idealnym dla cery właśnie tłustej - glinka porcelanowa (kaolin) i mika.
Biała glinka, kaolin, glinka porcelanowa, nazw jest wiele, ale niezależnie jak ją nazwiemy, będzie świetnie współgrać z cerą tłustą. Biała glinka jest bogata w drogocenne minerały, który przysłużą się każdej cerze, jednak cynk czy krzem są powszechnie stosowane w kosmetykach dla naszych tłuścioszków. Regulują produkcję sebum, oczyszczają cerę, uspokajają ją i tonizują. Gorąco polecam nie tylko w postaci pudru, ale i w czystej postaci, w formie maseczek!
Nie przeraźcie się miką, Lily Lolo ma bardzo dobre wyczucie, nie będziecie się świecić jak psu jajka :) Puder matowi skórę, ale pozostaje delikatny efekt glow, dzięki czemu skóra wygląda zdrowo, promiennie i, co najważniejsze, naturalnie!
Opakowanie wygląda porządnie, wieczko łatwo się zakręca, łatwo przekręcić nakładkę, by produkt nie wypadał w czasie podróży. Dla bezpieczeństwa przekręcam ją po każdym użyciu, w razie upadku, by nie zmarnować ani ziarenka :)
Produkt jest porządnie zmielony, łatwo wysypuje się z opakowania, gładko rozprowadza się po skórze za pomocą pędzla kabuki - mój pochodzi od Annabelle Minerals. Nie bieli skóry (chyba, że nałożymy go naprawdę dużo), a matuje już od pierwszego muśnięcia. Jak już wspomniałam, nie pozostawia sztucznego efektu płaskiego matu, właśnie dzięki niewielkiej zawartości miki.
Produkt w żaden sposób nie uczula, nie podrażnia wrażliwej skóry, a nawet stosowany bezpośrednio na skórę potrafi ukoić to i owo, kolejne cudowne działanie białej glinki :) W ten sposób, nosząc makijaż, poprawiamy jej stan!
My, posiadaczki tłustych buziek, dobrze wiemy, jak długo trzeba szukać produktu, który będzie matował na długo. Można by się spodziewać, że produkt, który daje delikatny efekt glow nie będzie trzymał buźki w ryzach na długo. Nic bardziej mylnego! Takie magiczne zdolności glinki białej pozwalają na naprawdę długie zmatowienie, spokojnie trzymające przez połowę dnia. Oczywiście w ciągu dnia zaczyna się coś tam pojawiać, ale bądźmy szczerzy, kto ma całkiem zmatowioną buźkę przez cały czas? Popatrzcie się po swoich znajomych i nie popadajmy w paranoję! Trochę blasku dodaje buźce świeżości i lekkości, jedni muszą specjalnie aplikować rozświetlacz, my mamy to za darmo :)
Oczywiście długość matu na twarzy zależy głównie od tego ile Wy wkładacie pracy w buźkę. Wiadomo, że jeśli będzie jej brakowało nawilżenia, zrogowaciały naskórek będzie blokował dostęp powietrza, skóra będzie miała większe tendencje do wydzielania sebum, by temu zaradzić, by chronić skórę. Więc pierwszym krokiem na drodze do matowej buźki jest nie matujący produkt, a odpowiednia pielęgnacja!
Na koniec mam dla Was jeszcze małą sztuczkę, która pozwala utrzymać mat na dłużej... Wystarczy, że użyjecie pudru pod stosowany przez Was podkład czy krem BB. Glinka będzie oddziaływać bezpośrednio na skórę, będzie wiązać sebum, a my będziemy mogły spokojnie wyjść z domu na dłużej bez potrzeby poprawek :)
Macie swoje ulubione produkty matujące? A może walczycie o matową skórę w inny sposób?
Obecna pielęgnacja włosów - jestem jak najbardziej na tak! ;)
OdpowiedzUsuńSię robi! :):):)
UsuńCzekamy z niecierpliwoscia!
UsuńSłyszałam o nim wiele dobrego. Musze przyjrzeć się mu bliżej:)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję :D a w jakiej cenie można dostać to cudeńko?
OdpowiedzUsuń72,90zł za 7g, warto czaić się na promocje na fanpage'u Costasy :) Cena wydaje się duża, ale produkt jest niesamowicie wydajny, bo nakładamy go dużo mniej od takiego podkładu mineralnego.
UsuńChciałabym zobaczyć efekt na twarzy!Ogólnie kusza mnie te kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńJak będę miała warunki to chętnie buźkę wrzucę :)
UsuńChętnie go wypróbuje i muszę spróbować z tego sposobu używania pudru przed nałożeniem kremu BB :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Szczególnie, jeśli puder ma piękny skład :)
Usuńja mam normalną w str suchej i rzadko używam pudru matującego, mam palladio ryżowy
OdpowiedzUsuńLily Lolo ma też wersję rozświetlającą :)
UsuńPrzyznam szczerze, że moja tłusta cera woli zimę niż lato. Latem szybko się pocę, makijaż spływa i nie wygląda to estetycznie, zwłaszcza w pracy.
OdpowiedzUsuńTez mam mineralny puder o właściwościach matujacych ale od earthnicity. Jest nieoceniony przy tłustej cerze :)
OdpowiedzUsuń