Potrzebujemy:
- 30g masła kakaowego (ja po pierwszej próbie proponowałabym już 20g masła, 10g wosku pszczelego - balsam nie będzie się tak łatwo rozpuszczał w kontakcie ze skórą i będzie przez to wydajniejszy :))
- 2 łyżeczki dowolnego oleju - ja wybrałam olej ryżowy
Ewentualne dodatki:
- olejek eteryczny 3-4 krople (NIE zapachowy; koniecznie sprawdźcie czy nadaje się do kontaktów ze skórą!)
- aromaty rodem z kuchni - są jadalne, więc można ich spokojnie używać na skórę
- coś, co będzie nas masowało - w moim przypadku są to ziarna kawy, może być równie dobrze fasola, groch, cokolwiek Wam do głowy przyjdzie :)
Zacznijmy od produktów, które będą nam potrzebne do przygotowania balsamu:
Jak widać, mój olej ryżowy jest rafinowany - niestety :( jednak dostałam 0,5l za 16,90zł więc to mnie pociesza :) Kupiłam go w małym sklepiku ekologicznym w Jastrzębiu.
Masło kakaowe pięknie pachnie! Kostkę o masie 60g dostałam za 10 zł w Zielarni Ojca Grzegorza Sroki w Cieszynie, naprzeciwko sądu. Oczywiście jest również masło w kuleczkach - właściwie jest ona lepsza, bo masło się szybciej rozpuszcza. Nie wiem jednak czy jest rafinowane czy nie.
Ziarna wyciągnięte z ekspresu. Naprawdę użyjcie po prostu tego, co macie pod ręką :)
Rozpuszczamy 30 g masła kakaowego - w moim przypadku jest to pół kostki - w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce (trzeba jednak uważać, by masło nam się nie zagotowało, bo będzie do wyrzucenia!). Jeśli użyjecie mikrofalówki, radzę robić to stopniowo, co 10-20 sekund i robić przerwy, by masło mogło trochę "ochłonąć" :)
Gdy nasze masło już się rozpuści, dodajemy 2 łyżeczki wybranego oleju, w moim przypadku, jak już pisałam, jest to olej ryżowy. Można oczywiście zrobić mieszankę różnych olejów, najważniejsze jest to, żeby było tego 2 łyżeczki, by balsam w kostce pozostał balsamem w kostce :)
Gdy mamy już wszystko wymieszane, potrzebujemy jakiejś foremki, w której nasz balsam sobie zastygnie. Ja użyłam gumowej foremki do muffinek - łatwo jest potem balsam z niej wydostać. Jeśli nie macie nic takiego pod ręką, możecie użyć miseczki - jednak wtedy wyłóżcie dno folią, by mieć jakiekolwiek szanse na wyciągnięcie balsamu z miseczki.
Następnie odstawiamy naszą miksturę w jakieś chłodne miejsce na chwilę, by nasz balsam doszedł do siebie i dopiero wtedy wkładamy go do lodówki. Mnie rano powitał taki widok:
Jak już mówiłam, balsam jak na mój gust trochę za bardzo pływa im w rękach, więc następnym razem użyję dodatkowo wosku pszczelego, by utrzymać go bardziej w ryzach - i przy okazji zwiększyć właściwości nawilżające. Balsam ma przydatność 2 miesięcy od przygotowania, jednak nie sądzę, by tyle wytrzymał.
Skusicie się na ręcznie robiony balsamik? :)
Pozdrawiam! I.
Fantastyczny pomysł. Ja ostatnio robiłam mydełka i 'zabawa' oraz późniejsze efekty bardzo mi się podobały. Więc tylko kwestią czasu będzie wykonanie balsamu. Muszę tylko rozejrzeć się za woskiem pszczelim, żeby od razu zrobić Twoją ulepszoną wersję (:
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar pobawić się z mydełkami na święta, dla najbliższych :)
Usuńfajny pomysł. ja jednak wolę kupny gumowy masażer albo bańki chińskie... nie chcialoby mi sie tak bawic :)
OdpowiedzUsuńBańki chińskie mam w planach kupić :)
UsuńSuper :D A ja mam pomysł jak wyciągnąć balsam z foremki. Trzeba delikatnie ją ogrzać i wtedy powinna "wyjść"
OdpowiedzUsuńMożna i tak, ale zawsze trochę tego stopionego balsamu nam zostaje wtedy w foremce :(
UsuńO kurcze po prostu zakochałam sie w tym balsamie !! :)
OdpowiedzUsuńJa też, jest naprawdę świetny. Tylko następnym razem koniecznie z woskiem, bo mam wrażenie, że mi ucieka przez palce. I ziarna się nie trzymają zbyt mocno przez to :(
Usuńpięknie wygląda :) szkoda , że jestem jakaś taka lewa do robótek ;)
OdpowiedzUsuńto jest tak proste do wykonania, że nie ma się czym przejmować. cała praca zamyka się w podgrzaniu oleju, by się rozpuścił :)
UsuńChyba się skuszę :P
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie :)
Dziękuję, na pewno odwiedzę :)
Usuńno powiem Ci że świetnie Ci to wyszlo! strasznie mnie zachęciłaś do zrobienia podobnego:)
OdpowiedzUsuńPolubiony fejsik, obserwuję i zapraszam do siebie:)
Bardzo mi miło :) Chętnie się dowiem jak Ci się spodobała kostka :)
UsuńA ja ostatnio przeczytałam sobie skład swojego balsamu do ciała i mnie zmroziło... Na opakowaniu pięknie napisane, że zawiera olej sezamowy. Fakt, zawiera - jeśli dobrze pamiętam, na trzecim miejscu... od końca, czyli tyle, co kot napłakał. Dużo więcej było chemii, zapachu, i z rzeczy dobrych - masła shea. Tak więc z nieba mi spadłaś z tym przepisem, widzę że koszty wykonania też niewielkie - a ile chemii mniej!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Niestety robią nas tak w konia, człowiek kupuje coś dla jakiegoś składnika, a potem się okazuje, że jest na końcu składu... Dlatego patrzymy w składy, patrzymy! :)
UsuńWygląda przepięknie! :) Do takich balsamów polecam Ci zakupy w sklepie Zdrowe Kosmetyki Goremi. Dostaniesz tam najtaniej masło kakaowe i wosk pszczeli. Sama kupuję i sobie chwalę. Powodzenia w dalszych eksperymentach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, wosk pszczeli się bardzo przyda, bo nie mogę go nigdzie dostać. Chłopak mi załatwia trochę od kupla co robi w pasiece, ale tylko trochę, na parę eskperymentów :(
UsuńAle fajne , podziwiam . Bardzo pomysłowe.
OdpowiedzUsuńMmmmmmm ale mi narobiłaś ochoty. Mma olej ryżowy i właśnie szukałam przepisu jak mogłabym go wykorzystać :)
OdpowiedzUsuń