29 lis 2016

Oswajamy jesień cz.2!

Cześć kochani! Już ostatnio wspominałam Wam, że szykują się kolejni oswajacze jesieni. Tak, tak! Bo jesień jest do oswojenia, trzeba tylko znaleźć na nią swój sposób - chociaż powoli powinnam zaczynać mówić już o oswajaniu zimy, bo już nawet w Opolu za oknem biało! Pierwszą część malutkich umilaczy czasu podczas oswajania tej jesieni pokazywałam Wam już tutaj, dzisiaj mam nową partię, jeszcze ciepłą!

Rzeczy, które umilają jesienne dni: perfumy, maski, dodatki do kąpieli, herbata

Jesień lubi ciepłe, korzenne zapachy. Lubi też pielęgnowanie, pod każdą postacią. Jeśli lubicie jadalne, świąteczne klimaty w kosmetykach, koniecznie musicie się poznać z peelingiem Hagi. Pachnie świątecznymi ciasteczkami z  cudownie korzenną nutą. Słodycz świetnie ścierająca i pielęgnująca ciało, bez uczucia przesadnej tłustości po.

Ostatnio uwielbiam sięgać po maseczki w płachcie. Niosą w sobie ogromną wygodę w stosowaniu i skuteczność działania - podczas trzymania jej na twarzy skóra nie oddycha, przez co wchłanianie ciągle wilgotnych składników aktywnych jest zintensyfikowane. Koreańskie maski ostatnio mnie urzekły, a tą o najlepszym jak dotąd działaniu - świetnie oczyszcza i rozświetla buzię! - i z dodatkowym efektem piany znajdziecie tutaj.

Hagi - naturalny peeling scrub do ciała, Tony Moly - koreańska maska w płachcie

Moja buzia jesienią potrzebuje nawilżenia.  Zapewnia je intensywnie nawilżające serum Bio IQ w pakiecie z kremem, który możecie zobaczyć tutaj. Serum nawilża zdecydowanie mocniej niż krem, delikatnie napina skórę i ma również działanie przeciwstarzeniowe - czego chcieć więcej?

Jeśli jesień, o perfumy. Najchętniej sięgam po moje ukochane Feminite du Bois od Serge Lutens. Ciepło cynamonem, korzennie goździkiem, drzewne tak głęboko, cedrem z cudnym aromatem owoców w otwarciu, brzoskwini i śliwki. Przyjemnie otulają pod szalikiem. Z nimi do pary, szczególnie w ciągu dnia, towarzyszą mi nieco subtelniejsze orientalne perfumy w olejku Jadoo od Mohani. Pięknie połączenie kwiatu jaśminu i lotosu na ciepłej bazie z cynamonu i goździka.

Perfumy w olejku Jadoo Mohani o zapachu kwiatu jaśminu i lotosu, Serge Lutens Feminite du bois

Jesienią trzeba się też porządnie rozgrzać. Ja rozgrzewam się w wannie z solą Rozgrzewającą Fresh&Natural. Było już o niej niedawno, o tutaj. Ponownie cynamon, ponownie goździk i świąteczna pomarańcza. Do tego nagietek i nic więcej mi do przyjemnego wieczoru nie potrzeba.

Chyba, że herbaty. Herbaty nigdy dość. Tutaj ponownie aromatycznie, waniliowy chai, herbata którą znam od lat, sprowadzaną z Anglii. Niedawno znalazłam ją u nas na półce w Tesco i tak już gości u mnie już długo. Przyjemnie korzenna, rozgrzewająca, piję ją zawsze z dodatkiem brązowego cukru i odrobiny mleka, na angielską modłę. Do kąpieli, do filmu, książki czy do sprawozdań z laboratoriów idealna :)

Rozgrzewająca sól do kąpieli Fresh&Natural, Tesco Finest rozgrzewająca herbata Vanilla Chai, Bio IQ serum intensywnie nawilżające

Podoba mi się moja jesień :) A jak tam z Wami, czym umilacie sobie ten czas?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


26 lis 2016

Nagietek, pomarańcza, cynamon i goździk | Rozgrzewająca kuracja Fresh&Natural

Cześć kochani! Mam ostatnio bardzo trudny czas, trudny pod względem samopoczucia i podejścia do wielu spraw - czyli generalnie jesień zaczęła mnie łapać w swoje łapska, a życie idzie jej w parze nie ułatwiając mi drogi. Ale ja się nigdy nie poddaję i walczę o swoje, i ostatnie znaki na niebie i ziemi wskazują, że warto było się zaprzeć i tupnąć nóżką. Nie poradziłabym sobie bez mojej małej Płotki, która rośnie jak na drożdżach i wnosi wiele radości do domku, kochanego Tośka i kilku sposobów na jesień, które pomagały mi zrelaksować się wieczorami i zrzucić z barków ciężar dnia. Część sposobów i małych miłych rzeczy na oswajanie jesieni zdążyłam Wam już opisać - a i szykuje się za niedługo druga część! - a i dzisiaj chciałabym Wam pokazać jedną małą przyjemnostkę: pięknie pachnącą, nastrajającą na powoli radosny świąteczny klimat, przyjemnie rozgrzewającą sól do kąpieli polskiej marki Fresh&Natural. Z nagietkiem, cynamonem i pomarańczą, cudowny dodatek do kąpieli!

Chciałabym też zwrócić Wam uwagę na samą markę Fresh&Natural - są to nasze dobre, bo polskie produkty, tworzone z myślą przewodnią mówiącą, że człowiek jest częścią biosfery i powinien żyć z nią w symbiozie. Stąd też produkty są nie tylko naturalne i wegańskie. Surowce, z których powstają te cudowności pochodzą z upraw fair trade.

Rozgrzewająca sól do kąpieli z nagietkiem, cynamonem i pomarańczą

Jej zapach jest naprawdę cudowny. Jeśli kochacie święta tak jak ja i lubicie otaczać się świątecznymi słodkimi aromatami - pierniki? ciastka? pomarańcze z powbijanymi goździkami? - to ta sól to konieczność w Waszej łazience. Przy okazji naprawdę wygląda pięknie, sama trzymam ją na białym regale, gdzie pięknie może prezentować każdy pojedynczy płatek nagietka.

Sól morska, kwiat i koszyczki nagietka, sproszkowany goździk, sproszkowany cynamon, olejek pomarańczowy, aldehyd cynamonowy*, linalol*, eugenol*, alkohol benzylowy, limonen*, kumaryn*, geraniol*, limonen*, cytral*, cytronelol*
*składniki występujące naturalnie w olejkach eterycznych
Skład soli jest prosty, przesycony cudnym zapachem goździka, który wprost uwielbiam, z nutami cynamonu i pomarańczy. Sól morska świetnie odpręża ciało i przy okazji działa oczyszczająco, nagietek działa przeciwzapalnie, cynamon z goździkiem wspomagają sól morską w swoim działaniu, a ponadto mają działanie aromaterapeutyczne - łagodzą napięcie. Działanie antycellulitowe to takie malutki efekt uboczny :)

Widok zawartości Rozgrzewającej soli do kąpieli z nagietkiem, cynamonem i pomarańczą

Fresh&Natural zadbało świetnie o moje dobre samopoczucie. Aż żałuję, że nie sięgnęłam po większe opakowanie, 500g to zdecydowanie za mało dla mojego zapotrzebowania na dobry wieczór :)

Sól Rozgrzewająca Fresh&Natural z nagietkiem, cynamonem i pomarańczą występuje w dwóch wariantach pojemnościowych: 500g soli kosztuje 39,90zł, 1000g 69,90zł w sklepie internetowym Fresh&Natural.

Znacie Fresh&Natural? Możecie mi polecić swoich ulubieńców? Nie mogę się doczekać, aż dorwę ich cudne peelingi i jeszcze więcej soli na dobry wieczór!


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


19 lis 2016

Rice Bubble Cleansing Mask, bąbelkowo! | Skin79

Cześć kochani! Każdy z nas ma ochotę od czasu do czasu na iście królewską chwilę dla siebie, gdzie pierwsze skrzypce będą grały nasze małe kaprysy. Ja poczułam taką potrzebę dzisiejszego poranka, więc zdjęłam z głowy moją różową koronę - koronę wyjątkową, bo otrzymaną na zabrzańskim spotkaniu z najlepszymi dziewczynami na świecie! - zapaliłam ulubioną świecę, goździkową, dokładnie umyłam buzię Luną i, zaparzywszy sobie zielonej herbaty z jaśminem, rozsiadłam się wygodnie w dresie na kanapie, gdzie już czekała na mnie ona...


Całkiem nowa, przedpremierowa ryżowa maseczka w płachcie, Rice Bubble Cleansing Mask od Skin 79. Oto jej recenzja! Jest wyjątkowa, ponieważ łączy w sobie cudowność maseczek w płachcie - chyba nie ma na sali nikogo, kto by ich nie doceniał? Takie zastosowanie sprawia, że serum, którym płachta jest nasączona działa na naszej skórze znacznie dłużej, bo nie wysycha - z delikatnym masażem, jaki oferują nam powstające na skórze bąbelki. Tak, tak! Bąbelki! Moje wewnętrzne dziecko dawno się tak nie radowało - no dobra, skłamałam. Cieszyłam się tak samo z różowej korony :)

Na świeżo umytą, stonizowaną skórę nałożyłam maseczkę na twarz, z niemałą ekscytacją, wklepując resztę esencji z opakowania. Długo nie musiała czekać, aż rozpocznie się magia...


Woda, gliceryna, betaina kokamidopropylowa, disiloksan, glikol dipropylenowy, Methyl Perfluorobutyl Ether, Methyl Perfluoroisobutyl Ether, Sodium Cocoyl Apple Amino Acids, Hydroxyethylcellulose, Phenoxyethanol, chlorek sodu, Ethylhexylglicerin, Hexylene Glycol, Disodium EDTA, kompozycja zapachowa, glikol butylenowy, Ethyl Hexanediol, 1,2-Hexanediol, ekstrakt z owoców winogrona, ekstrakt z bakłażana, ekstrakt z morwy białej, ekstrakt z ryżu, ekstrakt z ryżu (1000ppm), ekstrakt ze sfermentowanego ryżu (na drożdżach), ekstrakt z owoców hurmy wschodniej, ekstrakt z herbaty chińskiej, ekstrakt z kasztana

Bąbelkową magię zapewnia nam, według producenta, delikatny detergent pozyskiwany z soku jabłkowego, a właściwie ich aminokwasów i oleju kokosowego. W maseczce znajdziemy również ciekawe ekstrakty jak z winogronów, bakłażana!, morwy białej, herbaty, kasztana (dobry na naczynka), czy ryżu pod różnymi postaciami - w tym w formie sfermentowanej, specjalność koreańskiej pielęgnacji. Fermentowanie dostarcza ekstraktom mnóstwa antyoksydantów.



Paczcie, paczcie ile piany! Specjalnie paluszkiem zdjęłam :) Czułam się, jakbym włożyła twarz w chmurkę! Piany naprawdę powstaje dużo, aż czuć tę lekką ciężkość - taki oksymoron opisujący ten stan, innego nie ma! - nacisk, co dodatkowo poprawia krążenie. Z tym, że wygląd taki wyjątkowo niewyjściowy, glinkowe maski mogą się przy niej schować - tutaj dosłownie wygląda się jak jajo!

Ale działanie efekt jaja rekompensuje z nawiązką. Skóra jest przyjemnie wygładzona, promienieje. Genialnie łagodzi wszelkie zaczerwienienia, cera pięknie się przy jej działaniu uspokaja - a u mnie to duży problem w okolicach policzków i brody. Pory są oczyszczone, ale spektakularnego efektu ich zwężenia nie zauważyłam - podejrzewam, że do moich potrzeb potrzebny jest więcej niż jeden poranek iście królewski.



Po przechodzeniu dnia z tak cudnie odżywioną i napiętą skórą poczułam, że w moim przypadku tłustej cery powinnam ją raczej stosować na noc - chociaż produkt jest oczyszczający i zawiera detergent, pozostawił na mojej skórze delikatną warstewkę, co wzmocniła u mnie błysk w ciągu dnia. Mam nauczkę i na przyszłość to tylko wieczory będą królewskie - bo maska zdziałała zbyt wiele dobrego jak na ten jeden raz, by z niej zrezygnować.

Maseczka Rice Bubble Cleansing Mask od Skin 79 jest w sprzedaży zaledwie od czwartku i kosztuje 25zł w standardowej cenie. Skin 79 ma jednak dwie promocje z jej udziałem, więc możecie ją dostać solo za 16,90zł tutaj, lub w czteropaku z dwiema czarnymi bąbelkującymi wersjami za 49,90zł tutaj.

Próbowałyście już bąbelków na twarzy?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


5 lis 2016

Różane policzki z Rose i Nude | Annabelle Minerals

Cześć kochani! Mam dla Was nowinkę! Moja mała rodzinka poszerzyła się o jednego szkraba! O króliczkę, bardzo mądrą i pełną wdzięku. Jeszcze nie jestem w stanie Wam jej pokazać, bo mała siedzi w klatce, a jest tak ruchliwa, że ciężko ją złapać w kadrze, nie wspominając o ostrości... Ale przygotujcie się na ogromną dozę słodyczy w najbliższych dniach, gdy wypuścimy ją z klatki!

Imię dla małej jest w trakcie ustalania. Pierwotnie miała być Płotka - ślę uśmiech dla fanów wiedźmina :) - ale mała ma tyle wdzięku, które skutecznie wspiera nietypowe popielate futerko (jak aksamit!), z białym kołnierzykiem, brzuszkiem i rękawkami... oraz charakter! Skłaniamy się coraz bardziej w stronę Yen - ciągle w tematyce wiedźmińskiej  :)

W dzisiejszej notatce - pisaną z poziomu podłogi, blisko klatki, by móc obserwować małą rozrabiaczkę! - poopowiadam Wam o różach mineralnych, które stosuję od dłuższego czasu. Oba są w pięknym kolorze różu, ale dają na skórze delikatnie inny efekt. Pasują niemal do każdego makijażu, dodają skórze pięknych wibracji, kilka więcej godzin snu i piękny dziewczęcy blask. Przed Wami Nude i Rose z Annabelle Minerals.

Recenzja róży Annabelle Minerals Rose i Nude, makijaż mineralny Annabelle Minerals

Oba róże powstały ze zmieszania 5 minerałów: miki, tlenku tytanu, tlenku krzemu i tlenków żelaza (II) i (III) w różnych proporcjach w 4g pudełeczku wykonanego z solidnego plastiku. Posiadają przekręcane zabezpieczanie przed wysypaniem, które mogłoby przesuwać się łatwiej. Napis w starszym braciszku, Nude, starł mi się zupełnie, nowszy Rose wydaje się być solidniejszy i jak do tej pory się nie przetarł.

Uwielbiam minerały za to, że podczas ich noszenia pielęgnują naszą cerę - szczególnie moja, problematyczna i tłusta bardzo się cieszy z obecności tlenku tytanu i krzemu. Tlenek tytanu zapewnia ochronę przeciwsłoneczną na poziomie SPF 15.

Chociaż mamy do czynienia z sypkimi produktami, są one bardzo kremowe, dzięki czemu dają bardzo ładny efekt na skórze i łatwo się aplikują. Są bardzo dobrze napigmentowane, więc pierwsze spotkanie może przysporzyć trochę trudności, ale dobry pędzel z pewną ręką pozwala na stopniowanie efektu.

Recenzja róży mineralnych Annabelle Minerals Rose i Nude, kremowa konsystencja róży mineralnych

Nude wydaje się być kolorem, który pasuje do każdego. Jest to piękny brudny róż, który świetnie modeluje policzki, a jego niezobowiązujący kolor dający świetne tło zarówno przy dziennym, jak i mocniejszym wieczorowym makijażu. U mnie sprawdza się rewelacyjnie przy opaleniźnie, stapia się wtedy idealnie z moim naturalnym rumieńcem.

Rose to piękny różany kolor, ciepły i niezwykle dziewczęcy, delikatny. Chociaż producent poleca go przy bladziochach, u mnie swoje oblicze pokazał ponownie na skórze opalonej. Nadaje niezwykłej świeżości skórze, świetnie sprawdza się na randkach :)

Oba róże są matowe, ale nie jest to płaski mat. Dodatek miki daje im delikatne satynowe wykończenie, dzięki czemu nie podkreślają niedoskonałości skóry i jednocześnie wyglądają bardzo naturalnie, a skóra promienieje.

Swatche róży mineralnych Annabelle Minerals Nude i Rose

Chociaż z reguły sięgam po brzoskwiniowe i ciepłe tony na policzkach, te różane propozycje od Annabelle Minerals mnie zachwyciły. Naprawdę uniwersalne kolory, wyglądające dobrze na każdej cerze - przypominam, że mam cerę oliwkową i do bladziochów nie należę - dzięki ich delikatności i możliwości stopniowania koloru. 

Długo nie potrafiłam przekonać się do róży, z powodu niedoskonałości i nierówności skóry. Nude nauczył mnie, że można wyglądać w różu dobrze pomimo zaczerwienień i wyprysków. Zdecydowanie jest on moim ulubionym różem, po który sięgam gdy nie mam pomysłu na kolor na policzkach - zawsze daje bardzo dobry efekt.

4g słoiczek różu Annabelle Minerals kosztuje 39,90zł. Występują w 6 odcieniach.

Znacie róże Annabelle Minerals? Który jest Waszym ulubionym?


Trzymajcie się ciepło! Jaskółka


Disqus for Jaskółcze Ziele