Udało nam się z Tośkiem znaleźć tanią kawalerkę w centrum miasta. Jak się okazało, dwupokojową, z oddzieloną częścią sypialnianą i z normalnym piecykiem gazowym - męczyłam się rok z elektrycznym i nigdy więcej się na taką zabawę nie piszę! Wprowadzamy się dopiero w połowie września, ale ciągle myślę jak zaaranżować nasze 30 metrów kwadratowych. Znacie jakieś inspiracje na wystrój małych mieszkań?
Dawno u mnie nie było aktualizacji włosowej - no to nadrabiam zaległości, w taki trochę pokrętny sposób. W czerwcu, w trakcie trwania sesji, w ramach malutkiej nagrody wybrałam się do fryzjera, ponownie wycieniowałam włosy i zafundowałam sobie coś w stylu grzywki amerykańskiej - i włosy momentalnie zaczęły się lepiej układać. Przyzwyczajałam się do nowej fryzury całe 3 dni, płacząc, że zrobiły się jakieś takie krótkie... (poszło 10 cm). Niemniej jednak, gdy przyzwyczaiłam się do mojej "nowej" długości byłam bardzo zadowolona z efektu :)
Kobieta zmienną jest, taka subtelna zmiana to dla mnie za mało i wymyśliłam sobie, że chciałabym wrócić do naturalnego koloru. Mojego mysiego, popielatego blondu, który przy obecnych żywych rudych wygląda prawie jak siwy (taki urok mysich włosów :)). Uciekałam od niego przez cały okres gimnazjum i liceum, pokrywałam go od ponad dwóch lat henną Khadi...
Na ten moment mam piękne 3,5 cm blondu. Z czego jakieś 1,5-2 cm to mój odrost, biorąc pod uwagę jak włosy mi rosną, reszta to wypłukana henna. Tak, tak! Hennę da się wypłukać!
Efekt ten uzyskałam colą i wodnym roztworem kwasu bornego - Borasolem (moja buteleczka 100ml kosztowała mnie całe 5 zł!). Pomysł ten zaciągnęłam od Kascysko, która przeprowadziła eksperyment na głowie Kasi. Jeśli jesteście zainteresowane tematem, odsyłam do dokładniejszego wglądu. Dziewczyny włożyły w eksperyment mnóstwo pracy, ja jedynie chce się podzielić efektami z mojej strony :)
Efekt ten uzyskałam colą i wodnym roztworem kwasu bornego - Borasolem (moja buteleczka 100ml kosztowała mnie całe 5 zł!). Pomysł ten zaciągnęłam od Kascysko, która przeprowadziła eksperyment na głowie Kasi. Jeśli jesteście zainteresowane tematem, odsyłam do dokładniejszego wglądu. Dziewczyny włożyły w eksperyment mnóstwo pracy, ja jedynie chce się podzielić efektami z mojej strony :)
Poszukując sposobu na wypłukanie barwnika henny z włosów trzeba znalezione informacje przesiać przez sito, i to bardzo dokładnie. Większość proponowanych sposobów doprowadzi jedynie do utlenienia się naszego barwnika, co do nam jaśniejszy efekt kolorystyczny, ale nie spowoduje wypłukania się barwnika - klasyka tematu, czyli sok z cytryny, miód i rumianek.
Kascysko przemówiła do mnie fachowym podejściem do sprawy, mianowicie chemicznym. Lawson, czyli barwnik zawarty w hennie, jest barwnikiem naftolowym, który rozpuszcza się w kwasach nieorganicznych. Stąd też w eksperymencie Kasia sięgnęła po colę (kwas fosforowy (V)) i po Borasol (3% roztwór kwasu borny).
By zredukować ewentualny efekt niszczący włosy i wzmocnić penetrację kwasu, sięgnęły po wnikający olej kokosowy. Ja, jak na razie, za olej kokosowy (a właściwie olej monoi) chwyciłam tylko raz, podczas pierwszej próby wypłukania henny z włosów, ponieważ... mi się skończył :)
Pomimo pominięcia oleju kokosowego, włosy nie są zniszczone - ba, po coli są nawet przyjemnie nawilżone, pewnie za sprawą cukru w składzie! Wierzę jednak, że olej kokosowy może wpłynąć na lepszą penetrację mieszanki, tak więc nowy słoiczek czeka już na swoją kolej z Borasolem :)
Czego nie udało mi się uwiecznić w żaden sposób na zdjęciach, to jaśniejszej, znacznie bardziej rudej partii włosów tuż za odrostami. Widać rudawe pasmo z przodu, takie delikatne przejście od odrostów do czerwieni ma jakieś 5 cm i z każdym kolejnym płukaniem jest jaśniejsze.
I jest to widoczne na żywo, bo nawet mój Tosiek to zauważył :)
Na długości włosy pozostają tak samo czerwone, jak były. Jedynie poszczególne pasma nabierają złotych refleksów. Tutaj przyda mi się jeszcze sporo czasu i cierpliwości.
Powstał jednak ciekawy efekt na końcówkach włosów. Stały się jasno rude, jakby muśnięte słońcem.
Powstał jednak ciekawy efekt na końcówkach włosów. Stały się jasno rude, jakby muśnięte słońcem.
Tyle udało mi się zdziałać colą i jednorazowym użyciem Borasolu. Teraz całkowicie przerzucam się na borasol i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze ściągnąć trochę henny, bym nie musiała ścinać włosów na tak całkiem króciutko!
Daję sobie czas do końca wakacji - czyli do końca września! :) Wypłukam tyle, ile się uda, a potem udam się do fryzjera i zaryzykuję farbowanie do koloru zbliżonego do mojego popielatego blondu. Mam nadzieję, że regularne wypłukiwanie henny ograniczy efekt glona do minimum, liczę że pojawi się jedynie na dolnych partiach i uda mi się zatrzymać na długości do ramion. A jeśli nie, mówi się trudno, a włosy przecież odrosną... Piękne i naturalne :)
Myślę, że metoda może się z powodzeniem sprawdzić u osób, które chciałyby jedynie nieco rozjaśnić swój hennowany kolor, tak jak robiła to Kasia.
Któraś z Was jest, była lub planuje być w sytuacji podobnej do mojej? Znacie tę metodę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze to dla mnie źródło motywacji ♥
Jeśli masz do mnie pytanie: ziele.jaskolcze@gmail.com